Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



3 x 8

Błażej Nowakowski




Osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku, osiem godzin pracy. To hasło pamiętam z podręcznika historii, z którego przed wieloma laty uczyłem się do sprawdzianów w liceum. Hasło bardzo komunikatywne, więc utkwiło mi w głowie. Pamiętam jeszcze, że na lekcjach historii (a także języka polskiego) straszono mnie kapitalistycznymi wyzyskiwaczami, którzy zmuszają do pracy po 12 godzin na dobę.

Podobne historyjki dotyczyły chłopów pańszczyźnianych, którzy bez celu tyrali po 12-14 godzin, a to co udało im się zebrać, było konfiskowane przez Kościół, feudała, albo kogokolwiek innego. Oczywiście miało to tworzyć obraz wyraźnie różny od tego, co dzieje się współcześnie. Sęk w tym, że dzisiaj dzieje się tak samo.
Mieszkam w mieście, uczciwie pracuję - mam własną działalność gospodarczą. Moja żona pracuje w agresywnie rozwijającej się firmie. Dziesięć lat temu bylibyśmy nazywani yuppies. Dzisiaj wszystko się odwróciło, i jesteśmy loserami. Nie mamy tego, co było cechą yuppies - czyli pieniędzy. Mamy tylko ciężką harówę. Nie stać nas na kupno mieszkania, nie mamy zdolności kredytowej. Żaden pracodawca nie płaci tyle ile powinien, skoro na naszą pracę czyhają już studenci gotowi pracować za darmo.

Oczywiście moglibyśmy powiedzieć: pieprzymy to wszystko, chcemy żyć jak normalni ludzie. Czyli jak??? Otóż w Millerowej Polsce normalnie mają wszyscy ci, którzy załapali się na socjalny pakiecik. Promuje się tych, którzy z braku zdolności, siły przebicia, albo z lenistwa wylądowali w urzędach, szkołach, biurach, agendach. Tam jest raj. Pełen socjal, urlopiki, trzynasteczki, po szesnastej do domku i 1500 złotych na rękę. Ja pracuję 13 godzin dziennie, ledwo wyrabiam owe 1500, po czym przed dziesiątym każdego miesiąca odpalam haracz bandycie pod tytułem ZUS.
Nisko kłaniam się paniom w urzędach skarbowych. Bardzo przepraszam, że próbuję uczciwie pracować, bardzo przepraszam, że źle wypełniłem rubryczkę, bardzo przepraszam za swoje narzekania, że długo czekałem pod drzwiami, to się już nie powtórzy, następnym razem przyjdę z kawą, albo z czekoladą - co ja głupi gadam?! - z koniakiem dla Szanownej Pani Biurwy. I tak w kółko.

Gdy wychodzę do pracy moje dziecko z reguły jeszcze śpi. Gdy wracam już śpi. Jestem takim samym niewolnikiem jak ci, o których czytałem w podręczniku historii. Osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku, osiem godzin snu.

 

 
Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone