"Muzyka
Jana Sebastiana Bacha jest dowodem na istnienie Boga"
- powiedziała kiedyś Anna Maria Jopek. Skoro tak, to trudno
się dziwić, że na zgłębianiu dzieł barokowego mistrza niektórzy
spędzają całe życie. Jest to zupełnie zrozumiałe w przypadku
muzykologów, albo melomanów. Ale gdy za fugi, msze albo chorały
zabierają się jazzmeni, to sprawa jest już o wiele bardziej
intrygująca.
Jacques Loussier jest takim właśnie artystą. Od 45 lat ten
pianista zajmuje się nagrywaniem własnych interpretacji dzieł
Jana Sebastiana Bacha. Swoją przygodę z Bachem zaczął w 1959
roku. Wtedy ukazała się płyta "Play Bach Trio".
Christian Garros (perkusja), Pierre Michelot (kontrabas) i
Loussier odnieśli oszałamiający sukces. Płyta rozeszła się
w niebywałym nakładzie sześciu milionów egzemplarzy. W międzyczasie
Loussier zaczął zajmować się innymi sprawami. Pisał muzykę
do filmów, telewizji, itp. Dla milionów fanów stał się jednak
"jazzmanem od Bacha". Na kolejne płyty z dziełami
genialnego kompozytora trzeba było czekać 10 lat. Wysyp kolejnych
nastąpił po 300. rocznicy urodzin lipskiego kantora w 1985
roku.
Jacques Loussier dzisiaj traktowany jest jako mistrz jazzowych
opracowań dzieł muzyki poważnej. W ostatnich latach sięgnął
bowiem po utwory Vivaldiego, Ravela, Debussy'ego i Beethovena.
Z wymienionych nagrań znam jedynie te poświęcone Debussy'emu.
I jak dla mnie, to już nie to. Muzyka francuskiego impresjonisty
opiera się bowiem często na pozamelodycznych filarach. Bardziej
operuje brzmieniem, kolorystyką niż linią melodyczną. Fantastyczna
u Loussiera jest na przykład "Arabeska" ,
ale "Popołudnie Fauna" zawsze będzie się kojarzyło
z fletowym wstępem. Tu jazzman ze swoim bardzo ograniczonym
brzmieniowo trio musi skapitulować.
Bach - mistrz polifonii - traktuję muzykę w zupełnie inny
sposób. Dla niego linia melodyczna stanowi sedno konstrukcji
dzieła. Fugi zbudowane są przecież na melodii. Są tlenem,
którym oddycha muzyka lipskiego kantora. Dla jazzmana to wymarzony
temat do improwizacji. Loussier przez dziesięciolecia dowodził,
że pokłady natchnienia w muzyce Bacha są nieograniczone.
Dla odbiorcy eksperymenty Loussiera są o tyle piękne, o ile
zna oryginalne dzieła. Zapewne to jest problem. Francuski
pianista stawia się zawsze wobec jakiegoś dzieła. Trudno ocenić
jego wysiłek, gdy nie zna się suit orkiestrowych ,
pasji, partit skrzypcowych, koncertów klawesynowych ,
utworów organowych, gdy nie wie się, na czym polegają fugi.
Nie pomoże tu nawet to, że chwilami pianista niemal dosłownie
cytuje utwory, za które się zabiera. Poprzeczka jest postawiona
bardzo wysoko. Nie dość, że trzeba być miłosnikiem jazzu,
to do tego trzeba jeszcze znać utwory Bacha. I jedno i drugie
w dzisiejszych czasach jest bardzo niszowe.
|