Chyba wszystkie wojny prowadzone współcześnie dowodzą jednego.
Czas zmasowanego ataku pancernych zagonów już minął. Współczesne
pole walki, to raczej nie "pole", lecz ulice. Dzisiejsze
armie nie stają naprzeciw siebie do rycerskiego pojedynku.
Areną walk są miasta, zaułki, domy, miejskie skwery. Do boju
ruszają specjalne jednostki tworzone i szkolone właśnie z
myślą o tym, by walczyć w miastach. Obojętnie pod jakim szyldem
- czy to "siły specjalne", czy "jednostki antyterrorystyczne"
- jest ich w nowoczesnych armiach coraz więcej. Na przygotowanie
ich do działań wydaje się dziś fortuny. Buduje się "miejskie"
poligony, wymyśla nowe zabawki... Czołgi czy samoloty są od
lat te same, wyposażenie dla komandosów - to każdego roku
wciąż nowe gadżety.
Za najbardziej doświadczoną w tej dziedzinie uważa się armię
izraelską. Tam problem walk w mieście traktuje się poważnie
od wielu lat. Niezwykle cenionymi "fachowcami" są
w Izraelu weterani wojny z Groznego w Czeczenii. Bywa, że
żołnierze porozumiewają się ze sobą nie po hebrajsku, lecz
po rosyjsku.
W armii Stanów Zjednoczonych pospiesznie realizuje się program
"Soldier Enhancement Program". W ramach tego programu
żołnierze szkoleni do walki miejskiej są wyposażani w nierykoszetującą
amunicję, granaty odłamkowe, czujniki wykrywające przez ścianę
obecność ludzi, nowoczesne kamizelki kuloodporne, wykrywacze
min, specjalne tarcze antybalistyczne itp. Każdy żołnierz
ma ochraniacze na kolana, łokcie, specjalne gogle do ochrony
oczu, montowane na hełmie gogle noktowizyjne. Osobnym tematem
jest broń. Coraz częściej używane są krótkie karabinki, które
są o wiele poręczniejsze w walce w pomieszczeniach niż klasyczna
broń. Konstruuje się nawet specjalne wersje karabinów służące
do walki w pomieszczeniach.
Celowniki optyczne to już standard. Do tego dochodzi tak zwane
oświetlenie taktyczne - czyli specjalne latarki, które montowane
są na broni w taki sposób, że wąski snop światła pada dokładnie
na to miejsce, na które nacelowana jest broń. Standardem są
też laserowe wskaźniki celu.
Na zdjęciach telewizyjnych z wojny w Iraku widziałem żołnierza,
który biegł trzymając w prawej ręce karabinek M-16, a w lewej
strzelbę. To nawet trochę zabawne, ale strzelby bojowe stosowane
są w wojsku od około stu lat. Dzisiaj służą już tylko jednemu.
Pomagają forsować drzwi. Dwa strzały w futrynę plus strzał
w zamek - i drzwi stoją otworem. Nieco radykalniej problem
forsowania drzwi rozwiązali Izraelczycy. Stosują specjalne
granaty nakładane na lufę karabinu. Wystrzeliwany pocisk ma
taką konstrukcję, że siła eksplozji zatrzymuje się na napotkanej
przeszkodzie, nie czyniąc większych szkód wewnątrz pomieszczenia.
Drzwi wylatują z framugi i wpadają do wnętrza. Zaletą takiego
rozwiązania jest to, że nie trzeba podchodzić bezpośrednio
pod drzwi - strzał można oddać z odległości kilkunastu metrów.
Jeśli są założone jakieś pułapki, to eksplozja je zniszczy.
Kilka tysięcy takich granatów kupiła już armia amerykańska
i francuska (gdyby miała je polska policja w Magdalence, to
nie zginęłoby dwóch policjantów!). Jeszcze innym sposobem
są specjalne tarany. W wojsku - w odróżnieniu od policji -
raczej nie traktuje się ich na serio. Zanim sforsuje się drzwi
w taki sposób minie 4-5 sekund. Zdecydowanie za dużo.
Niezwykle ważnym elementem jest łączność. Bez wyjątku każdy
żołnierz ma własny system łączności. W uszach słuchawki, przed
ustami mikrofon. Dowódca na bieżąco zbiera raporty i wydaje
rozkazy.
To wszystko działa już dzisiaj. Jaka jest przyszłość "miejskiej
armii"? W nadchodzących konfliktach coraz częściej będą
stosowane nowoczesne środki rozpoznania. Być może już w czasie
wojny w Iraku zastosowano miniaturowe samoloty, przypominające
latające modele, wyposażone w kamery. Startują one "z
ręki". Ich zadaniem jest między innymi przekazywanie
obrazu w czasie rzeczywistym. Może on być oglądany w specjalnym
okularze zamocowanym na hełmie. Testowane (stosowane?) są
też jeżdżące roboty wielkości dziecięcych zabawek, naszpikowane
wszystkimi cudami elektroniki. W walce coraz częściej będą
pomocne satelity. Z myślą o walkach miejskich konstruuje się
już bezzałogowe śmigłowce, a nawet bezzałogowe czołgi, choć
nie wiem, czy określenie czołg jest tu najwłaściwsze. Są to
raczej bezzałogowe wozy bojowe.
Już w przyszłej dekadzie do walki pójdą "ucyfrowieni"
żołnierze przypominający raczej cyborgów niż piechurów. Każdy
wyposażony w broń "rozpoznającą" wroga i "swojego",
naręczne komputery, urządzenia GPS, noktowizory, itp. Prace
przeprowadzane są w kilku armiach. Nawet u nas zaczyna się
coś przebąkiwać...
|