Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



WINNA BROŃ?

Witold Magiera




Zawsze byłem zdeklarowanym zwolennikiem swobodnego dostępu do broni palnej. Statystyki są przecież nieubłagane. W Stanach Zjednoczonych właściwie nie popełnia się przestępstw z użyciem legalnie posiadanej i zarejestrowanej broni.

Dodatkowo w tych stanach, w których nie wolno nosić broni zdarza się więcej przestępstw z jej użyciem niż tam, gdzie obywatele mogą swobodnie nosić broń przy sobie. Jeśli bowiem bandyta spodziewa się, że jego potencjalna ofiara może mieć przy sobie pistolet, to raczej odstąpi od swoich niecnych zamiarów. Poza tym wreszcie, na świecie są niezwykle spokojne miejsca, istne oazy sielanki, które są jednocześnie nasycone pistoletami, karabinami (nawet maszynowymi!) będącymi w prywatnych rękach. Takim miejscem jest na przykład Szwajcaria.
Wobec tragedii, która wydarzyła się w Blacksburg czuję się jednak bezradny. Przy jakiejkolwiek ewentualnej dyskusji na temat dostępności broni argumenty tracą bowiem rację bytu. Emocje wygrywają z rozumem. Jak bowiem można zareagować na to co się stało? Czy Amerykanie powinni podporządkowywać styl życia, wolność, przywiązanie do tradycji garstce obłąkanych terrorystów? Na uniwersytecie Virginia Tech za spust pociągał obywatel Korei Południowej. Prawdopodobnie był legalnym posiadaczem pistoletu. Niezależnie od tego musimy pamiętać, że przestępcy ZAWSZE znajdą sposób, by zdobyć broń. Jest tak pod każdą szerokością geograficzną. Żadne ograniczenia tego nie zmienią!
Może jednak racja leży gdzie indziej? Może konieczne jest wprowadzenie nowych przepisów - podobnie jak uczyniono to na przykład w Wielkiej Brytanii, czy Australii. Zakaz noszenia, zakaz posiadania, zakaz, zakaz, zakaz... W pierwszym odruchu wydaje się to najrozsądniejsze. Tyle tylko, że w Stanach Zjednoczonych w prywatnych rękach znajdują się miliony sztuk pistoletów, strzelb, karabinów i rewolwerów. Nawet dziesiątki milionów. W jaki sposób wyegzekwować zakaz? Namawiać obywateli, żeby sami zgłaszali swoją broń i oddawali ją w najbliższym komisariacie? Zapewne część właścicieli z goryczą i w rozpaczy zgodzi się na nowe przepisy. Ze stuprocentową pewnością część Amerykanów potraktuje ograniczenia jako zamach na konstytucję. A konstytucji trzeba bronić... z bronią w ręku. Grupy militarnych zapaleńców deklarują swoje umiłowanie do wartości amerykańskich i amerykańskiej konstytucji właśnie poprzez organizowanie się w różnego rodzaju milicjach, oczywiście milicjach zbrojnych. Jak takim ludziom odebrać ich karabiny? Metoda jest tylko jedna: trzeba wysłać przeciwko nim policję, a w ostateczności może nawet armię. Oznacza to powtórkę scenariusza, który kilkanaście lat temu był "realizowany" w Waco w Texasie. W kwietniu 1993 roku policja zorganizowała szturm na siedzibę sekty Davida Koresha. Siły FBI z użyciem czołgów usiłowały skłonić Koresha do poddania się. W czasie szturmu wybuchł pożar, w którym zginęło kilkadziesiąt osób. Tak ma wyglądać odbieranie Amerykanom ich prawa do posiadania broni? W kraju, w którym na dziesiąte urodziny chłopcy dostają od rodziców pierwszą w życiu strzelbę, na realizację takiego scenariusza nikt się nigdy nie zdecyduje.
Fakty są bolesne. Mleko już się rozlało i jakiekolwiek obostrzenia prawne są na nic. Ograniczenia sprzedaży nic nie dadzą, ponieważ Stany Zjednoczone już od dawna są jednym wielkim arsenałem. Już samo rozpoczęcie dyskusji o ograniczeniu dostępu do pistoletów i karabinów może spowodować jedynie gwałtowny wzrost sprzedaży tychże - podobnie jak miało to miejsce za prezydentury Billa Clintona.
Wygląda więc na to, że realizowana będzie inna koncepcja. Istnieją takie miejsca, co do których panuje raczej powszechna zgoda, że powinny być wolne od broni. To na przykład kościoły, szkoły, wyższe uczelnie, lotniska, budynki użyteczności publicznej, obiekty sportowe, itp. Prawdopodobnie wkrótce za cenę osobistej swobody skazani będziemy na nieustające pasmo upokarzających kontroli. Prawdopodobnie już za kilka lat statystyczny Amerykanin kilka, kilkanaście razy dziennie będzie przechodził przez bramki do wykrywania metalu. Oznacza to również, że trzeba będzie się przyzwyczajać do widoku ciężkozbrojnych policjantów. To co jeszcze naszym rodzicom wydawało się ucieleśnieniem faszystowskiej przemocy dzisiaj jest już akceptowane jako przejaw "nowych czasów".

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone