Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



NIE MA MIEJSCA NA SENTYMENT

Łukasz Dzieszkowski




Marta nie pamięta, jak wygląda Kraków. Od rodziców wie, że kiedyś był stolicą Polski. To oni starają się, by córka poznawała historię ojczyzny. W domowym archiwum zachowały się jedynie stare fotografie. Kilka ujęć rynku, zdjęcia ulic i pejzaże. Muszą zastąpić wspomnienia. I choć samoloty z Londynu do Polski kursują często, to ciągle brakuje czasu, aby kupić bilet. - W Polsce nikogo już nie mam - mówi 20-letnia dziewczyna - Kiedy miałam trzy lata, rodzice podjęli decyzję o wyjeździe do Anglii. Widocznie tak musiało być.

Anglia to kraj marzeń wielu Polaków. Tam są lepsze perspektywy. Można jednocześnie się uczyć, pracować i mieć mieszkanie. A co najważniejsze - nie brakuje pieniędzy. Perspektywa lepszego życia kusi coraz więcej osób.
Anna wynajmuje pokój w opolskim internacie. Zarabia tysiąc złotych brutto. Na rękę dostaje ponad 600. Opłaca miejsce w pokoju, rachunek za komórkę. Pozostałą, niecałą połowę pensji przeznacza na życie. Chleb, margaryna, ziemniaki, dwa udka z kurczaka - musi wystarczyć na tydzień. Czasami uda się zaoszczędzić 50 złotych. Szybko wpłaca je do banku. Na koncie uzbierała już ponad 400 złotych. - To na wypadek, gdybym straciła pracę - pokazuje kwotę na komputerowym wydruku.
Dziewczyna chciałby kupić sobie nową bluzkę. Nie markową, jaką noszą jej rówieśniczki, ale tańszą. - Muszę żyć na takim poziomie, na jaki mnie stać. Chcesz kawę?

Zostawić najbliższych...

Każdy dzień wygląda identycznie, czy to poniedziałek, piątek, czy niedziela. Światło w pokoju zapala się równo o 5.20. Anna po cichu zakłada ubranie, nie chce obudzić koleżanek, z którymi mieszka. Wypija łyk gorącej kawy. Sprawdza skrzynkę e-mailową. Dwie reklamy. W zeszłym tygodniu wysłała kilka listów motywacyjnych do firm. Jak na razie brak odpowiedzi. - Najważniejsza jest nadzieja, której staram się nie tracić - Anna głośno przełyka ślinę.
Często brakuje jej czasu nawet na zjedzenie kanapki. Dobrze, że przynajmniej w pracy może zrobić sobie przerwę na drugie śniadanie. Kupuje wtedy słodką bułkę, popija gorzką herbatą. Po dziesięciu minutach wraca "na kasę". - Nie chcę przez całe życie być sprzedawczynią! - dziewczyna zapala papierosa zza wschodniej granicy. W powietrzu unosi się zapach spalonej siarki.
Na dworze znowu jest zimno. Prószy śnieg. Anna dopiero wróciła z pracy. Na kaloryferze suszą się buty i skarpetki. Ciszę przerywa kapiąca woda z powieszonej kurtki i głośne rozmowy dobiegające z sąsiednich pokojów. Nawet skarpetki ma przemoczone. - Mojej koleżance się udało. Postawiła wszystko na jedną kartę. Do Polski przyjeżdża raz na rok - mówi Anna z entuzjazmem. Sama dostała propozycję wyjazdu do Niemiec. Od maja miałaby zbierać truskawki. Podbudowała ją szybka możliwość zarobienia pieniędzy. 3 euro na godzinę. Jednak zaledwie kilka tygodni później oferta pracy stanęła pod znakiem zapytania. Potem pojawiła się kolejna możliwość - Irlandia. Warunek - trzeba wyjechać przynajmniej na rok. Opuścić rodzinę, zostawić najbliższych, zapomnieć o miłości. Zacząć nowe życie.

Wirtualna ojczyzna

Sittingbourne to małe angielskie letnisko położone 5 kilometrów od morza. Rodzice Marty prowadzą tu małą gastronomię. Córka czasami pomaga w przygotowywaniu potraw. Większość czasu spędza jednak przed komputerem. Można ją czasem spotkać na czacie. Loguje się na polskim portalu Interia.pl. Kanał "Londyn", czasami również "20latki". - Tu nikt nie wie, czy ja rzeczywiście jestem z Anglii. Przecież każdy może wpisać taki login, jaki tylko zechce - tłumaczy. - Nie chcę oceniać Polski, bo jej nie znam. Pamiętam, że w szkole uczono nas jedynie historii Walii. A to, co wiem o ojczyźnie, zawdzięczam głównie opowieściom rodziców.
Kontakt z Polską Marta postanowiła rozwinąć za pośrednictwem internetu. Dzięki komputerowi poznała już wiele osób, nie tylko z rodzinnego Krakowa, ale również z Katowic, Warszawy, Rzeszowa.
Przeprowadzając się do Anglii rodzice zabrali stertę fotografii. Zdjęcia są bardzo złej jakości. W niedalekiej przyszłości zostaną zeskanowane i przegrane na płytę. Aby do reszty nie zniszczył ich ząb czasu.
Łucja również mieszka w Anglii. Pracuje i uczy się w Londynie. Rodzinne Maciejowice,małą wioskę nieopodal Nysy, ostatni raz odwiedziła w grudniu. Spotkała się z przyjaciółmi. Dwa dni po Sylwestrze musiała wracać. Znajomym zostawiła numer komórki i adres. Nie wie, kiedy ponownie i czy w ogóle wróci. W Anglii ma przecież mieszkanie.

Sztuka wyboru

- Trzeba wybierać pomiędzy tym, co jest dobre, a co lepsze - uważa 24-letnia Anna - Życie to sztuka wyboru, ciągłego poświęcania.
Do pokoju wchodzi koleżanka. Przed chwilą listonosz roznosił pocztę. Przyszedł list. Na kopercie widnieje stempel z napisem London, Tooting Broadway. Dziewczyna uśmiecha się. To kartka urodzinowa od koleżanki. Spóźniona, ale najważniejsze, że doszła. Anna podkreśla, że jeśli wyjazd do Irlandii też nie dojdzie do skutku, na pewno pojedzie do Londynu. Tam przecież mieszka jej przyjaciółka. Na pewno pomoże znaleźć pracę, wynająć mieszkanie. Razem będzie raźniej...

 

DRENAŻ POKOLENIA

Krzysztof Surma



Masz okazję iść do kina i z potoku tandety i pastiszu wybierasz po raz kolejny "Czas Apokalipsy". Uwertura Wagnera, napalm zrzucany na wietnamską wioskę i zwariowany miłośnik surfingu w mundurze pułkownika... W domu możesz sięgnąć choćby po płytę The Doors lub Grateful Dead, by zrozumieć dekadę spod znaku długich włosów, pokojowych manifestacji i wolnej miłości. Dziś tak naprawdę - mimo książek Ginsberga, Marcusa i wielu innych - nie zostało po niej nic. Wyjątkiem jest muzyka, ale ta broni się sama.

Książka Houellebecqa przenosi nas do codzienności "dzieci kwiatów". Do rewolty roku 1968. Wytycza swym bohaterom beznamiętny życiorys typowy dla tego pokolenia. Autor stroni od gloryfikowania przeszłości. Jest raczej kronikarzem opisującym drenaż pokolenia. Drenaż, o którym błyskotliwie pisze Erich Fromm w swojej "Ucieczce od wolności". Pobłażliwość wobec konserwatywnych poglądów establishmentu tylko jedną namiastką w której zagubieni ludzie próbowali dokonać czegoś. Nawet najbardziej wyuzdany erotyzm jest krótkotrwałą podporą ludzkiej pychy. W opisach wewnętrznego zagubienia, etycznego zniewolenia, wręcz pierwotnej kopulacji gubi się precyzja intelektualnego, mądrego i obiektywnego spojrzenia. Całe szczęście, że autor podarował nam dzieło, w którym ludzkie losy potrafią zaskakiwać i jednocześnie fascynować.

Upadek cywilizacji zachodniej bierze niejako swój początek od duchowej niemocy, metafizycznej pustki, konsumpcji stającej się religią, a przede wszystkim, jak pisze autor - od niezdolności do pielęgnowania prawdziwego szczęścia. Problem dotyczy też sposobów urządzania sobie życia. Jakie jest miejsce kobiet i mężczyzn? Gdzie wprowadzić wzorce dla osób, które próbują zdefiniować kryzys sfery "euro-atlantyckiej". Kobiecość i męskość to zdaniem Houellebecqa jedynie przypadkowe stosunki płciowe, pełna lodówka i brak refleksji nad całością ludzkiego trwania. Samobójstwo staje się wyzwoleniem, chociaż rodzi jeszcze większą pustkę. Pozostaje łyk dobrego wina, by wznieść toast za tych, którzy odeszli, filmy porno, pigułka anytkoncepcyjna i coraz większa odraza do przegranego życia.
Warstwa erotyczna jest opisana w sposób naprawdę dobry. Psychologia bardzo wyraźnie mówi, że narcyzm w pewnym momencie życia staje się przeszkodą, by wyjść poza granice dotychczasowych doświadczeń i osiągnięć.

Wbrew pozorom książka jest naprawdę udana. Trochę szkoda, że została prawie niezauważona. Jest to niezły konglomerat postaw, pojęć i terminów, które dają intelektualną satysfakcję z wędrówki poprzez wspomnienia. Autor pyta też o religię, rozumiejąc ją w sposób prawdziwie wolny i uniwersalny. Religia według niego to oś scalająca społeczeństwo. Mamy tu syntezę chrześcijaństwa, buddyzmu i islamu. Całość brzmi zachęcająco i - co najważniejsze - pobudza do wysiłku szare komórki.
Zakończę fragmentem wiersza z książkowej buddyjskiej medytacji:
Jeśli nie zabija, ani nie myśli o szkodzie bliźniego,
Jeśli nie stara się wywyższyć, pogardzając bliźnim,
Jeśli wspiera miłość uniwersalną,
W godzinie śmierci nie nawiedzą go nienawistne myśli
.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone