Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



RZECZPOSPOLITA ODNOWIONA?

Paweł Rogaliński




Miało być tak pięknie... Odnowa moralna, ogólnodostępne szczęście, dostatek, kraj mlekiem i miodem płynący. A cóż z tego wszystkiego mamy?

Poza kilkoma nurtującymi problemami, takimi jak odnalezienie ojca dziecka pani Anety Krawczyk, wysłuchiwanie kolejnych "fantastycznych" pomysłów ministra Giertycha, czy też prób rozszyfrowania kolejnych afer korupcyjnych, to nie można stwierdzić, aby nasza Polska zmieniła się na lepsze.
Gerhard Schroeder powiedział, że nie sądzi, aby "urzędujący obecnie rząd, który zachowuje się równocześnie antyniemiecko, antyrosyjsko i antyeuropejsko, był zgodny ze średnio- i długookresowymi interesami kraju". I obawiam się, że miał rację.
Cóż za wspaniałym wynalazkiem okazała się konstytucja, bo gdybyż nie ona, to prawdopodobnie mielibyśmy drugą Białoruś. Polacy mogą więc na nowo doceniać święto 3. Maja, bo to właśnie dzięki konstytucji mamy demokrację. Oczywiście zapewnia ona, że Polska to kraj neutralny światopoglądowo. Ale i ten najważniejszy w kraju dokument nie jest w stanie całkowicie powstrzymać wybryków posłów z wylęgarni pomysłów na Wiejskiej. Konstytucja więc wiele zapewnia, ale chyba jednak nie wszystko. Przeglądając wiadomości z ostatnich kilku miesięcy trudno nie natknąć się na dość oryginalny pomysł posłów, aby nadać Chrystusowi tytuł Jezusa Króla Polski. Gdyby nie sprzeciw hierarchów Kościoła, z pewnością mielibyśmy już króla.
Również owo "Prawo", wpisane dumnie w nazwę partii rządzącej, jest skrupulatnie omijane, między innymi przy przekazywaniu pieniędzy z podatków na budowę Świątyni Opatrzności Bożej w stolicy. W zeszłym roku miało być to 20 milionów złotych, które zostały jednak spożytkowane na gdański kościół św. Katarzyny, w tym roku ma być 40 milionów, ale i to nie wszystko, bo całość budowy ma kosztować około 110 milionów. Aby obejść prawo postanowiono przeznaczyć te fundusze nie tyle na budowę świątyni, ile na programy formacyjne i edukacyjne, które mają być w niej prowadzone. Mają, ale tylko w teorii. Politycy PiS już ostrzą sobie zęby na zmianę konstytucji, ale jak się okazuje - nie dla psa kiełbasa, nie mają na tyle dużej przewagi, aby taki projekt zmian przeforsować.
Kolejne pytanie, które się nasuwa, to czy demokracja w Polsce jest zagrożona? Myślę, że nie. Jest to na tyle abstrakcyjne i szeroko pojęte słowo, że nie tak łatwo wyjść poza jego ramy. Są jednak pewne symptomy odchodzenia od zasad demokratycznych. Chodzi już nie tyle o krytykowane przez prof. Osiatyńskiego naruszenie przez PiS zasady "równowagi władz, jawności życia publicznego oraz wolności i niezależności mediów", ile o podważanie decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Kiedy ten ostatni jeszcze nie tak dawno "zakwestionował konstytucyjność amnestii maturalnej, politycy rządzący komentowali to jako efekt działania układu w trybunale" - skarżył się były prezes TK, prof. Marek Safjan.
Jeśli chodzi o media, to nietrudno się zorientować, że bracia Kaczyńscy za wszelką cenę pragną je kontrolować. Z TVP są usuwani coraz to kolejni przeciwnicy rządu, zaś reszta wolnych mediów określana jest jako wyrosła z "najgorszej części PRL". Oczywiście nie wliczam w to mediów katolickich, w szczególności Radia Maryja, Telewizji Trwam i Naszego Dziennika. Te ostatnie są zaś tymi wolnymi, najmniej skorumpowanymi oraz prawdomównymi mediami.
W ostatnich dniach ludzie jednak stanęli w obliczu potyczki o. Rydzyka z Pierwszą Damą, Marią Kaczyńską, która starając się bronić praw kobiet, podpisała wraz z trzydziestką znanych dziennikarek apel do parlamentarzystów o zaniechanie tworzenia poprawki do konstytucji w sprawie ochrony życia poczętego. Cóż z tego wynikło? Kolejna afera. Rydzyk i jego media krytykują chórem panią prezydentową i oskarżają ją o niewiedzę słowami: "to jest skandaliczne (...) nie nazywajmy nigdy, ze szambo jest perfumerią". Maria Kaczyńska siedzi jak mysz pod miotłą, aby nie drażnić już dalej swoim widokiem mediów Kościelnych, Roman Giertych z Ligą Polskich Rodzin całym swoim ciałem i duszą popiera Ojca Dyrektora, a własną żonę wysyła do podpisania kontrapelu, zaś lewica - jak zwykle, krytykuje krytykę krytyki próby całkowitego zniesienia aborcji. Całość sprawy podsumowuje szanowny Lech Kaczyński słowami: "to taki żart", dodając po chwili: "ja nie wiem, co to ma wspólnego z szambem"... Jeśli ktokolwiek się w tym łapie, to chyba tylko Andrzej Lepper, który leżąc w solarium obmyśla założenie nowej partii na wypadek, gdyby Samoobronę zdelegalizował Trybunał Konstytucyjny.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone