Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



KONDUKTOR ŁASKAWY

Łukasz Dzieszkowski




- Ten pociąg w ogóle nie nadaje się do jazdy. Ale co mam zrobić? Jeśli zgłoszę usterki, ludzie spóźnią się do pracy, a podstawiony skład będzie podobny. Bo sprawnych pociągów nie ma! - kierownik pociągu, Grzegorz Kazimierczyk, wskazuje miejsca po powyrywanych półkach na bagaże.

Godzina 5.00 rano. Opolski dworzec kolejowy. Czynna jest tylko jedna kasa biletowa. Na ławkach śpią bezdomni. W powietrzu unosi się smród. Na peronie 4 stoi pociąg do Wrocławia. Podróż tym kursem zajmuje blisko 150 minut. Jest to jeden z dwóch pociągów przejeżdżających przez Dobrzeń Wielki, Mąkoszyce, Popielów, wreszcie Jelcz Laskowice. Planowy odjazd o 5:04. Do wagonów wchodzą jedynie dwie osoby. W przedziałach jest bardzo zimno. Podróżni wolą poczekać na opóźniony pociąg, który jedzie krótszą trasą, a i bilet jest znacznie tańszy.

Konduktorem być

Z przedziału konduktorskiego dobiegają rozmowy. W tle słychać trzeszczącą krótkofalówkę i włączone radio. Konduktor, Jerzy Brzeziński, wychodzi na peron. Zapala papierosa. Ze stoickim spokojem spogląda na zegarek. Tylko trzy minuty spóźnienia. Ale na tej trasie można to jeszcze nadrobić. Mężczyzna po chwili wyrzuca papierosa. Na semaforze pojawiło się zielone światło. "Gotów!" - rozbrzmiewa głos w krótkofalówce. Tak rozpoczyna się pierwszy dziś kurs pana Jerzego. Dyżur potrwa do 16:49.
- Ja nie wiem, czy w ogóle powinienem o tym rozmawiać. Temat kolei jest dość drażliwy - zastanawia się konduktor. - Właściwie to szkoda słów - dodaje. Każdy z pracowników podpisując umowę o pracę podpisał również zaświadczenie, że zobowiązuje się w żadnym wypadku nie ujawniać tajemnic PKP. Co w mniemaniu kierownictwa kolei jest tajemnicą? Bo chyba nie ilość wypisanych biletów kredytowych.
Jerzy Brzeziński dojeżdża do pracy z Nysy. Posadę konduktora zawdzięcza matce, która niegdyś była kierownikiem tamtejszej drużyny. - Kiedy siedem lat temu przyjmowałem się do pracy, kolej naprawdę dobrze prosperowała, a teraz... Gdyby ktoś mi dał 2500 zł, poszedłbym do innej pracy - mówi Brzeziński.
Któż z nas w młodości nie marzył, aby zostać kolejarzem? Wbrew pozorom praca ta jest bardzo ciężka, wymaga wielu poświęceń, a co najważniejsze - jest niezwykle odpowiedzialna. - Ja zawsze musze ładnie wyglądać. Koszula wyprana, wyprasowana. Przecież jestem poniekąd wizytówką Polskich Kolei Państwowych - tłumaczy Jerzy Brzeziński.
Dziś do pracy przyjechał samochodem z kolegą. Gdyby nie pomoc przyjaciela, musiałby przenocować w Opolu. Na dworcu jest mały pokój dla pracowników. Mogą tu odpocząć, a nawet się przespać. Warunki sanitarne pozostawiają jednak wiele do życzenia. Ale jutro dyżur zaczyna o 6.00. Nie da się dojechać tak wcześnie z Nysy do Opola. Chcąc nie chcąc trzeba przenocować na stacji. Jak mówi pan Jerzy, z czasem można się do tego przyzwyczaić.
Mijamy Dobrzeń Wielki. Pociąg zatrzymuje się co parę minut. Ludzi jak na lekarstwo. - Ruch zacznie się dopiero od Jelcza - mówi pan Jerzy. Nie raz jeździł już tą trasą i zna ją niemal na pamięć.

Psychologiczne podejście

- Miałem pracować w hucie na szlifierce - wspomina Grzegorz Kazimierczyk z Zawadzkiego - Matka załatwiła mi robotę na kolei. I uważam, że dobrze się stało - dodaje. Początkowo pan Grzegorz pracował jako dróżnik. Po pewnym czasie postanowił zostać konduktorem, a potem szybko awansował na kierownika pociągu.
Mężczyzna chętnie opowiada o swojej pracy. - Ten skład jest niesprawny. I ja doskonale o tym wiem. Proszę zobaczyć, brakuje półek na bagaże, kosze na śmieci są pozrywane - pokazuje na braki w przedziale konduktorskim. - Ale co z tego? Ja odpowiadam za stan pociągu. Mogę się uprzeć i powiedzieć, że ja w takich warunkach podróżował nie będę. Ale co to da? - zastanawia się. W praktyce wygląda to tak, że po kilkunastu minutach podstawiany jest kolejny skład. Czy jednak będzie sprawny? Druga strona medalu to fakt, że ludzie wtedy spóźniliby się do pracy. - Wszystkie jednostki zostały wyprodukowane w latach sześćdziesiątych. Nie dziwię się, że się psują - mówi Jerzy Brzeziński.
- Najgorzej to ma kierownik! Kiedy jest zimno w przedziałach, ludzie nie mają pretensji do dyrektora, tylko do mnie. Podobnie, kiedy pociąg się spóźnia. To ja muszę wysłuchiwać i uspokajać podenerwowanych pasażerów - wtrąca Kazimierczyk.
Polskie składy elektryczne mają to do siebie, że latem jest w nich gorąco, a zimą, mimo włączonego ogrzewania, temperatura często oscyluje wokół zera. Nie da się rozgrzać pociągu w ciągu półtorej godziny przed samym odjazdem. Jednak to nie jest prawdziwą zmową konduktorów. Gorsi są pijani pasażerowie i kibice wracający z meczów. - Kiedyś jechali pijani wojskowi. Podróżni zaalarmowali mnie, że w przedziale jest pełno krwi - wspomina Jerzy Brzeziński. - Wagon rzeczywiście wyglądał okropnie. Dwóch młodych chłopców zaczęło się stawiać. Wziąłem ich na rozmowę w cztery oczy i sprawa została załatwiona. Bardzo ważne jest podejście psychologiczne. Nigdy nie należy do pasażera podchodzić z agresją. Ale są pewne zasady, których się trzymam. Na przykład nigdy nie dam odjazdu pociągu, jeśli kibicie wracają bez policji. To jest za duże ryzyko - mówi Grzegorz Kazimierczyk.
Psychologicznego podejścia za to na pewno nie mają kontrolerzy z zewnątrz, zwani powszechnie "krwiopijcami". Sprawdzają nie tylko pasażerów, ale również samych konduktorów. Oni nie przyjmują wytłumaczeń, że ktoś nie zdążył kupić biletu, bo od każdej kary przysługuje im prowizja, bez względu na to, czy pasażer uiści mandat. Jerzy Brzeziński też nie pała do nich sympatią. Mężczyzna kilka razy dzięki nim stracił premię. Wystarczy, że zostanie ujawniony choć jeden pasażer, któremu nie sprawdzono biletu.

Trzeba być człowiekiem

Stacja Jelcz Laskowice. Na dworze zaczyna się szarówka. Puste dotąd przedziały zapełniają się podróżnymi. Pociąg gwałtownie zwalnia. Na tym odcinku trzeba jechać bardzo wolno. Tory zostały uszkodzone przez często kursujące tędy pociągi towarowe.
- Pora sprawdzić bilety - rzuca pan Jerzy. Szybkim ruchem ręki chowa "papugę" (kasownik) do kieszeni. - Każdy musi w tej pracy być człowiekiem. Wiadomo, że sytuacja w naszym kraju jest zła. Dlatego nie raz przymykałem oko na jakiegoś gapowicza. To zależy, jak człowiekowi z oczu patrzy - Grzegorz Kazimierczyk sprawdza dzisiejszy harmonogram. - Owszem są tacy pasjonaci kolei, którzy jak dziennie nie wypiszą 10 kredytowych, to nie mogą żyć. A ja uważam, że dwa, góra trzy miesięcznie wystarczą. Przecież nie wyrzucę matki z dzieckiem!
Do Wrocławia pozostało 30 minut. Można zdjąć kurtki. W przedziałach nareszcie jest ciepło. Konduktor Brzeziński wraca z kontroli. - Dobrze, że już powolutku zaczyna się wiosna. Jest na czym oko zawiesić - mówi z uśmiechem.

 

ŚMIETNIK SUMIEŃ

Krzysztof Surma


 

 


Od "Antygony" Sofoklesa, poprzez chociażby książki Orwella, a nawet Cortazara, literatura z najwyższej półki była zawsze literaturą zaangażowaną. Włodzimierz Odojewski w książce "Milczący, niepokonani" powraca do epizodu katyńskiego. Kreśli obrazy ogromnych wewnętrznych przeciążeń, z jakimi zmagają się zwykli ludzie.

Bohaterowie tego cudownego moralitetu są jakby marionetkami, które odgrywają swe życiowe role w teatrze dramatu. Sznurki marionetek wciągają tryby nieuchronnych zdarzeń. Zdarzenia tworzą fabułę, którą wyznacza tragizm historii. Jakiś demiurg źle zaprojektował losy bohaterów, a oni sami przegrywają z czasem, który niszczy i przeraża. Katyń jest tłem, w którym żyją bohaterowie, wybierający pomiędzy heroizmem i bestialstwem, skrajnymi wartościami. Ludzie budują swe życie z drobiazgów, detali, niewiele znaczących spotkań. Całunem cierpienia jest krajobraz po bitwie. Wolna Polska w ramach sowieckiego monopolu. Świetni funkcjonariusze, którzy niszczą każdy opór i próby niezależności. Wielki Brat wyznacza sposób myślenia oraz etyczne klasyfikacje. Smutny świat pachnie rynsztokiem serwilizmu, zgnilizną podtrzymywaną przez urzędowych tchórzy.
Główny bohater ma złudzenia, jest przeświadczony o swojej życiowej misji. Wierzy, że jest jeszcze ktoś, komu zależy na prawdzie. Rzeczywistość jest jednak zbudowana wokół kawiarniano-totalitarnego marksizmu. Doktryny to jedna warstwa, pod nią żyje ohyda śmietnika zdewastowanych sumień.

Etyka normatywna zakłada, iż różnica między dobrem i złem wynika z rozumienia istoty zjawiska. Od czasów nowożytnych kradzież jest zawsze złem, tak jak złem jest topienie ludzi w oceanie chamstwa. Ale czy czasem zło nie rodzi się z głębokiej pychy? Czy krótkowzroczność nie pomaga w budowaniu raju tylko dla siebie? Wystarczy skinienie palcem Wielkiego Brata, by narodziło się kolejne kłamstwo mamiące ludzi wierzących w elementarną sprawiedliwość. Zabijaną nadzieję zastępowano Judaszowym żalem. Jednostka nigdy nie wygra z bezduszną maszyną terroru.
Odojewski prowadzi nas poprzez życiowe piekło, ale zostawia margines na nasze własne przemyślenia. Główny bohater "Milczących, niepokonanych" ze stanu dość wyraźnej ślepoty przechodzi do mistycznego poznawania prawdy. Dzięki temu wygrywa swą prywatną, małą wojnę, toczoną w świecie pełnym gabinetowych gier i wszechwładnych donosicieli.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone