Wydawać by się mogło, że w czasach rozwijającego się materializmu,
nie ma już miejsca dla amatorów sztuki. Życie jednak ciągle
zaskakuje: oto pojawiła się w moim życiu grupa osób rozmiłowanych
w muzyce i sztuce. Na początku czułem niejaką nieufność wobec
tych zapaleńców, bo jakże to tak - dla idei śpiewać? Jednak
zaangażowanie kilkudziesięciu osób w śpiewanie dla przyjemności
zaskoczyło mnie i stopniowo przekonało, by na koniec porwać
siłą przyjaźni i muzyki.
W ten sposób znalazłem się w gronie miłośników i zapaleńców
śpiewu, skupionych w Akademickim Chórze Politechniki Śląskiej
w Gliwicach. To zespół otwarty na różne indywidua, a zarazem
grupa przyjaciół potrafiących w prosty sposób przywrócić marzycieli
do właściwej tonacji muzycznej. Gdybym mógł oddać słowami
choć część panującej tam atmosfery, to wyraziłbym to tak:
"radość śpiewania i profesjonalizm wykonania". Siłę
zespołu stanowi mądre połączenie ożywczej energii żaków oraz
dojrzałości nauczycieli akademickich i absolwentów Politechniki.
Nie ma podziału na młodych i starych, nie ma podziału na lepszych
i gorszych. Jest za to podział tradycyjny na głosy chórowe:
sopran, alt, tenor i bas. I ten prosty podział czterogłosowy
dokonuje rzeczy - zdawałoby się dla politechników - niemożliwych.
Przeobraża ludzi techniki w artystów muzyków. Jest to zasługa
pracy dyrygenta chóru prof. Czesława Freunda i talentów organizacyjnych
dr Krzysztofa Chlipalskiego. Chór reprezentował Polskę na
arenie międzynarodowej, zdobywając 3 srebrne medale w trzech
kategoriach chóralnych na I Olimpiadzie Chóralnej w Linz (Austria)
i powtarzając ten sukces na II Olimpiadzie w Busan (Korea
Płd.) - o czym pisałem w reportażu "Chórzysta na dalekim wschodzie" (Sprawa nr 44).
Uwieńczeniem tej drogi artystycznej stało się spotkanie dwóch
kultur polskiej tradycji. Kultury wileńskiej uosobionej przez
kompozytora prof. Romualda Twardowskiego, i kultury lwowskiej
nieprzerwanie czerpiącej z historii Lwowskiego Chóru Technickiego,
którego członkowie powołali do życia w 1945 roku Akademicki
Chór Politechniki Śląskiej w Gliwicach.
Prof. Romuald Twardowski to światowej sławy kompozytor muzyki
chóralnej. Jego twórczość to przejaw troski o to, aby muzyka
współczesna powróciła do tradycji liturgicznej. Na przekór
modzie obdzierania muzyki współczesnej ze sfery duchowej i
wyprowadzania jej z wnętrz kościelnych do sal koncertowych,
Twardowski z muzyką współczesną do wnętrz sakralnych powraca.
W październiku podczas Inauguracji Nowego Roku Akademickiego
na Politechnice Śląskiej odbyła się prezentacja nowej płyty
CD Chóru, zawierającej "Missa Regina Caeli" (mszę
"Raduj się Nieba Królowo") i inne utwory chóralne
prof. Twardowskiego. Jest to pierwsze nagranie tych utworów
w historii światowej fonografii.
Nagrań dokonano w gliwickich kościołach, jedynych miejscach
odpowiednich dla właściwego oddania ekspresji muzyki religijnej.
Sam kompozytor tak mówi o swojej mszy: "Kiedy zacząłem
się zastanawiać nad kształtem mojej mszy, w pierwszym rzędzie
musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie - jaką ta msza być
nie powinna? Odpowiedź brzmiała: nie powinna być napuszona,
hałaśliwa, oderwana od wielkiej tradycji muzyki kościelnej.
Winna natomiast być skromna, w miarę prosta, oddająca właściwie
ducha i sens każdej części mszy świętej, a przy tym ma być
uroczysta, podniosła w nastroju i komunikatywna, jako że miejscem
jej wykonania będzie świątynia, a pierwszym jej odbiorcą -
zgromadzenie wiernych. Poza wszystkim, muzyka mszy miała być
piękna, gdyż tylko piękno zdolne jest wzbudzić w odbiorcy
uczucia wyższego rzędu."
Gorąco zapraszam do wysłuchania dostępnego tutaj fragmentu
- radosnego "Jubilate Deo"
- oraz przyjścia na nasze koncerty.
|