Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



RANDKA W MAGISTRACIE

Małgorzata Kozak



 


Urząd Miasta Mińska Mazowieckiego stał się niedawno instytucją znaną w całym kraju. To właśnie tam wydarzył się precedens na skalę ogólnopolską - burmistrz wyrzucił z pracy urzędniczkę za jej anons na internetowych randkach.

Poszukująca partnera życiowego nieszczęśnica otrzymała od pracodawcy wymówienie wraz z uzasadnieniem: "(...) zamieszczenie w internecie publicznej informacji z zakresu Pani życia intymnego, dotyczących preferencji (potrzeb) seksualnych, i publicznego zaproszenia dotyczącego ofert ich zaspokojenia podważa zaufanie do Burmistrza Miasta i Pani wiarygodność przy wykonywaniu obowiązków służbowych". Czyżby duch prokuratora Starra pojawił się w niewielkim mazowieckim miasteczku? "Publiczne zaproszenie do zaspokajanie potrzeb seksualnych" zdrowemu człowiekowi kojarzy się raczej z seksualną awangardą, najdelikatniej sprawę ujmując. Co zatem wydarzyło się w mińskim magistracie?

Kto komu zaszkodził?

Na Randkach portalu Interia użytkownicy nie mają możliwości opisywania swoich preferencji czy potrzeb seksualnych - jest kwestionariusz wyboru, bardzo obszerny (kilkadziesiąt odmian zachowań seksualnych), zatem użytkownik ma możliwość jedynie wyboru spośród podanych opcji. Kobieta zaznaczyła rubryki, opisujące preferowane przez siebie zachowania seksualne, powszechnie uznawane za tradycyjne. Gdyby chciała pominąć tę rubrykę, w ogóle nie mogłaby się zalogować w serwisie.
Stwierdzenie burmistrza, że taki anons jest zaproszeniem do składania ofert dotyczących zaspokajania potrzeb seksualnych pracownicy jest nadinterpretacją etyczną, do tego naciągniętą do granic absurdu. Podobnie można potraktować złożenie zlecenia w biurze matrymonialnym, które jest instytucją zajmującą się wyszukiwaniem partnerów w oparciu o dane klienta, dotyczące jego potrzeb i gustów, również erotycznych; i oskarżyć takie biuro o stręczycielstwo, znajdując uzasadnienie w moralności, etyce i Kodeksie Karnym...
Umieszczając swój anons w internecie urzędniczka rzekomo podważyła zaufanie mieszkańców miasta do burmistrza oraz swoją wiarygodność jako pracownika tej instytucji. W jaki sposób? Przestała wykonywać powierzone jej obowiązki z należytą starannością?

Pojawiły się w tej sprawie pierwsze opinie prawne, broniące kobietę jako pracownika - z punktu widzenia prawa pracy jej interes został naruszony poprzez dyskryminację ze względu na płeć i orientację seksualną. Szykuje się nam prawniczy precedens na skalę całego kraju. Całkiem prawdopodobne jest, że kobieta sprawę wygra, i otrzyma od gminy spore odszkodowanie, chociażby za naruszenie jej praw pracowniczych (pominięto 3-miesięczny okres wypowiedzenia).
Media natomiast pomijają bardzo ważny w całej aferze motyw - co z dziennikarzem, który w lokalnej gazecie opisał urzędniczkę jako seksoholiczkę? To on znalazł anons i fotografię na internetowych randkach, a jego wnikliwość zawodowa okazała się być motorem do rozpętania całej seksualno-magistrackiej burzy. Dziennikarz nie mniej niż burmistrz naruszył prawa obywatelskie kobiety, skazując ją - mieszkankę powiatowego miasteczka - na sąsiedzki moralny lincz. Działanie takie ma swoje odniesienie w Kodeksie Cywilnym, i urzędniczka z pewnością sprawy nie zbagatelizuje. Teraz nie ma już nic do stracenia, prawnicy zaś podpowiadają jej, co może zyskać. Solidny, zimny prysznic w postaci sporego odszkodowania zmusiłby miejscowego paparazzi do zweryfikowania własnego pojęcia o etyce zawodowej i do rzetelności w swoich przyszłych działaniach.

Urzędniczka nieetyczna, burmistrz nieufny

Całą historia spotkała się ze sporym oddźwiękiem społecznym, a na internetowych forach mnożą się opinie, zarówno broniące, jak i ganiące zachowanie pracownicy urzędu. Najczęściej spotykanym zarzutem jest brak etyki zawodowej urzędniczki, która reprezentując urząd zaufania publicznego umniejszyła jego powagę. Również jako naganne vox populi uznał wykorzystywanie przez nieszczęśnicę służbowego sprzętu (komputer) do celów prywatnych.
Nigdzie jednak nie zostało powiedziane, że kobieta randkowała w godzinach pracy i na służbowym komputerze. Nie zostało to również podane przez burmistrza jako powód wymówienia jej posady. Prawdopodobnie więc korespondowała w internecie poza biurem, co podważa argumenty o jej niesolidności na gruncie zawodowym. Z drugiej strony obserwując czaty czy komunikatory internetowe widzę wyraźnie, jak ruch w cyberprzestrzeni gwałtownie zamiera po godzinie 16.00, żeby znów ożyć o 8.00 rano... Nie wierzę, żeby "czaterianie" przynosili codziennie swoje prywatne komputery do biura.

Pracodawca ma prawo mieć własne zdanie na temat prywatnego życia swoich pracowników, ale nie ma prawa przedkładać osobistych preferencji nad kwestie zawodowe. Chcąc pozbyć się "niewygodnej" urzędniczki, burmistrz mógł po prostu rozwiązać z nią umowę, gdyby zdołał udowodnić, że była kiepskim pracownikiem. Jednak umowę o pracę zerwał ze względu na osobiste przekonania dotyczące jej akcesu w serwisie randkowym, co ujął w dokumentach oraz podkreślił w rozmowie z dziennikarzami.
Prawa i obowiązki urzędnika magistratu reguluje Ustawa o pracownikach samorządowych. Art. 15 ustawy mówi o tym, że urzędnik powinien zachowywać się z godnością w miejscu pracy i poza nim. Linia obrony (burmistrz jest od niedawna pozwanym) mogłaby oprzeć się ewentualnie na kwestii fotografii kobiety, umieszczonej w randkach. Jej twarz, kojarzona w małym miasteczku z Urzędem Gminy, zaistniała w środowisku ludycznym mającym z powagą urzędu niewiele wspólnego.
Z pewnością nie jest to jednak powód narażenia pracodawcy na utratę zaufania do swojego, dotychczas cenionego pracownika, oraz dopatrzenia się u niego zachowań nieetycznych. Kwestia etyki w tej materii to indywidualna ocena stanu rzeczy i nie powinno się jej wykorzystywać na gruncie zawodowym. Prawa i obowiązki pracownika zaś określa Kodeks Pracy, a zawarte w nim artykuły nie podlegają swobodnej interpretacji.

Dla mnie jako dla podatnika, obywatela, klienta czy petenta, nie jest sprawą istotną, czy obsługujący mnie urzędnik szuka żony, męża, kochanka czy sponsora na wakacyjny wyjazd do Bułgarii. Liczy się dla mnie fakt, jak szybko i czy korzystnie dla mnie zostanę w tym urzędzie obsłużona. Natomiast z radością przyjęłam wieść o tym, że randkująca niewiasta wreszcie odnalazła swoją miłość. Nic tak nie wpływa na jakość wykonywanej pracy, jak udane życie osobiste, czego sobie, Wam i panu burmistrzowi Mińska Mazowieckiego szczerze życzę.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone