Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



SKĄPANI WE KRWI

Plastuch



 


"Gangi Nowego Jorku" to nudy na pudy i flaki z olejem. Film o niczym. Jego sztucznie rozwleczona akcja nie ma żadnego konkretnego zaczepienia. Patetyczna fabuła nudzi. Nie wiem, co w zamyśle Martina Scorsese miało uczynić ten film atrakcyjnym. Być może odwoływanie się do jakichś czytelnych współczesnych postaw politycznych, miejsc albo postaci historycznych. Jeśli tak miało być, to jestem na ten film za głupi.
Być może chodziło o to, by pokazać, że współczesna Partia Demokratyczna i Partia Republikańska wywodzą się z tradycji ulicznych band, walczących ze sobą w imię kompletnie niezrozumiałych dziś ideałów. Może ciekawostką miało być to, że akcja filmu rozgrywa się pośród dziewiętnastowiecznych chałup, w miejscu ktrórych dzisiaj stoją drapacze chmur? Może wreszcie haczykiem na widza miały być nazwy ulic czy dzielnic, które funkcjonują do czasów współczesnych. Nie wiem. Wiedzą to mieszkańcy Nowego Jorku, może wiedzą to mieszkańcy Idaho albo Luizjany. Ale ja mieszkam w prowincjonalnym mieście w Europie Środkowej, i ni w ząb nie kapuję.

Film opowiada o rzezimieszku Amsterdamie Vallonie (Leonardo di Caprio), którego życiową misją jest zabicie mordercy swego ojca Williama Cuttinga (Daniel Day-Lewis). Amsterdam zamiast w odpowiednim momencie zarżnąć Cuttinga, staje się jego najwierniejszym oprychem. W tle mamy wojnę secesyjną, o której co rusz jest w jakiś sposób mowa. No i wlecze się ta bezbarwna historia przez długie godziny. Właściwie bez intrygi, bez "mięsistych" charakterów (poza Cuttingiem), bez jakiejkolwiek akcji. Brakuje zaczepienia dla uwagi, konkretnego wątku. Nuuuuuuuuda. Od czasu do czasu ktoś kogoś szlachtuje, rąbie maczugą, itp. Nic poza tym.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że to brutalny film. W jednej z finałowych scen Leonardo di Caprio jest dosłownie skąpany we krwi. Zresztą finał jest najciekwszy z wszystkiego. Sceny buntu nowojorczyków przeciwko poborowi do wojska mogą wyrwać z drzemki. W samą porę. Lepiej nie przespać momentu, w którym trzeba wyjść z kina.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone