Śpiewający
James Gandolfini? Tańcząca na ulicy Susan Sarandon? A przede
wszystkim - John Turturro reżyserujący film muzyczny? Tych
kilka zaskakujących faktów skutecznie przyciągnęło mnie na
film "Romance & Cigarettes".
"Według Arystotelesa dramat musi mieć fabułę, postaci,
zamysł, poezję, muzykę i taniec. Ja dodałem do tego jeszcze
seks" - mówi John Turturro o swoim ostatnim filmie. "Życie
nie jest ani komedią ani tragedią, ani musicalem, ale wszystkie
te elementy razem stanowią część naszego codziennego doświadczenia".
"Romance & Cigarettes" (znów nieprzetłumaczony
tytuł!) reżyser nazywa "operą klasy robotniczej".
Główny bohater filmu, Nick Murder, jest robotnikiem budowlanym.
Ciężko pracuje, ma dom, żonę, rodzinę... i kochankę, której
wdziękom nie może się oprzeć. Klasyczna historia, chciałoby
się rzec. Miłość, zdrada, seks - a to wszystko przy dźwiękach
muzyki.
Jednym z najmocniejszych atutów filmu jest obsada. Już sam
James Gandolfini jako Nick jest zaskoczeniem, przynajmniej
dla tych, którzy przywykli oglądać go w roli bezwzględnego
szefa mafii Tony'ego Soprano. Jak Johnowi Turturro udało się
go namówić do śpiewania na planie, pozostanie dla mnie zagadką.
Z drugiej strony, dobrego aktora poznaje się po wszechstronności.
Susan Sarandon (żona Nicka) nadspodziewanie dobrze wypada
zarówno w scenach kłótni małżeńskich, jak i układach choreograficznych.
Ale oto kolejna niepodzianka - Kate Winslet w roli nienasyconej,
rudowłosej uwodzicielki Tuli. I prawdziwy rodzynek - Chistopher
Walken jako elvisopodobny kuzyn Bo. To jedno z tych zjawisk,
których nie da się opisać. Żeby uwierzyć, trzeba zobaczyć;
i nawet wtedy człowiek przeciera oczy ze zdumienia. A przecież
są jeszcze Mary-Louise Parker, Steve Buscemi (kapitalne kwestie!),
Eddie Izzard, Aida Turturro...
W pewnym stopniu "Romance & Cigarettes" to przedsięwzięcie
rodzinne. Oprócz osoby Johna Turturro, który stał za kamerą
(ale zatańczył również na planie w jednej ze scen) oraz Aidy
(kuzynki Johna, znanej głównie z roli Janice Soprano w popularnym
serialu telewizyjnym) w obsadzie pojawiają się obaj synowie
Johna, Amadeo i Diego oraz jego żona, Katherine. Wśród producentów
filmu są zaś bracia Cohenowie - wprawdzie niespokrewnieni,
ale biorąc pod uwagę w ilu ich filmach wystąpił John Turturro,
to prawie rodzina.
Dzieło Turturro jest reklamowane jako musical. Nie jest to
jednak klasyczny musical, z piosenkami napisanymi na potrzeby
ruchu scenicznego/ekranowego. W "Romance & Cigarettes"
słychać piosenki Jamesa Browna, Janis Joplin, Engelberta Humperdincka,
Toma Jonesa, czy Bruce'a Springsteena. Bohaterowie śpiewają
jakby dodatkowo, cały czas mając w tle oryginalne przeboje.
Chyba jedyny kawałek stworzony specjalnie do tego filmu to
piosenka, którą wykonuje zespół rockowy siostr Murder na tyłach
domu. Nie było to jednak, jak można by sądzić, pójście na
łatwiznę. John Turturro z rozmysłem nadał piosenkom role w
swoim filmie, niemal równorzędne z rolami aktorskimi. Muzyka
jest więc włączona w akcję, jest wyrazem uczuć i nadziei bohaterów.
Tak jak w prawdziwym życiu.
Pracując nad pomysłem scenariusza Turturro zrobił listę tysięcy
piosenek. Wiele z nich było po prostu jego ulubionymi. Ale
do filmu wybrał głównie te, które najbardziej pasowały do
fabuły. Ostatecznie to właśnie one nadały obrazowi energię
i styl.
John Turturro zarobił u mnie poważnego plusa i powiększył
kredyt zaufania. Jednego tylko brakowało mi w "Romance
& Cigarettes" - żeby zaśpiewał i zatańczył Steve
Buscemi.
|