Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



GOL DO WŁASNEJ BRAMKI?

Ola Magnatka



 


Michał Witkowski, wrocławski prozaik, zasłynął w 2005 roku głośnym "Lubiewem", w którym przedstawia świat "przegiętych", nierzadko rozwiązłych środowisk homoseksualnych. Autor jest często oskarżany o działanie na niekorzyść społeczeństwa gejowskiego w Polsce i wciąż pozostaje na cenzurowanym w literackim świecie.

Czy obrazując w ten sposób gejów wpływa na ich negatywny odbiór i ma nieczyste intencje, przysparzając sobie i im złą sławę?
Pod względem literackiego kunsztu niewiele można mu zarzucić. Swoją oryginalnością i charakterystycznym stylem zapełnił lukę zwaną "polską powieścią gejowską". Witkowski w niezwykle trafny sposób opisuje PRL-owskie życie homoseksualistów poszukujących wrażeń i drogi do lepszego życia. Sam jest uczestnikiem wielu wydarzeń, a plaża Lubiewo w Międzyzdrojach stała się dzięki temu niezwykle popularna.
W książce nie brak błyskotliwego humoru, typowo polskiej błazenady, ale także brzydoty i naturalistycznych opisów. W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że głównym celem geja jest upolowanie "luja", a wszelkie uczucia pozostają bez znaczenia. Z drugiej strony Witkowski pisze też o "przegiętych ciotach", które za wszelką cenę chcą upodobnić się do kobiet. Tym wszechobecnym "ukobiecaniem" bohaterów kreuje zdecydowanie zbyt przerysowany wizerunek polskiego homoseksualisty.
Z wywiadów z Michaśką Literatką można wiele dowiedzieć się o barwnym świecie zagranicznych gejów, byciu w ciągłej podróży i braku akceptacji dla rodzimej szarzyzny. Opowiada o Holandii, Kuala Lumpur, a sieć obiegają jego zdjęcia z ciotami kubańskimi. W felietonach prezentuje jednak swój skrajnie pozytywny patriotyzm ("tym większy, że nieco trudny") jako narodowe sado-maso.
Wyobraźmy sobie teraz sytuację, kiedy zwyczajny heteryk z nieukształtowanymi poglądami na temat mniejszości seksualnych przypadkiem czyta "Lubiewo". I czego się tam dowiaduje? Że geje to pozbawieni moralności, dziwni, egzotyczni niemalże ludzie prowadzący rozwiązłe życie opierające się na wszelkich fetyszach i wiecznej grze. W tym świecie nie odnajdzie nic prawdziwego i prawdopodobnie będzie do niego negatywnie nastawiony. A jeśli nie zauważy, że to rodzaj literackiego przerysowania tego zjawiska, nie będzie zdawał sobie sprawy z faktu, że wśród gejów są także normalni szarzy ludzie, kolesie w trampkach, którzy mają ustabilizowane życie wolne od lubiewskich ekscesów.
Czy Witkowski zrobił to z premedytacją, aby jedynie wywołać skandal, czy raczej ideą "Lubiewa" było przedstawienie skrajności? Niestety, w naszych realiach, pewnie strzela gola do własnej bramki...

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone