Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



WYKRYWACZ KŁAMSTW

Tomaz Sznurkowski




Nieuczciwość wśród studentów i pracowników naukowych stała się zmorą. Do takiego wniosku doszli najwyraźniej rektorzy kilkunastu uczelni, które instalują u siebie oprogramowanie do wykrywania "zerżniętych" prac naukowych. Najwięcej plagiatów jest wśród prac magisterskich.

Żyjemy w czasach, w których nie tylko zdobywanie informacji przestało być trudne. Dzięki internetowi mamy dostęp praktycznie do wszystkiego, co wymyślił, napisał lub opracował człowiek. Ogólnoświatowa sieć jest prawdziwą skarbnicą wiedzy, swoistą super biblioteką. W dodatku korzystać z niej można w większości przypadków zupełnie za darmo.
Informacje zdobyte w internecie są wykorzystywane w rozmaitych dziedzinach. Także w nauce. Po co ślęczeć godzinami w czytelni, skoro potrzebne dane, opracowania, statystyki są na wyciągnięcie ręki? Pokusa swobodnego wykorzystania zdobytego materiału bywa czasem ogromna. Nie każdy umie się jej oprzeć. W końcu jesteśmy tylko ludźmi. A człowiek powinien sobie ułatwiać życie, prawda?

Przyszła kryska na Matyska

Plagiaty nie narodziły się wczoraj. Od lat ludzie kopiują od siebie nawzajem fragmenty utworów muzycznych lub literackich. Przypadłość ta nie ominęła niestety świata nauki. Są prace magisterskie, które aż skrzą się przepisanymi skądś fragmentami, bądź całymi rozdziałami. Przez długi czas taka praktyka uchodziła studentom na sucho. Afery wybuchały tylko w przypadku totalnych plagiatów, bądź wtedy, gdy sprawa dotyczyła osób "ze świecznika".
Wygląda na to, że skończyła się pobłażliwość profesorów. Polskie uczelnie jedna po drugiej zamawiają i instalują oprogramowanie, dzięki któremu można wykryć nieuczciwie napisane prace magisterskie. Oferuje je serwis www.plagiat.pl, założony dwa lata temu przez absolwentów informatyki Uniwersytetu Warszawskiego. Serwis działa jak wyszukiwarka: w odpowiednie miejsce wkleja się tekst, a po 24 godzinach dostaje się raport z zaznaczonymi fragmentami i linkami do stron, do których są one podobne. Serwis jest dostępny w trzech wersjach: bezpłatnej (z ograniczeniami), płatnej sms-em oraz z abonamentem (dla uczelni).

Wykrywacz już działa

System działa już w kilku warszawskich uczelniach. Szkoła Główna Handlowa lada chwila podpisze umowę z serwisem www.plagiat.pl na sprawdzanie trzech tysięcy prac rocznie. Nad abonamentem zastanawia się również Uniwersytet Warszawski.
W Sandomierzu kilkudziesięciu studentom Wyższej Szkoły Humanistyczno-Przyrodniczej zwrócono prace magisterskie. Okazały się one plagiatami. Promotorzy ustalili to właśnie przy pomocy serwisu www.plagiat.pl. Studenci muszą prace poprawić, a kilku będzie je pisać od nowa. Okazało się, że to jedyna kara, jaka ich spotkała za popełnienie plagiatu. Promotorzy nie informują władz uczelni o ujawneniu nieuczciwych prac.
Na lubelskim Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej co szósta praca sprawdzona przy pomocy oprogramowania okazała się plagiatem. Najczęściej przepisywano teksty z zarządzania, marketingu, public relations.

Program autorów serwisu www.plagiat.pl sam nie wyrokuje, czy odnalezione podobieństwa w tekstach oznaczają, że ktoś dopuścił się plagiatu. O tym decydują dopiero władze danej uczelni. Jak mówi Tomasz Skalczyński, twórca programu, działa on w oparciu o kilka wyszukiwarek internetowych i pozwala zbadać, w jakim procencie dana praca jest skopiowana z materiałów dostępnych w internetowych bazach danych. Jeśli zaufać suchym liczbom, okaże się, że żaden student nie jest do końca uczciwy. Ze statystyk wynika bowiem, że każda sprawdzana praca jest średnio w 14-18 procent kopią innych opracowań.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone