Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



OBOPÓLNE PRZEPROSINY

Vice Sprawca



Kliknij, aby powiększyć

Miesiąc temu opisałem przykrą przygodę, jaka przytrafiła się mojej żonie ("O wszach co jeździły koleją"). W największym skrócie rzecz sprowadza się do tego, że jadąc pociągiem w wagonie pierwszej klasy żona złapała... wszy. Małe pskudztwa dowiozła niestety do domu.

W bardzo krótkim czasie robactwo można było znaleźć w pościeli, rzeczach. Na kilka dni mieszkanie zamieniło się w pole bitwy. W tej wojnie nie było mowy o porażce - to tylko kwestia pewnej dyscypliny i czasu. Wszystkie rzeczy były po praniu bardzo dokładnie prasowane, pościel po każdej nocy zmieniana, sporo pieniędzy poszło na specjalne szamopny, itp. ostanowiliśmy nie puścić tego płazem Polskim Kolejom Państwowym.
Muszę przyznać, że reakcja kolei bardzo mnie zaskoczyła. Szykowałem się bowiem do wielotygodniowego boju, przebijania głową muru zbiurokratyzowanego molocha. Coś się jednak w ostatnich latach nawet w tej państowej firmie musiało zmienić, bo żona dostała list z przeprosinami!

Jak dotego doszło? Otóż sporządziliśmy z żoną pismo, które wysłaliśmy do centrali PKP. Kopia została wysłana również do Rzecznika Praw Konsumenta. W piśmie opisaliśmy dokładnie co zaszło, załączyliśmy również rachunki za szampony. W odpowiedzi PKP Przewozy Regionalne Spółka Zoo. przesłały dokument, w którym zobowiązują się do zwrócenia ponad 70 złotych. Kwota ta stanowi różnicę miedzy ceną biletu pierwszej i drugiej klasy plus prawie 30 złotych za szampony. W piśmie tym dyrektor Pionu Eksploatacyjnego napisał: "Za doznany w czasie podróży dyskomfort w imieniu Spółki oraz własnym bardzo Panie [żona jechała z koleżanką - dop. VS] przepraszam". Przy okazji okazało się, że reprymendę dostał konduktor: "Z uwagi na brak interwencji bezpośredniej i wyłączenia przedziału z eksploatacji udzielono kierownikowi pociągu ostrzeżenie oraz pouczono o sposobie postępowania w podobnych okolicznościach w przyszłości".

Taki list moim zdaniem zamyka sprawę, ale pewne wątpliwości pozostają. Pomijam fakt, że na magiel, pranie, straconą bluzkę (wyrzucona jeszcze w pociągu) i szampony poszło znacznie więcej pieniędzy. W końcu nie o same pieniądze chodzi. Jak jednak rozumieć pokrycie kosztów różnicy między pierwszą a drugą klasą? Czy to oznacza, że w drugiej klasie wszy mogą się zdarzyć? Co by było, gdyby żona złapała to świństwo w wagonie drugiej klasy?
To jednak uwaga na boku. Generalnie odpowiedź PKP moją żonę usatysfakcjonowała. Przeprosiny dyrektora to gest, którego - szczerze mówiąc - zupełnie się nie spodziewałem. Przyznaję, że ujął mnie tak bardzo, że aż zrobiło mi się głupio za to, co napisałem miesiąc temu. Panie dyrektorze! Bardzo Pana przepraszam za sformułowanie "banda aroganckich buraków w śmierdzących koszulach" i "prymitywy z kolei".

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone