W jednym
z lipcowych numerów "Newsweeka" ukazał się artykuł,
w którym nadmorscy hotelarze i gastronomicy narzekali na brzydką
pogodę, która wypłoszyła znad Bałtyku wczasowiczów. Brak klienta
to brak zysków, a kredyty inwestycyjne spłacić trzeba.
Czy winna jest tylko pogoda? Deszczowy lipiec rzeczywiście
nie sprzyjał plażowaniu i morskim kąpielom. Mało kto lubi
też w deszcz spacerować po lesie albo jeździć na rowerze.
Trzeźwo myślący inwestor nie może jednak liczyć tylko na słońce.
Jeśli chce się zatrzymać klienta także w niepogodę, trzeba
mu zapewnić alternatywne atrakcje. Sala gimnastyczna do gry
w squasha, albo kryta pływalnia to stosunkowo niewielkie inwestycje,
które mogą zaważyć na decyzji turysty o pozostaniu na miejscu
i przeczekaniu deszczowych dni.
Sobieszewo, letniskowa dzielnica Gdańska, jest pod tym względem
pustynią. Turysta nie znajdzie tu nic, co pozwoliło by mu
w miarę sensownie spędzić czas. Nie licząc paru knajp, które
też pozostawiają wiele do życzenia. Ale są również inne minusy.
Tego lata przekonałem się na własnej skórze, co mogło być
między innymi przyczyną lipcowego eksodusu turystów, zwłaszcza
zagranicznych.
Skansen PRL-u
Wyspa Sobieszewska, kawałek lądu otoczony wodami Bałtyku,
Martwej Wisły i Przekopu Wisły. Dużo zieleni, prawie same
lasy. Zabudowa wiejska, choć to tereny Gdańska. Na wyspę wjeżdża
się mostem pontonowym. Kilka razy w ciągu dnia most jest zamykany
dla ruchu. Środkowe pontony rozjeżdżają się i robią przepust
dla żeglugi.
Baza noclegowa Sobieszewa jest niemała. Sporo tu ośrodków
wczasowych i kwater prywatnych, jest kilka hoteli, są i campingi.
Ośrodek "Neptun" ma swoją stronę w internecie. Kusi
murowanymi domkami z łazienką i telewizorem w cenie 150 zł
za dobę. Są też domki drewniane, bez łazienki. Ponad połowę
tańsze - za dobę płaci się 70 zł. W sierpniu wolne miejsca
były już tylko w takich domkach. Nic dziwnego, kiedy po paru
tygodniach niepogody w końcu zrobiło się ciepło, naród ruszył
tłumnie nad morze.
Pierwszą niespodzianką były drzwi do domku. Mocno nadgryzione
zębem czasu, z równie wiekowym, luźno osadzonym zamkiem. Wnętrze,
pokoik dwa na cztery metry, okazało się zatęchłą norą, brudną
i chyba nigdy nie wietrzoną. Szybko zrozumiałem, dlaczego.
Okno po otwarciu nie dało się już zamknąć. Kusej firanki i
zasłony nie starczyło na całą powierzchnię szyby.
Nie wierzyłem własnym oczom. Wyglądało na to, że ktoś zaserwował
mi podróż w czasie do epoki schyłkowego PRL-u. Poczułem się
oszukany. Wygodniej i schludniej miałbym we własnym namiocie,
i nie musiałbym za to płacić 70 zł!
Nie zastanawiałem się długo. Zostawiłem plecak w domku i ruszyłem
na obchód Sobieszewa, w nadziei znalezienia bardziej przyzwoitego
lokum. Ale w ośrodkach wczasowych miejsc nie było, kwatery
prywatne też zajęte, do hoteli nawet nie zaglądałem. Czyli
klapa - myślałem zrezygnowany. I wtedy natknąłem się na szyld
ośrodka Alma II. Wskazywał na drogę biegnącą przez las w kierunku
morza. Uznałem, że będzie to ostatnia próba, a jeśli i ona
się nie powiedzie, z pokorą wrócę do postsocjalistycznego
wczasowiska.
Droga doprowadziła mnie do dwóch niepozornych budynków, wyglądem
przypominających szkołę albo internat. Odnalazłem recepcję
i... odetchnąłem z ulgą. Są wolne pokoje! W podobnej cenie
co w nieszczęsnym "Neptunie". Dwójka z łazienką
kosztuje 80 zł. Standard za to o niebo lepszy, jak w 2-gwiazdkowym
hotelu. W cenie noclegu - śniadanie. A więc jest szansa na
udany urlop. W ciągu dwóch kwadransów wymeldowałem się ze
skansenu PRL-u i zainstalowałem w Almie II.
Druty pod prądem
Nazajutrz przyjrzałem się dokładnie okolicy. Od razu rzuciło
mi się w oczy ogrodzenie z drutu kolczastego i pozostałości
wieżyczek strażniczych. - Ki diabeł? - pomyślałem. - Obóz
pracy, czy więzienie? Moja ciekawość urosła, kiedy zapuściłem
się w las otaczający ośrodek Alma II. Okopy, resztki zasieków,
bunkier w idealnym stanie, ciągnące się kilometrami drogi
wyłożone betonowymi płytami. I tajemnicze nasypy wokół niewielkich,
prostokątnych placyków.
- Kiedyś stacjonowało tu wojsko. Rakietowe. - wyjaśniła mi
kierowniczka Almy. - Do lasu wstęp był wzbroniony, a ogrodzenie
mieli pod prądem. Pilnowali się, bo jednostka była super tajna.
Ale na grzyby i tak się chadzało. Szłyśmy kiedyś z koleżanką
po lesie, a tu nagle jak spod ziemi pojawił się żołnierz z
kałachem. Sądem straszył. Podobno parę osób kolegium dostało.
Po wojnie na niektórych terenach nadmorskich Polski wprowadzono
surowe przepisy ograniczające swobody obywatelskie. Od 26
marca 1949 roku w czterech tzw. rejonach umocnionych: Kępa
Oksywska, Redłowo, Westerplatte i Sobieszewo (na Półwyspie
Helskim jeszcze przed wojną), bez zgody wojska nie wolno było
zamieszkać ani przebywać. Bez zezwolenia nikt nie mógł sprzedać,
kupić lub wydzierżawić działki, posadzić ani ściąć drzewa,
a nawet doprowadzić do domu linii telefonicznej czy kanalizacji.
Nie wolno było także robić zdjęć. Po 1989 roku przepisy o
obszarach szczególnie ważnych dla obrony kraju stały się praktycznie
martwe, ale obowiązywały aż do 2002 roku. Zniósł je dopiero
Trybunał Konstytucyjny.
Na Wyspie Sobieszewskiej wojsko stacjonowało przez pół wieku.
Początkowo była to artyleria przeciwlotnicza. W latach 60-tych
w miejsce armat zaczęto wprowadzać rakiety. Jednostka w Sobieszewie
podlegała 4. Gdyńskiej Brygadzie Rakietowej Obrony Przeciwlotniczej.
Okolone nasypami prostokąty w lesie to dawne stanowiska ogniowe.
Stały tu rakiety Wołchow, później także Newa. Broń konwencjonalna,
żadnych głowic atomowych.
Gdyńską Brygadę Rakietową rozwiązano w grudniu 2001 roku.
Koszary w Sobieszewie opustoszały. Przez kilka lat nikt się
nimi nie interesował, poza poszukiwaczami wojskowych pamiątek.
Dopiero na początku tego roku zaczął się tu ruch. Teren kupili
właściciele sobieszewskiego ośrodka wypoczynkowego Alma. W
lutym do obu niszczejących budynków weszły brygady remontowe.
30 robotników zwijało się jak w ukropie. W maju wszystko było
gotowe. Latem tego roku zjawili się pierwsi goście.
Właściciele mają ambitne plany. W dawnych garażach wojskowych
chcą urządzić stylową karczmę, a obok zbudować pływalnię.
Być może otworzą też małą stadninę koni.
CIĄG DALSZY W NASTĘPNYM NUMERZE
|