"Choć
to bajka nieprawdziwa, sens ukryty w bajce bywa" - napisał
kiedyś Jan Brzechwa. To złote słowa. Czasem najbardziej nieprawdopodobna
historia okazuje się być częściowo prawdziwa lub przynajmniej
nieść sensowne przesłanie.
Dziecięca wyobraźnia jest niczym niezmierzone połacie dzikiego,
nieznanego lądu. Zaludniają ją smoki, piękne królewny i wielkoludy
z bajek opowiadanych przez rodziców (choć dziś są to raczej
wyskakujące z telewizorów pokemony i bajonikle). Nic dziwnego,
że dzieci lubią fantazjować. Opowiadają rozmaite bajdy, z
samymi sobą w rolach głównych. Niektórym takie gawędziarstwo
przyrasta do duszy i zostaje na zawsze.
Takim bajarzem jest właśnie Edward Bloom, bohater "Dużej
ryby" Tima Burtona. O swoim życiu potrafi mówić godzinami,
czarując słuchaczy niezwykłymi historiami. Jego słuchacze
chłoną te opowieści, choć nikt rozsądny w nie nie uwierzy.
No bo jak tu uwierzyć w spotkanie z gigantem wysokim na cztery
metry, albo w istnienie ukrytego miasteczka, o którym nikt
nie wie? A jednak płoną im uszy z ciekawości. Bo Bloom ma
dar opowiadania.
Jedynym, który ma już serdecznie dość fantazji tworzących
fikcyjny życiorys Edwarda Blooma, jest jego syn, William.
Być może dlatego, że sam pracuje jako dziennikarz agencji
informacyjnej, więc ślepo wierzy w siłę faktów. Tymczasem
ojciec nawet na łożu śmierci upiera się przy swojej wersji
wydarzeń. Kiedy William postanowi na własną rękę dojść prawdy
o życiu ojca, okaże się niespodziewanie, że stary człowiek
nie wszystko zmyślał.
"Duża ryba" to popis aktorski Ewana McGregora (grającego
młodego Blooma), którego otacza wianuszek wspaniałych gwiazd:
Jessica Lange, Helena Bonham Carter, Danny de Vito, Steve
Buscemi, no i Albert Finney w roli starego Blooma. Dzięki
ich grze film na przemian śmieszy i wzrusza - jak każda dobrze
opowiedziana historia. Scenariusz Johna Augusta powstał zresztą
na podstawie książki Daniela Wallace'a.
"Duża ryba" to film o człowieku, który dąży do
celu z determinacją i wiarą. Czuje wokół ocean możliwości
i bez lęku wypływa na szerokie wody. Świat jest dla Blooma
taki, jakim on sam go widzi - fantastycznym lądem pełnym fantastycznych
ludzi i stworzeń. To dlatego jego opowieści Guliwera budzą
wątpliwości u ludzi, którzy postrzegają rzeczywistość chłodno
i bez emocji.
Niewykluczone, że bohater "Dużej ryby" to w pewnym
stopniu alter ego samego Tima Burtona. Jak pamiętamy, reżyser
zdobył sławę dzięki "Edwardowi Nożycorękiemu" oraz
dwóm filmom o Batmanie. Były to współczesne baśnie, obrazy
mroczne, pełne dziwnych postaci, mutantów objawiających nadnaturalne
zdolności. Trzeba nie lada wyobraźni, by takie historie opowiedzieć
przekonująco i zyskać przychylność słuchaczy/widzów. "Duża
ryba" to dowód, że Burton nie zatracił bajarskich umiejętności,
a przy okazji dojrzał jako artysta. Jak powiedział ktoś: z
bajek się wyrasta, a potem trzeba do nich dorosnąć.
|