Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



PARADNE MIASTO

Cezary Garner



 


Poznaniacy są dziwni. Choć powszechnie są uważani za zimnych sucharów, potrafią się zmobilizować do fantastycznej zabawy. 26 kwietnia głównymi ulicami miasta przeszła Wielka Parada Lokacyjna.
Najpierw krótka lekcja. Poznań ma historię co najmniej tak długą jak Polska. W ostatnich miesiącach rozgorzał nawet spór o to, które miasto było pierwszą stolicą kraju - Gniezno, czy Poznań. Wszystko z powodu odkrycia sto metrów od katedry poznańskiej resztek siedziby Mieszka I. Warowny gród i katedra były na Ostrowie Tumskim - wyspie przy prawym brzegu Warty. Tymczasem w 1253 roku miasto przeniosło się na drugą stronę rzeki. Po lewej stronie Warty jest na przykład słynny renesansowy ratusz i inne zabytki. Nie wiadomo dokładnie, kiedy książę Przemysł I nadał Poznaniowi prawa miejskie, ale gdy w 1753 roku postanowiono uczcić 500-lecie miasta, uznano, że najdogodniejszą datą będzie poniedziałek wielkanocny 23 kwietnia. Od tej pory właśnie ten dzień uchodzi za tradycyjną datę lokacji miasta.

W pierwszą sobotę po 23 kwietnia - czyli 26 kwietnia - zorganizowano w Poznaniu Wielką Paradę Lokacyjną. Pomysł ociera się nieco o tradycję pochodów pierwszomajowych, z tą różnicą, że nikogo nie trzeba było zmuszać do udziału w zabawie, no i nie było czerwonych szturmówek. Na ulice miasta wyległo około 100 tysięcy ludzi. W korowodzie szli dumnie przedstawiciele wszystkich instytucji, firm, orkiestry, tancerze, bractwa kurkowe, ułani... Korowód miał ponad kilometr długości. Na jeżdżących platformach zainscenizowano kilka wydarzeń z historii, w tym to, z którego poznaniacy są najdumniejsi - Powstanie Wielkopolskie. Na Starym Rynku pod ratuszem profesor Stefan Stuligrosz zadyrygował śpiewakami z trzydziestu chórów. Śpiewali Pieśń o Poznaniu, czyli nieformalny hymn miasta. Na scenie książę Przemysł I odnowił Akt Lokacji, przy okazji ze szkatuły szczodrze sypnął grosiwem w stronę gawiedzi. A że w pierwszych rzędach pod sceną siedzieli głównie posłowie, radni, prezydent miasta, rektorzy, to po drobniaki schylały się tylko VIP-y. Ciekawy widok, który dzięki telebimom zobaczyły dziesiątki tysięcy Poznaniaków.

Kto nie był na paradzie niech żałuje, kto nie mieszka w Poznaniu niech zazdrości!

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone