Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



FILM W FILMIE

Lucjan Bilski



 


"Wakacje Jasia Fasoli" to film, o którym trudno cokolwiek napisać. I to niezależnie od tego, czy się spodoba czy nie. Dlaczego? Dlatego, że Jaś Fasola jaki jest, każdy widzi.

Filmów, w których Rowan Atkinson kreuje zwariowanego Londyńczyka, nie da się recenzować w tradycyjny sposób. Z góry bowiem wiadomo, czego się po nich spodziewać. Już od 17 lat Jaś Fasola urzeka (albo zniesmacza - zależy od gustu) widzów na całym świecie swoją, pod każdym względem niezwykłą, osobowością i stylem bycia. W ekranowe perypetie bohatera niejako z definicji wpisane jest wplątywanie się w kłopoty oraz ignorowanie niektórych fundamentalnych zasad przyzwoitości i zdrowego rozsądku, wszystko zaś jest przyprawione slapstickowym humorem. Nie inaczej jest w najnowszej kinowej produkcji z udziałem Atkinsona. O czym więc pisać? Humor wciąż ten sam, mimika i ruchy Jasia Fasoli też, zmienia się jedynie scenografia.
Oczywiście można się uprzeć i zanalizować film "Wakacje Jasia Fasoli". Jak sugeruje tytuł, Jaś udaje się na wycieczkę, wygraną na loterii parafialnej. Nagrodą jest wyjazd do Cannes w czasie trwającego tam festiwalu filmowego. Dodatkowym prezentem jest kamera wideo, która - jak się okaże, odegra niebagatelną rolę w tej historii. Plany Jasia zostaną pokrzyżowane (po części przez niego samego) już w Paryżu. W rezultacie podróż na południe Francji będzie obfitować w znacznie więcej przygód niż się nasz bohater spodziewał. Zakończy się oczywiście happy endem, co nie jest chyba żadną tajemnicą, na sali kinowej w Cannes.
Jak wiadomo, Jaś Fasola to postać raczej małomówna. "Wakacje Jasia Fasoli" momentami są filmem niemym. Widz niemal rozgląda się w poszukiwaniu tapera. Jest to także klasyczny film drogi, w którym zmieniają się środki lokomocji i pejzaże za oknem. Jest coś z kina familijnego - Fasola podróżuje bowiem i zaprzyjaźnia się z chłopcem, którego ojciec nie zdążył wsiąść do pociągu. A na koniec mamy próbkę musicalu. Twórcy wymieszali więc kilka gatunków. Czy ubarwia to przygody bohatera? W każdym razie nie przeszkadza w oglądaniu.
Dzięki kamerze wideo, która cały czas towarzyszy Jasiowi w jego podróży, widz ogląda tak naprawdę dwa filmy - ten o Jasiu, i ten, który kręci sam Jaś. Jak mówi Rowan Atkinson, "oba te materiały filmowe w pewien sposób nakładają się na siebie i w samym sercu (...) historii leży natura filmu i sposobów jego realizacji". Film w filmie, i film o filmie? Właściwie tak.
W "Wakacjach Jasia Fasoli", obok Rowana Atkinsona, wystąpiła urocza Emma de Caunes, wschodząca gwiazda kina francuskiego, Willem Dafoe jako narcystyczny reżyser amerykański, a w epizodzie także Jean Rochefort (z garniturem odnowionych zębów). Stiepana, chłopca podróżującego z Jasiem Fasolą, gra 11-letni Max Baldry. Ciekawostką jest, że ten urodzony w Londynie Brytyjczyk włada doskonale rosyjskim, i prawdopodobnie mówi też po polsku. Razem z rodzicami mieszkał bowiem w Moskwie i Warszawie, gdzie jego ojciec pracował przez kilka lat jako przedstawiciel handlowy firmy Cadbury.
Jak wspomniałem na początku, Jaś Fasola jaki jest, każdy widzi i każdy wie, czego się po nim spodziewać. I bardzo dobrze. Niezmienność charakteru tej postaci jest gwarancją jej sukcesu.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone