Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



ZAGADKA SPRZED WIEKÓW

Michał Piotrowski




"A Szymon Piotr miał miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho; sługa ów nazywał się Malchus".

Chyba najsłynniejszym dziełem malarskim ukazującym moment, o którym wspomina w swojej ewangelii święty Jan jest obraz średniowiecznego malarza Giotta di Bondone "Pocałunek Judasza". Artysta nie miał jednak najwyraźniej pojęcia jak wyglądał miecz świętego Piotra. Najpewniej nie miał też zielonego pojęcia o tym, że ten miecz istnieje i jest po dziś dzień przechowywany. Jednak w 700 lat po namalowaniu tego obrazu mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że to polski Kościół jest w posiadaniu relikwii związanej z pojmaniem Jezusa w ogrodzie Oliwnym. Otóż miecz świętego Piotra od ponad 1000 lat przechowywany jest w Poznaniu. To chyba najcenniejsza i jednocześnie najbardziej zapomniana pamiątka z początków państwa polskiego.
Cała wiedza na temat zagadkowej relikwii zawarta jest w kilku zdaniach skreślonych ręką kronikarza Jana Długosza. Jeśli jego słowa traktować poważnie, to w 968 roku broń apostoła przywiózł do kraju pierwszych Piastów biskup Jordan. Był to dar papieża Jana XIII dla Mieszka I, nowego władcy w rodzinie narodów chrześcijańskich. Przypuszczalnie miecz traktowany był jako największa relikwia i używany podczas najbardziej wystawnych uroczystości religijnych. O tym skarbie wzmiankowało później kilku kronikarzy. Stąd wiadomo, że w XVII, czy XVIII wieku miecz wyjmowany był ze skarbca katedralnego i uroczyście noszony w procesjach. Z czasem jednak jego wartość jako obiektu kultu religijnego malała. Dzisiaj świadomość, że taka relikwia jest w Poznaniu właściwie nie istnieje.
Postanowił to zmienić proboszcz poznańskiej katedry ksiądz Ireneusz Szwarc. Za zgodą miejscowego metropolity, arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, w ubiegłym roku została sporządzona dokładna kopia miecza. Od kilku tygodni wisi ona w nawie bocznej poznańskiej katedry - kilka metrów od wejścia do zakrystii. Oprawiony w złotą ramę, przypięty do czerwonego sukna miecz wisi tuż nad kopią kartki z kroniki Jana Długosza. Ksiądz Szwarc wypowiada się na jego temat bardzo powściągliwie. Podkreśla, że to nie jest obiekt kultu. "To bardzo cenna pamiątka świadcząca o ścisłym związku pierwszej polskiej katedry ze stolicą piotrową". Trzeba bowiem pamiętać, że poznańska katedra - pierwsza siedziba biskupów polskich - początkowo nosiła jedynie imię świętego Piotra. Dopiero później dodano do niego jeszcze świętego Pawła.
Sam miecz robi bardzo skromne wrażenie. To kawał czarnego jak heban metalu z rozszerzającym się ku dołowi ostrzem. Pierwotnie miecz był prawdopodobnie obosieczny. Jest bardzo prosty. Nie ma żadnych zdobień. Całość ma długość 70 centymetrów. To gdzie dokładnie znajduje się oryginał jest pilnie strzeżoną tajemnicą. Jest jednak prawdopodobne, że relikwia będzie w przyszłości eksponowana w nowej siedzibie poznańskiego Muzeum Archidiecezjalnego.
Można mieć sporo wątpliwości co do autentyczności miecza. Sam proboszcz Szwarc mówi za Janem Długoszem, że jest to miecz świętego Piotra, "lub wykonana na jego podobieństwo kopia". Niejasności podsyca fakt, że przez całe stulecia o mieczu nigdzie nie wzmiankowano. Pojawił się nagle u Jana Długosza. Nawet ewangeliści nie poświęcili mu zbyt wiele miejsca. O tym, że należał do apostoła Piotra wspomniał tylko święty Jan. Wszystko to jednak nie pomniejsza wartości daru papieża Jana XIII. Niemniej brak większej wiedzy na temat relikwii rozpala wyobraźnię. Jest to też pole do popisu dla historyków. Oto na rozwikłanie czeka jedna z najbardziej fascynujących zagadek dotyczących początków państwa polskiego i początków chrześcijaństwa.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone