Praga jest miastem, w którym wszystkie atrakcje skierowane
są do dość określonego odbiorcy. Jest nim Niemiec (Amerykanin,
Japończyk), w zdecydowanie średnim wieku. W mentalności takiego
"konsumenta" Praga jest jedynie byłą stolicą komunistycznej
Czechosłowacji, miasta, w którym przebywał Mozart, no i może
jeszcze miejscem, które słynie z piwa. 90 procent "przemysłu"
turystycznego żeruje na takim stereotypie. Dlatego, gdy wchodzi
się do zabytkowych dzielnic pierwsza rzecz, jaka przykuwa
wzrok, to wprost niezliczona liczba sklepów i kramów z pamiątkami
po Związku Radzieckim lub kuflami do piwa. Wystarczyło wejść
do dwóch takich sklepików, żeby wiedzieć, co jest w pozostałych
dwustu. Jakim cudem one wszystkie się utrzymują, skoro w każdym
jest dokładnie to samo - to pozostało dla mnie zagadką.
Druga rzecz - to i niebywała wprost liczba reklam wszelkiego
rodzaju koncertów. Wszystko to razem wzięte jest obrzydliwie
lukrowane, pstrokate - i niestety bardzo krzykliwe. Nie sposób
oderwać oczu od tych wszystkich gadżetów. Tymczasem można
przegapić to, co naprawdę ciekawe. Trudno mi powiedzieć, ile
"smaczków" straciłem, ulegając pokusie delektowania
się nachalną tandetą.
Zwiedzanie Pragi zaczyna się obowiązkowo od Staromestskego
namesti. Tak było i w moim przypadku - tym bardziej, że mieszkałem
100 metrów od starówki i podczas mojego kilkudniowego pobytu
w Pradze każdego dnia przechodziłem przez to miejsce. Niektóre
rzeczy odkryłem "w ostatniej chwilę" - jak to na
przykład, że w jednej z kamieniczek przez dwa lata mieszkał
Albert Einstein.
Najbardziej widowiskową atrakcją jest oczywiście Orloj - czyli
zegar na Ratuszu Staromiejskim. Ma mnóstwo figurek, które
o pełnej godzinie ruszają się, tworząc krótkie "przedstawienie".
Maszerują apostołowie, szkielet symbolizujący śmierć pociąga
za sznur od dzwonka, obok niego dwie inne postacie - Próżność
i Lichwa kręcą głowami z niedowierzaniem. Na koniec pieje
kogut. Widziałem to kilka razy - zawsze pośród gęstego tłumu,
który na koniec za każdym razem bił brawo z zachwytu.
Warto odwiedzić wieżę ratuszową. Zresztą Praga ma kilka udostępnionych
turystom wież, położonych w różnych punktach miasta.
Na Staromestskim namesti jest też pomnik Jana Husa. Moim zdaniem
to dość pokraczny monument, który nie przydaje temu miejscu
jakiegoś szczególnego blasku. Jednym z najważniejszych zabytków
na Rynku Starego Miasta jest kościół Tyński. Na jego wieże
zerkałem z okna mojego pokoju. To jeden z najbardziej charakterystycznych
zabytków Pragi. Cóż z tego, skoro nie można go odwiedzać?
Kościół jest wciąż zamknięty, a wejść można tylko po kupnie
biletu na koncert. Przeklinałem nie jeden raz te cholerne
koncerty. Znaleźli sobie sale koncertowe!
Kościół Tyński udało mi się jednak w końcu zobaczyć. Po prostu
poszedłem w niedzielę na Mszę Świętą. Tu spotkało mnie ogromne
zaskoczenie. Czesi to jedno z najbardziej zateizowanych społeczeństw.
Tymczasem oprawa liturgiczna z udziałem fenomenalnego chóru
(zapomniałem jakiego) należała do najpiękniejszych jakie widziałem
w życiu.
|