Trudno znaleźć film, który wzbudza większe kontrowersje niż
"Pasja" Mela Gibsona. Wcześniej zdarzały
się protesty przeciwko filmowi "Ostatnie kuszenie Chrystusa",
w Polsce parę lat temu pod kinami były manifestacje wywołane
filmem "Dogma", w Niemczech bojkotowano "Mission
Impossible". W tym ostatnim przypadku powodem był fakt
przynależności Toma Cruise'a do Kościoła Scjentologicznego.
Wszystko to jednak blednie w porównaniu z dziełem Mela Gibsona.
Filmy powstają z jednej zasadniczej pobudki - z chęci zysku.
Oczywiście zdarzają się bardzo głośne dzieła, które są oceniane
w zupełnie innych kategoriach. Ale jak traktować film, który
dla twórcy jest świadectwem jego wiary? Gibson o swojej "Pasji"
mówi, że powstała z natchnienia Ducha Świętego. Z pewnością
nie jest to chwyt reklamowy. Nie opłaca się mieć siódemki
dzieci z jedną, od 20 lat tą samą kobietą, i córki, która
zdecydowała się wstąpić do zakonu, czy finansować budowę kościoła,
po to tylko, by uwiarygodnić swój najnowszy film. Świadectwo
życia to nie chwyt reklamowy. Gibson jest tradycjonalistycznym
katolikiem i trzeba przyjąć, że rzeczywiście zrobił ten film
z takich pobudek, o jakich mówi. I nie ma tu znaczenia, czy
traktujemy je poważnie czy nie.
Wściekły atak przypuszczony na ten film jest nagonką ludzi,
którzy przyjmują dokładnie takie same fundamentalistyczne
pozycje, o jakie oskarżają Gibsona. Przede wszystkim "Pasja"
nie miała jeszcze swojej premiery! Jak można krytykować film,
którego się nie widziało?! Nie przeszkodziło to jednak oskarżać
reżysera o to, że "szczuje na Żydów i wszczyna konflikty
religijne" (cytat za artykułem z "Herald Tribune"
zamieszczonym w tygodniku "Forum" z 25 sierpnia).
Mel Gibson żali się, że teraz rzesze pismaków ryją w jego
życiorysie w poszukiwaniu "haków". Jeszcze nie znaleźli,
więc atakują jego ojca. 92-letniemu starcowi wypomina się
zdanie w którym powiedział, że "Sobór Watykański II to
był masoński spisek popierany przez Żydów", a także wypowiedzi
bagatelizujące Holocaust. Gwiazdor odcina się od poglądów
ojca. W końcu, chcąc przerwać nagonkę, zdecydował się zaprezentować
roboczą wersję filmu kilku grupom religijnym. Oczywiście stało
się to znowu okazją do kolejnego ataku, ponieważ "Pasję"
pokazano jedynie wspólnotom chrześcijańskim, nie został zaproszony
żaden żyd. Paul Lauer - z należącej do Gibsona wytwórni filmowej
Icon Productions - szybko nadrobił ten błąd.
Wśród opinii osób, które widziały film, na uwagę zasługuje
opinia niejednokrotnie goszczącego w Polsce słynnego ekonomisty,
politologa, znawcy społecznej nauki Kościoła, Michaela Novaka.
Otóż słusznie zauważył on, że w wielu filmach ośmieszano papieża,
arcybiskupów i biskupów. Nie było to przyjemne, ale nie ma
powodu, by wobec żydów stosować inną wrażliwość niż wobec
katolików. Przyznał jednak, że dla żydów ten film może być
w istocie nieprzyjemny, choć z całą pewnością nie jest to
obraz antysemicki. W podobnym tonie, ale w sposób o wiele
dosadniejszy wypowiadał się Mel Gibson: "Ten film nie
powstał po to, by kogoś urazić, ale po to, by pokazać prawdę".
Novak przypomina, że Jezus był Żydem, jego matka była Żydówką,
podobnie jak apostołowie i towarzysze Chrystusa, a także dwa
pierwsze pokolenia chrześcijan.
Co ciekawe - najnowsza produkcja Gibsona jest chłodno przyjmowana
przez przedstawicieli kościoła katolickiego. W swoich wypowiedziach
podkreślają oni, że nie należy traktować "Pasji"
jako "oficjalnego" obrazu męki Chrystusa. Obawy
biorą się prawdopodobnie stąd, że Gibson nie uznaje hierarchii
kościoła katolickiego, a także, że scenariusz "Pasji"
jest kompilacją czterech ewangelii.
Kolejną sprawą jest często podnoszona złośliwa obawa o to,
czy ten film zarobi na siebie. W istocie Gibson stawia widzom
wysokie wymagania. W "Pasji" używa się jedynie dwóch
martwych już języków: aramejskiego i łaciny. Dopiero w ostatnich
dniach zapadła decyzja, że jednak pojawią się napisy. Dla
przeciętnego amerykańskiego widza to jednak może się okazać
zbyt dużą trudnością.
Paradoksalnie filmowi może pomóc wrzawa wywołana wokół niego.
Premiera jest planowana na wiosnę przyszłego roku. Jest całkiem
prawdopodobne, że w okresie wielkanocnym film tryumfalnie
przetoczy się przez amerykańskie i europejskie kina.
Ciekawostką przytaczaną przez Gibsona jest fakt, że w czasie
produkcji "Pasji" doszło do nawróceń wśród członków
ekipy, i to zarówno agnostyków, jak i muzułmanów. W główną
rolę wcielił się praktykujący katolik James Caviezel, Marię
zagrała rumuńska aktorka Maria Morgenstern, Marię Magdalenę
- Monica Bellucci.
|