Letnie miesiące sprzyjają przyswajaniu muzyki
ciepłej jak słoneczny dzień. Czy będzie ona rodzić skojarzenia
ze słońcem, karaibską wyspą, czy wakacyjną miłością - nieważne.
Grunt, żeby dobrze się jej słuchało. W podróży, w domu i na
plaży. A jeśli zapadnie w pamięć na dłużej, to jeszcze lepiej.
Żeby nie było wątpliwości: nie chodzi mi bynajmniej o
dyskotekową młóckę, ani bezpretensjonalne piosenki blond włosych
nastolatek. Muzyka na lato nie musi bowiem oznaczać odmóżdzającego
umcyk-umcyk. Może sobie brzdąkać z samochodowego radia, umilając
długą drogę, a zarazem nieść ważne przesłania. Grunt, by emanowała
jakimś ciepłem. Niekoniecznie z przegrzanych obwodów wielkich
głośników.
Cóż może silniej kojarzyć się ze słonecznymi Karaibami od
muzyki reggae? Znam takich ortodoksyjnych "regałowców",
którzy nie uznają pozakaraibskich produkcji, ale umówmy się
- reggae można grać wszędzie. Ważny jest duch, a zarazem wyczucie
lekkości i pulsu jamajskich rytmów. Dobra muzyka reggae może
powstać i w Polsce. I powstaje.
Pozytywne wibracje z pewnością krążą gdzieś wokół Malborka.
To tam pięć lat temu powstał zespół Etna. W 2000 roku grupa
wydała piewszą płytę "Na Syjon". Zawierała głównie
reggae, ale z ciekawą domieszką innych stylów: rock steady,
ska, czy muzyki etnicznej. Po ukazaniu się płyty Etna ruszyła
w Polskę, "obskakując" kilka ważnych imprez muzycznych.
Muzycy Etny znani są z tego, że angażują się w akcje charytatywne
i pomagają w organizowaniu pomocy humanitarnej. Pojawiają
się też na imprezach, mówiąc ogólnie, chrześcijańskich (np.
festiwal Song Of Songs, czy Festiwal Muzyki Dobrej). Jeśli
wsłuchamy się w teksty Etny, to odkryjemy, że tak jak w tekstach
czarnych pieśniarzy inspiracją są często psalmy, czy fragmenty
z Księgi Mądrości.
W tym roku ukazała się druga płyta Etny "W stronę słońca".
Znów mamy reggae wzbogacone elementami m.in. ska ,
etno, folku, śpiewane po polsku i angielsku, niekiedy z typowo
jamajskim brzmieniem .
Ale jakość muzyki to nie jedyny plus tego krążka. Muzyka reggae
zawsze była muzyka ducha. Etna nie gra pioseneczek z reklam
batonów kokosowych. Jak mówią muzycy, nawiązania do Pisma
Świętego są nie tyle afiszowaniem się swoją wiarą, ile raczej
dzieleniem się z kimś tym, czym po prostu żyją.
|