Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



DZIENNIKARSKIE POSPOLITE RUSZENIE

Irek Nowak



 


"Wyobraźmy sobie świat, w którym każda osoba ma dostęp do sumy ludzkiej wiedzy. Do tego właśnie dążymy. Wiedza to potęga, pomóż nam ją uwolnić!"

Jakiś czas temu na łamach Sprawy opisywany był niezwykły projekt Wikipedii. Internetowa encyklopedia znacznie się od tamtego czasu rozrosła. Powstały też zupełnie inne projekty działające na podobnej zasadzie, ale też dotyczące zupełnie innych spraw. Do dyspozycji mamy już Wikicytaty, Wikibooks, i na przykład Wikinews. Oto zatem internauci zyskali platformę służącą budowie potężnego źródła wiedzy na niekomercyjnych zasadach, uwalniającą ogromny potencjał tkwiący w społeczności użytkowników internetu.
Muszę jednak przyznać, że jestem sceptyczny wobec ostatniego z wymienionych projektów. Siła na przykład Wikipedii polega na ciągłym uzupełnianiu udostępnionych haseł. Mamy więc coś w rodzaju naczynia, które być może powoli, ale jednak konsekwentnie się zapełnia. Użytkownik ma bezsprzeczną korzyść wynikającą z takiego źródła - dostęp do wiedzy. Inaczej ma się sprawa z serwisem Wikinews - jeśli nie jest perfekcyjny, to nie ma powodu do niego zaglądać. Po co sprawdzać wiadomości, o których z góry wiadomo, że są niepełne? Powracając do przykładu napełniającego się naczynia Wikipedii, Wikinews każdego dnia jest pustym naczyniem. Codziennie trzeba go uzupełniać ogromną ilością często specjalistycznych informacji. Z jakiego powodu ktoś miałby - za darmo, to robić?
W poradniku dla użytkowników moderatorzy sami zaznaczają, że w internecie jest mnóstwo źródeł informacji. Po co więc robić nowe? Czy uda się stworzyć jeden serwis, redagowany społecznie, na którym znajdzie się informacja o wystąpieniu premiera w Brukseli, notowaniach na giełdzie, romansie gwiazdy filmowej i pękniętej rurze w Pcimiu? To po prostu niemożliwe. Każdy, kto będzie poszukiwał informacji o polityce, giełdzie, gwiazdach będzie ich szukał nie w maksymalnie ogólnym serwisie, ale w serwisie wyspecjalizowanym.
Poza tym rodzi się podstawowe zastrzeżenie. Skoro artykuły na stronie Wikinews mogą być już zapożyczone z innych serwisów (Polska Agencja Prasowa, gazeta.pl, TVN24.pl), to jaki jest powód, by nie sięgać od razu do tych serwisów?
"Dziennikarstwo obywatelskie" to termin, który robi coraz większą karierę. Newsy mają jednak to do siebie, że środkami potrzebnymi do ich dostarczania dysponują tylko ogromne organizacje, które zresztą przy okazji sporo na dostarczaniu wiadomości zarabiają. Dziennikarstwo obywatelskie - choć nie deklaruje się tego otwarcie, jest kontestowaniem dziennikarstwa zinstytucjonalizowanego. Jakkolwiek zdjęcia całującej się pary gwiazdorskiej w jakimś kurorcie może dostarczyć przypadkowy świadek tych wydarzeń, o tyle wiadomości z wizyty premiera, albo nawet sesji rady miasta - już nie. Nie wierzę w dziennikarstwo obywatelskie, nie wierzę w Wikinews. Przekonuje mnie o tym porównanie tego serwisu z wiadomościami oferowanymi na portalu onet.pl. Marzę o tym, by chłonąć wiedzę o dzisiejszym świecie z tak sterylnego, przyjaznego serwisu jak Wikinews. Mimo reklam, brudu i sterty śmieci przewalających się przez monitor sięgam jednak po serwis komercyjny.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone