Są
zjawiska, które nie opłakiwane przez nikogo, odchodzą do lamusa.
Dopiero z czasem przychodzi refleksja, że straciliśmy coś
naprawdę ciekawego. Taka tęsknota za czymś, co zanika, jest
cechą niejednej strony internetowej. W świecie wirtualnym
- zamiast w muzeum - zbierane są wszelkie ślady tego, co wylądowało
na śmietniku.
Taką właśnie stroną jest Katedra Transportu.
Jest to strona między innymi o nieistniejących systemach tramwajowych.
Temat, wydawało by się, kompletnie absurdalny. Jednak dokumentacji,
wszelkich informacji i zdjęć jest tak wiele, że wystarczyło
na zapełnienie przyzwoitej stronki. Są na niej informacje
o nieistniejących liniach w szesnastu miastach Polski. Wśród
nich są właściwie wyłącznie mniejsze miasta - na przykład
Inowrocław, czy Cieszyn. Dzieje się tak dlatego, że w większych
aglomeracjach tramwaje wciąż jeżdżą, a w tych, o których mowa
na stronie, nie jeżdżą już wcale.
Ciekawostką jest fakt, że komunikację tramwajową zakładano
w tych miastach jeszcze przed pierwszą wojną światową. Natomiast
likwidowano już bardzo różnie. Najwcześniej w Cieszynie -
już w 1921 roku, zaledwie po 10 latach funkcjonowania. Trasa
liczyła nieco ponad półtora kilometra. Od 1920 roku linię
tramwajową przecinała granica między dwoma państwami, granica
polsko-czechosłowacka. Przez pewien czas konduktorzy wołali
więc: "bileciki i paszporty do kontroli". Formalności
związane z przekraczaniem granicy trwały dłużej niż sama jazda
tramwajem. Istnienie takiej linii nie miało już sensu, trzeba
było ją zamknąć.
Podobny los z takich samych powodów spotkał tramwaje w Zgorzelcu
w 1945 roku. Tu jednak pojawiają się jaskółki nadziei. Są
głosy, by Zgorzelec i Gorlitz połączyć - jak przed laty -
transgraniczną linią tramwajową. Niewielka jest natomiast
nadzieja dla tramwajów na przykład w Jeleniej Górze. Nad tym
miastem fatum ciążyło już od samego początku. Gdy budowano
linie tramwajowe, zdecydowano, że wagony będą poruszane napędem
gazowym, by sieć trakcyjna nie psuła krajobrazu. Okazało się
jednak, że silniki gazowe nie są w stanie pokonać wzniesień.
Trudności była cała masa. Gdy już postanowiono zbudować sieć
trakcyjną, zmieniono jednocześnie rozstaw szyn. Pech ciągle
towarzyszył jeleniogórskim tramwajom. Nie udało się zbudować
linii do Szklarskiej Poręby, bo szybsza okazała się kolej.
Potem postanowiono zamienić linie tramwajowe na trolejbusowe.
Dzisiaj znowu wracają pomysły powrotu do tramwajów. Okazuje
się, że wyrzucono je na złomowiska zbyt wcześnie...
http://republika.pl/katedr/pafnucyw.htm
|