Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



WYMIOTY DYNI

Beata Dmochowska




Jak głosi tradycja, w Halloween - w nocy z 31 października na 1 listopada - zmarli opuszczają groby, a na ziemi ukazują się duchy, zjawy i czarownice. Jedno jest pewne. Co roku o tej porze na ulicach wielu miast pojawiają się przebrane za nie dzieci, a często także dorośli.

Tradycje mają to do siebie, że nie można się z nimi spierać. To fundament każdego społeczeństwa. Bez tradycji ubożeje spoiwo, to co w tym fundamencie najważniejsze - kultura. Dlatego tradycje trzeba zachowywać i kultywować. Trzeba też jednak zadać sobie pytanie: czyje tradycje? Nie będę owijać w bawełnę - nie podoba mi się kolejny importowany zwyczaj, który zaczyna się zadomawiać w umysłach i kalendarzach Polaków. Minął 1 listopada, święto dla nas ważne. Obchodzone zawsze - przynajmniej w teorii - w skupieniu i zadumie. Tak chcieliby hierarchowie Kościoła katolickiego. Ich pobożne (nomen omen) życzenia rozmijają się jednak z tym, co widzę.
A co widzę? W niektórych szkołach dzieci zachęcane są do zabawy w Halloween. Wspólnie z nauczycielami robią maski i przebrania, przygotowują jakieś przedstawienia, tańce i śpiewy. Praktykują to zwłaszcza prywatne szkoły językowe. Dorośli nie pozostają w tyle. Coraz częściej bawią się na przyjęciach organizowanych w domach i pubach, na które podobno należy przyjść w stosownym do okazji przebraniu. I w ten sposób obce nam kulturowo święto (święto?) przenika do naszego życia społecznego.
Z racji zawodu bywam często w Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii. Mam więc okazję naocznie przekonać się, jak w tych krajach przyjmuje się amerykański styl obchodzenia Halloween. Na długo przed końcem października w sklepach pojawiają się różne niezbędne akcesoria - odpowiednio makabryczne maski, kostiumy, biżuteria i oczywiście dynie, które wydrążone, z wyciętymi oczami i zębami ustawia się w oknach, witrynach sklepowych, na gankach domów, a nawet w biurach. Im bliżej 31 października, tym częściej na ulicach Londynu spotkać można osoby w spiczastych kapeluszach czarownic, albo czarnych pelerynach hrabiego Draculi. Ostatnim krzykiem mody są plastikowe widły.
Przyjął się też amerykański zwyczaj nachodzenia przez grupy dzieci domów sąsiadów. Poprzebierane za wampiry, wiedźmy, potwory, szkielety czy nietoperze dzieci wykrzykując tradycyjną formułkę "trick or treat" - "sztuczka, albo poczęstunek" domagają się słodyczy lub monet.
Kościoły w Wielkiej Brytanii są poważnie zaniepokojone, że tradycje Halloween mogą doprowadzić dzieci i młodzież do praktyk okultystycznych. Nie chcąc prawdopodobnie uchodzić za środowiska wstecznictwa, w pewnym stopniu włączają się w ten karnawał, proponując alternatywę w postaci "święta światła" lub "hallelujah party". Jak go zwał, tak zwał. Dla mnie to i tak niepotrzebny festyn. Zresztą powiedzmy sobie szczerze. Tu nie chodzi już o jakieś święta. Tu chodzi o pieniądze. Halloween oprócz okazji do dobrej zabawy stało się jednym z najbardziej zyskownych wydarzeń dla handlowców. Pod względem przynoszonych zysków plasuje się tuż po okresie świąt Bożego Narodzenia, ale wyprzedza Dzień Matki czy Walentynki.
W internecie aż roi się od stron poświęconych Halloween. Na niektórych można zamówić np. specjalny strój na tę okazję. Według uznania - można kupić przebranie wampira, wilkołaka, wiedźmy, zombie czy mumii. Inne witryny reklamują halloweenowe gadżety i maskotki. Są też strony dla maniaków. Pod adresem www.extremepumpkins.com można znaleźć m.in. zdjęcia oryginalnie wyciętych i "ucharakteryzowanych" głów z dyni: dynia z "mózgiem" na wierzchu, dynia przestrzelona kulą z rewolweru, dynia z wbitą siekierą, dynia wymiotująca, itd. Szaleństwo na całego.
Jestem ciekawa, czy ktokolwiek z biorących udział w tym festynie wie, skąd w ogóle wzięła się tradycja Halloween. Wywodzi się ona z pogańskiego, celtyckiego obrzędu Samhain (dosłownie "koniec lata"), który oznaczał nadejście zimy, a więc pory roku kojarzonej ze śmiercią.
Wraz z rozwojem chrześcijaństwa Samhain, obchodzony 1 listopada, przekształcił się w "Hallowmas" lub "All Saints Day" - dzień, w którym czczono pamięć świętych kanonizowanych w danym roku. Noc poprzedzająca ten dzień stała się znana jako "Halloween". Natomiast 2 listopada stał się Dniem Zadusznym, w którym wierzący modlą się za dusze zmarłych.
Halloween przywędrował do nas z Ameryki, w ślad za Walentynkami, hamburgerem i gumą do żucia. Mam kolegę, który jest w Amerykanów zapatrzony jak w złote jajko. Pewnie bez mrugnięcia okiem zaakceptuje fakt, że jego dzieci będą się przebierać za duchy i śpiewać amerykańskie piosenki. Czekam teraz, aż zaczniemy obchodzić amerykańskie Święto Dziękczynienia. Spakuję wtedy walizki i wyemigruję. Do Mozambiku.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone