Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



POWIAŁO GROZĄ

Sprawca Naczelny




Nie trzeba mieć wampirzych zębów lub roztaczać intensywnego zapachu siarki, by budzić strach. Wystarczy często mówić straszne bzdury, albo spowodować straszny bałagan. Jak się człowieku dobrze postarasz, to i nagrodę za to dostaniesz.

Oczywiście to nie jest zwykła nagroda. W zasadzie to anty-nagroda. Wręcza się ją na niezwykłym Letnim Festiwalu Grozy w Toruniu. Nosi adekwatną nazwę - Dyby - i nie bez przyczyny nawiązuje do średniowiecznego narzędzia tortur. Przyznawana jest bowiem osobom, zjawiskom bądź wydarzeniom, które najbardziej przeraziły Polaków w minionym roku.

A było się kogo i czego bać. Tym bardziej, że od pokazywania groźnych postaci nie stroni żadna ze stacji telewizyjnych. Widać je też na plakatach, w prasie i w internecie. No i na żywo, przy najróżniejszych okazjach. Pokazują się bardzo często, stąd wniosek, że Polacy lubią się bać.
W kategorii "Najstraszniejszy polityk" zwyciężył lider Samoobrony, Andrzej Lepper; "Najstraszliwsza postać" - Mariusz Łapiński, były minister zdrowia; "Najstraszliwsze wydarzenie" - propozycja zorganizowania Renacie Beger z Samoobrony "rozbieranej" sesji dla Playboya; "Najstraszliwszy film" - "Stara baśń" Jerzego Hoffmana; "Najstraszliwszy show telewizyjny" - "Bar" w Polsacie; "Najstraszliwsza aktorka" - Izabella Trojanowska; "Najstraszliwsza piosenka" - "Keine Grenzen" zespołu Ich Troje; "Najstraszliwsza postać show-biznesu" - Michał Wiśniewski. Nikt z wyróżnionych nie pojawił się, by odebrać trofeum. Nic dziwnego, pewnie sami poczuli grozę.

Najważniejszą część trzydniowej imprezy w Toruniu stanowił jednak przegląd filmów grozy, zarówno produkcji hollywoodzkich, jak i horrorów wyprodukowanych przez polskich filmowców niezależnych. Filmy były prezentowane nie tylko w kinach, ale także np. na gotyckim dziedzińcu ratusza toruńskiego. Pokazano nie tylko thrillery i horrory z ostatnich lat, ale także ich parodie - dając okazję bezpośredniego porównania ich z pierwowzorami.

 

ŚPIEWAJĄCO I Z PRZYTUPEM

Henryk Grymuza



Jarosław to "mała ojczyzna", w której czytelnie zarysowuje się symbioza dziejowej przeszłości ze współczesnością. To miastko Kostków, Ostrogskich, Sobieskich i Tarnowskich. Kultura z wysokiej półki wprowadziła Jarosław do panteonu najbardziej kulturotwórczych środowisk politycznych.

Socjologowie powiadają o jarosławianach, że są potrójnie młodzi - wiekiem, stylem myślenia i poziomem otwartości na zmiany. Pod koniec czerwca w Jarosławiu już po raz jedenasty zorganizowano Jarmark Słowiańskich Zespołów Folklorystycznych. Na estradzie w samym sercu miasta, tuż przy kamienicy Orsettich rozbrzmiewała muzyka polska, słowacka, czeska, białoruska, ukraińska, a także rosyjska.
Śpiewająco i z przytupem budowano przez dwa dni aurę ponadczasowego dobra. Zawarto nowe przyjaźnie i sympatie. Jarosław pozostawił w uczestnikach Jarmarku niezatarte wspomnienia. Niżej podpisany pod wpływem ducha kultury muzycznej, tanecznej i śpiewaczej odzyskał wiarę w ludzi i odrzucił niepokoje związane z patologią władzy. Muzy wszelakie polubiły Jarosław przed wiekami i tak już pozostało.
Zdjęcia obok ukazują urodę, wdzięk osobisty i talent tancerek, które wychwycił obiektyw aparatu fotograficznego.

Na zdjęciach:
1. Skrzypaczka akompaniująca śpiewakom z formacji "Hnojnane".
2. Pełne powabu tancerki ze Słowacji.
3. Białorusinki z zespołu "Krynica" już przed rokiem pokochały Jarosław.
4. Dziewczęta z Zespołu Pieśni i Tańca "Jarosław" w rosyjskich strojach regionalnych.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone