To
chyba przez swoje rysy Harrison Ford jest przypisany do ról
facetów dobrych do szpiku kości. Popatrzcie na jego twarz.
Czy ktoś taki mógłby być mordercą, gwałcicielem, złodziejem,
albo terrorystą? Czy bandyta ma takie oczy?
Nie, nie, i jeszcze raz nie. O ile w młodości zagrał kilku
bohaterów o lekko skrzywionym charakterze i wybujałym ego
("American Graffiti", Gwiezdna trylogia), a w dojrzałym
wieku postaci waleczne i awanturnicze ("Komandosi z Navarony",
cykl filmów o Indianie Jonesie), to na starość reżyserzy obsadzają
go wyłącznie w rolach trochę fajtłapowatych mężczyzn, którzy
muszą wyplątać się z jakichś tarapatów. Harrison Ford jest
albo ścigany, albo niesłusznie oskarżany, albo - jak w najnowszym
obrazie "Firewall" - wrabiany w przestępstwa. Ile
razy można to wałkować?
Tym razem Ford wcielił się w postać szefa ochrony banku, którego
rodzina zostaje porwana, a on sam zmuszony do kradzieży stu
milionów dolarów. Niestety, ten utalentowany skądinąd aktor
znów dał się wpuścić w maliny. Film "Firewall" jest
niemiłosiernie wtórny i schematyczny. Poczynając od pomysłu
na usidlenie ofiary (zamach na żonę i dzieci), poprzez grzęźnięcie
bohatera w kolejne pułapki (zostaje wrobiony nie tylko w kradzież,
ale także morderstwo), kończąc na pokrzepiającym serce zwrocie
akcji i ocaleniu rodziny (największej świętości Ameryki).
Nuda, aż strach.
Nie popisał się ani scenarzysta Joe Forte, ani reżyser Richard
Loncraine. Ni to film akcji, ni thriller - nie wiadomo. Od
początku za to wiadomo, że skończy się dobrze. Nachalność
końcowej sceny, w której uratowana rodzina idzie razem drogą,
jest obezwładniająca. Czy skłonność do patosu jest u Amerykanów
dziedziczna? Jak nie flaga państwowa, to jakiś inny silny
symbol tradycyjnego społeczeństwa. Ja wiem, że rodzina to
rzecz święta. Ale ten film miał być o włamaniu do banku!
Jak dla mnie niewiarygodna jest też koncepcja, w myśl której
stary wyga od komputerowych zabezpieczeń daje się podejść
"młodym gniewnym". Wyobrażacie sobie, żeby facetowi,
którego codziennością jest opracowywanie i nadzorowanie komputerowych
systemów bezpieczeństwa, ktoś niepostrzeżenie założył w domu
podsłuch, a w pracy włamał się do skrzynki e-mailowej? Być
może to możliwe, ale baaaardzo nieprawdopodobne.
Nie ulega wątpliwości, że wojna między hakerami i specjalistami
od bezpieczeństwa nie ustaje. Nawet w chwili, gdy czytacie
te słowa, gdzieś na świecie ktoś próbuje złamać bankowy firewall
i dobrać się do wirtualnych pieniędzy. Ale, na Boga, można
było pokazać to znacznie ciekawiej. Kilka sztuczek w stylu
McGyvera (np. skaner z faksu, który kopiuje obraz z monitora)
nie wystarczy, by zainteresować widza. Przypuszczam, że prawdziwi
hakerzy konaliby na tym filmie ze śmiechu. Ja tylko ziewałem.
|