Jakieś
15 lat temu Leszek Balcerowicz (wciąż nie odszedł) grzmiał
z mównicy sejmowej, że (cytuję z pamięci) ludzie muszą przestać
udawać, że pracują, a państwo musi przestać udawać, że płaci.
Wtedy chodziło o demontaż fikcji socjalizmu. Niestety demontaż
się nie udał, a te słowa są dziś tak samo aktualne jak przed
laty.
Mamy w Polsce bezpłatną służbę zdrowia, bezpłatną oświatę
i parę innych temu podobnych kwiatków. Tymczasem nie znam
nikogo (!), kto przed egzaminami na wyższą uczelnię nie korzystałby
z korepetycji. Niżej podpisany również brał dodatkowe lekcje
z matematyki i z języka angielskiego, bo nie został w szkole
w odpowiedni sposób wyedukowany.
Coraz częściej się zdarza, że korepetytorem jest nauczyciel
ze szkoły. Nie jest odkryciem Ameryki, że istnieje cała "gałąź
przemysłu", obsługiwana przez wszelkiego typu korepetytorów,
ludzi prowadzących kursy, czy kółka zainteresowań. W takim
razie na co płacimy podatki? Co jest warta państwowa szkoła,
skoro jej absolwenci muszą dopłacać z prywatnej kieszeni na
zajęcia, które dadzą im nadzieję na zaliczenie egzaminów?
Ewidentnie trzeba płacić dwa razy za to samo - raz w podatkach,
i drugi raz prywatnie. Sytuacja zaczyna wygląć już tak absurdalnie,
że zgnilizna państwowych szkół przenosi się na te płatne.
Znam osobiście taki przypadek z jednej z rzekomo najlepszych
polskich uczelni wyższych. Z 20 godzin płatnych zajęć na studiach
podyplomowych odbyło się ledwie 8. Kursanci zdobyli jednak
papierek. Nikt nie zaprotestował! Dorobiliśmy się więc sytuacji,
że płaci się nie za wykształcenie, ale za papierek. Wiedza
jest towarem, ale "bezpłatna" edukacja tę oczywistą
prawdę zniszczyła.
Jeszcze śmieszniej jest w służbie zdrowia. Płacimy podatki,
ale słowo daję, nie znam człowieka, który nie chodziłby do
prywatnych gabinetów lekarskich. Szczerze mówiąc nie wiem
nawet, czy istnieje ktoś taki jak "darmowy" dentysta,
czy dermatolog. Sprawa jest jednak dramatyczna. W Poznaniu
na endoprotezę czeka się 26 lat. Oczywiście jak znam życie,
jeśli kogoś stać na to, by wyłożyć pieniądze, to kolejka nie
będzie go obowiązywała.
Tylko idiota może dzisiaj twierdzić, że w Polsce jest bezpłatna
służba zdrowia, albo że dostęp do niej jest równy. Skoro płacimy
podatki i nic z tego nie mamy, to po co płacić? Po co udawać,
że mamy coś za darmo? Przecież NIE MAMY. Jesteśmy świadkami
powstania skrajnie nieetycznego systemu, w którym władza leczy
się w szpitalach dla elit, przybytkach utrzymywanych za pieniądze
poddanych (np. w szpitalu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych
i Administracji), a plebs musi sobie radzić sam. Jak to się
ma do konstytucji, gwarantującej równy dostęp do opieki medycznej?!?
Art. 68. Pkt 2. mówi: "Obywatelom, niezależnie od ich
sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp
do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych".
Jeśli komuś w Polsce władza zapewnia dostęp do opieki zdrowotnej,
to tylko sobie samej!!!
Jedyną rzeczą jaką można zrobić, to powiedzieć ludziom otwarcie,
że nie ma równego dostępu do świadczeń medycznych, a potem
próbować to zmienić. W pierwszej kolejności zlikwidować utrzymywane
z podatków szpitale dla elit, zlikwidować Ministerstwo Zdrowia
i przestać zabierać ludziom pieniądze w podatkach - skoro
te pieniądze nie są ludziom oddawane w postaci świadczeń medycznych.
Lepiej, żeby za nie płacili z własnych portfeli. To jest najuczciwsze
rozwiązanie.
Chaos przez kilka miesięcy będzie tylko trochę większy niż
jest, ale potem będzie już wreszcie normalnie. Zamiast ministerstwu,
ludzie będą płacić prywatnym firmom ubezpieczeniowym. Skończy
się poniżanie ludzi przez zdemoralizowanych lekarzy, albo
pielęgniarki. Oczywiście, jeśli ktoś nie będzie ubezpieczony,
a będzie potrzebował pomocy, to będzie zdany na instytucje
charytatywne - dokładnie tak samo jak teraz! Pora przejrzeć
na oczy. Jak długo będziemy się jeszcze obrażać na fakty???
|