Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



ŁAŃCUSZEK (NIE)SZCZĘŚCIA

Łukasz Dzieszkowski



Kliknij, aby powiększyć


- W pierwszej chwili pomyślałem, że naprawdę udało mi się wygrać olbrzymie pieniądze - mówi pan Józef. Zastanowiło mnie jednak to, że w celu otrzymania nagrody musiałem zadzwonić na podany numer tele-audio. Dopiero wówczas miałem zagwarantowany czek na 30 tysięcy złotych.

Na początku lutego Józef Psiurski, mieszkaniec Maciejowic, małej miejscowości nieopodal Otmuchowa, otrzymał tajemniczą przesyłkę. Na zaklejonej kopercie prócz adresu widniał napis "poufne". Zaciekawiony, pospiesznie otworzył list. Z komputerowego wydruku dowiedział się, że jako jedyny w Polsce został zwycięzcą konkursu. W nagrodę miał otrzymać 30 tysięcy złotych. Gwarantował to własnoręczny podpis prezesa zarządu firmy. Najpierw jednak pan Józef musiał telefonicznie potwierdzić otrzymanie listu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że rejestracja zgłoszenia odbywa się pod numerem telefonu 0-701. Opłata za minutę takiego połączenia wynosi 6,25 zł. Do tego należy jeszcze doliczyć podatek VAT.
Niejaki Katarlin Kosojanu, odpowiedzialny za przekazywanie wygranych, obiecuje na piśmie, że czek zostanie zrealizowany priorytetowo: "Gwarantujemy Tobie przekazanie Twojej wygranej w terminie maksymalnie kilkunastu dni po zarejestrowaniu Twojego telefonicznego zgłoszenia". Malutkimi literkami dodano, że owe kilkanaście dni to średni czas wysyłki wygranej. Ile więc potrwa dostarczenie czeku? Tego nie wiadomo.
Marzenia pana Józefa o dużej wygranej prysły szybko. Po kilku dniach mężczyzna dowiedział się, że podobne zawiadomienia otrzymali inni mieszkańcy. - Jak dobrze, że nie dzwoniłem, aby potwierdzić swoje zgłoszenie - mówi z uśmiechem.

Tajemniczą firmą, która nadała kilkanaście tysięcy listów, jest warszawska spółka Alladyn, mieszcząca się przy ulicy Mińskiej. I choć na zawiadomieniu jest podany numer telefonu do biura, to jednak trudno się z kimkolwiek skontaktować. Udało mi się ustalić, że numer nie jest zarejestrowany na spółkę Alladyn. Jedynym kontaktem okazuje się być numer 0-701.
Już na początku "rozmowy" zostajemy poinformowani, że absolutnie nie możemy przerwać połączenia, gdyż w ten sposób nasze zgłoszenie zostanie anulowane. Czas rozmowy, a właściwie słuchania muzyki, trwa - bagatela - 18 minut. Jak łatwo policzyć taka rozmowa kosztuje prawie 140 złotych. Nie wiadomo, ile osób padło już ofiarą oszustwa.
- Sprawa nieuczciwych działań spółki Alladyn jest nam doskonale znana i w chwili obecnej prowadzimy w związku z nią postępowanie wyjaśniające. Wiemy, że nastąpiło naruszenie zasad umowy. Sprawa może zaowocować podjęciem kroków prawnych oraz rozwiązaniem umowy z dostawcą usług - tłumaczy Zbigniew Drohobycki, szef Biura Prasowego Telekomunikacji Polskiej SA w Katowicach. - Ta firma nie jest jednak naszym klientem - zastrzega.
Usługi audiotekstowe firmy Alladyn są realizowane za pośrednictwem jednego z działających na polskim rynku tzw. service providerów usług audiotekstowych. Warszawska spółka realizuje swoje usługi w oparciu o odrębną umowę zawartą z Legion Polska, specjalizującą się głównie w usługach rozrywkowych.

- Skąd oni mieli mój adres zamieszkania? - zastanawia się Józef Psiurski z Maciejowic. W Polsce obowiązują wprawdzie przepisy o ochronie danych osobowych. Wystarczy jednak raz wziąć udział w jakimś konkursie, aby podany na zgłoszeniu adres trafił do specjalnej puli danych. To wbrew ustawie. Swoich praw można dochodzić w sądzie, to jednak trwa długo. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest chyba ignorowanie podejrzanej korespondencji.
Alladyn informuje, że adresy pozyskał od firmy LIFO LTD, Nicosia. Jednocześnie uprzedza, że dane będzie udostępniał innym podmiotom. Łańcuszek ciągnie się więc dalej.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone