Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



KRYTYKA POTRAFI NAUCZYĆ

Z Kasią Kowalską rozmawia Łukasz Dzieszkowski



 

 


- Witaj Kasiu. Cieszę się, że znalazłaś chwilkę czasu na rozmowę.
- Pozwolisz, że wejdziemy do busa? Jest ciemno, ale mam nadzieję, że jakoś uda nam się porozmawiać.
- Na początku przyjmij moje najserdeczniejsze gratulacje z okazji siódmych urodzin córki. Czy Ola nie tęskni za tobą, kiedy wyjeżdżasz na koncerty?
- Myślę, że nie. Spędza czas z moimi rodzicami.
- Mało brakowało, a nie zostałabyś piosenkarką. Kiedyś marzyłaś o studiach polonistycznych...
- To raczej było zaspokojenie aspiracji moich rodziców. Zdawałam na filologię polską, ale zabrakło mi dwóch punktów. Miałam jednak już wówczas podpisany kontrakt z wytwórnią fonograficzną. Chociaż myślę, że gdybym bardzo chciała, udałoby mi się dostać na studia. Kiedyś filologia polska nie była obleganym kierunkiem.
- Ale zamiłowanie do języków pozostało, szczególnie tych obcych. Niektóre piosenki wykonujesz po angielsku.
- Obecnie uczę się języka angielskiego i hiszpańskiego. Poznawanie nowych obcojęzycznych zwrotów sprawia mi dużo przyjemności. Uważam, że w dzisiejszych czasach znajomość języków jest niezbędna.
- Od 11 lat jesteś jedną z popularniejszych piosenkarek polskiej estrady. Wszyscy wiemy jakie są plusy bycia gwiazdą. Rozdawanie autografów, podpisywanie płyt, niezliczone ilości zdjęć. Zapewne bardzo miło jest być rozpoznawanym na ulicy. Ale jakie są minusy popularności?
- Kiedyś bardzo chciałam, aby moja twórczość podobała się każdemu. Z czasem zdałam sobie jednak sprawę, że to jest nierealne. Choćby się bardzo chciało, nie można każdemu dogodzić. Niektórzy nie mogą przeżyć, że to właśnie mnie się udało. Ludzie potrafią być bardzo zawistni. Dlatego w tym zawodzie zawsze trzeba zachować pewien dystans. Nie należy się zbytnio przejmować tym, że ktoś się na tobie wyładuje. Wszyscy jesteśmy z natury wrażliwi i słowa naprawdę potrafią ranić. Ale z każdej krytyki można wynieść coś cennego.
- Krytycznie na twój temat wypowiedział się jeden z jurorów Idola. Kuba Wojewódzki stwierdził, że "nie da się zaśpiewać gorzej niż Kasia Kowalska".
- Nie będę tego komentować. Nie wiem, dlaczego Kuba mnie nie lubi.
- Czy w Polsce młodzi ludzie, którzy startują w takich programach muzyczno-rozrywkowych, mają szansę osiągnąć jakikolwiek sukces?
- Na pewno. Zresztą kilku osobom już się to udało.
- Oglądałaś Idola?
- Na początku nie. Jurorzy zasłynęli ostrymi komentarzami. Im zawsze coś się nie podobało. Myślę, że w ten sposób reklamowali samych siebie. Program zaczęłam oglądać dopiero kiedy Wojtek Pilichowski, basista z mojego zespołu, związał się z jedną z finalistek, Hanią Stach.
- Otrzymałaś wiele nagród i prestiżowych wyróżnień.
- One wcale nie są najważniejsze. Liczą się dla mnie koncerty. Wychodzę na scenę z pewnymi refleksjami. Jestem ciepło przyjmowana. Śmiało mogę powiedzieć, że dzięki temu ludzie leczą moje kompleksy.
- Przed siedmioma laty zagrałaś w filmie "Nocne Graffiti". Czy od tamtego czasu miałaś jakieś propozycje filmowe?
- Miałam, ale zdecydowanie pewniej czuje się na scenie niż przed kamerą. A w "Nocnym Graffiti" to nie była jakaś wielka rola, tylko mały epizod.
- Dziękuję za rozmowę.

Widzę twojš twarz

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone