Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



KOCHANKA IDEALNA

Agnieszka Krupak



 


Wiosna to czas, kiedy możemy śmiało powiedzieć - kochanki wszystkich krajów, łączcie się! Skończył się najgorszy dla Was czas w roku - rodzinne Boże Narodzenia za Wami, bale karnawałowe z szanowną małżonką u boku przeminęły, a Wielkanoc, wiadomo - zawsze można wyskoczyć poświęcić jajka i zabawić w kościele 3 godziny dłużej, bo koszyczki bliźnich z białą kiełbasą jak nigdy dotąd przyciagnęły uwagę.

Jestem kobietą z gatunku tzw. prawdziwych kobiet, czyli wiem, czego w życiu chcę i potrafię to wyrazić zarówno słowem, czynem, jak i perfumami. Odróżniam kaliber od kolibra i wiem, że rybosomy nie żyją w akwariach. Odkąd mam u swego boku mężczyznę nieidealnego, inaczej patrzę na swoje rozliczne koleżanki, przyjaciółki, znajome - kobiety często z tzw. odzysku, które starają się wcielić w życie ideały, o których po maturze dyskutowałyśmy przy butelce najtańszego cabernet. Tak się składa, że część z nich, porzuciwszy i emocjonalnie i prawnie status oddanych małżonek, po obowiązkowym odbyciu stażu tzw. singla, stała się kochankami. Większość z tych kobiet, w wieku, powiedzmy... lekko pobalzakowskim, uważa się za kochanki właśnie idealne. Obserwuję, podpatruję, widze, słyszę - i zaczyna mi po głowie chodzić obraz tej właśnie wzorowej kochanki, burzącej spokój w małżeńskich sypialniach, powodującej zarówno krzyk rozpaczy, jak i szept rozkoszy. I myślę, że gdyby jednym z kryterium oceny wzroku na egzaminie z prawa jazdy dla mężczyzn było kryterium doboru kochanki, z naszych ulic zniknęłyby korki i trzeba byłoby dokarmiać drogówkę.
O tym, że w życiu męża pojawiła się kochanka idealna, prawowita małżonka może się przekonać w dość szybki i nie wymagający zaawansowanych operacji myślowych sposób. Jeśli jego numer komórkowy jest zajęty w 10 sekund po tym, jak wyjdzie z domu, jeśli na godzinę zamyka się z telefonem w łazience, by tam szeptem dyskutować o "planach rozwoju firmy na najbliższy kwartał", jeśli zalety, dla których ją poślubił, stają się wadami, a w dodatku zaczął pachnieć - to znak, że w jego życiu pojawił sie ideał, panoszący się być może na firmowym biurku, ale na pewno poza małżeńską sypialnią.
Co zrobić z tym fantem? Jest kilka sposobów. Można, na znak zerwania z dotychczasowym życiem, jak van Gogh obciąć sobie lewe ucho, po czym wyjechać na jakąś egzotyczną wyspę, by w opalonych ramionach smagłego autochtona przekonać się, że życie jest piękne, a mężczyźni to czysty atawizm. Jedyną wadą tej metody, oprócz braku ucha, są dzieci. Jeśli je posiadamy, szansa na to, że utrzymają się ze sprzedaży makulatury jest nikła, natomiast widok matki w objęciach opalonego autochtona może spowodować u nich brak zaufania do instytucji rodziny. Pomińmy zatem tę możliwość, i przejdźmy do gabinetu terapii małżeńskiej, gdzie według psychologów większość małżeńskich dramatów ucieka w niebyt. Nie wiem, czy znacie jakąś parę, zakochaną w sobie powtórnie po takich sesjach. Dobrymi chęciami piekło jest brukowane, i jeśli w sprawę wmiesza się ktoś spoza tego układu, choćby z najlepszymi intencjami - to bywa jeszcze gorzej. Poszatkowanie niewiernego odpada, bo wyrok dożywotniego więzienia dla matki może źle wpłynąć na psychikę wzmiankowanych dzieci. Porzucenie go z ekonomicznego punktu widzenia jest katastrofą dla domowego budżetu, o ognisku rodzinnym nie wspominając. Kastracja, oprócz tego, że jest dość nieestetyczna (dla obu stron), może okazać się błędem, gdyby niewierny zechciał w pokorze na łono powrócić. Co zatem zrobić w tej nierzadkiej, ale patowej sytuacji? Proponuję PRZECZEKAĆ. Przeczekać, w odpowiednio wybranym przez siebie statusie, bo w większości przypadków bywa, że kochanka idealna po pewnym czasie traci cechy ideału, a zaczyna po prostu straszyć.

Po czym poznać kochankę idealną?

1. Jest idealnie wydepilowana, a w jej łazience nie ma żadnych żyletek czy kremów. Cud natury! Cudzy zdradziecki mąż nie musi przecież widzieć, że w dniach, kiedy nie wyznaczył jej tete-a-tete chodzi zarośnięta jak King Kong, a sprawę załatwia na godzinę przed jego przybyciem. To nic nie znaczący szczegół, którego rozwijać nie warto, natomiast wcześniej czy później i tak prawda wyjdzie na jaw. Zawsze wychodzi.
2. Jest zawsze fantastycznie czysta i pachnąca, odprasowana i opiłowana gdzie należy. Nie ma znaczenia, że kiedy on bawi na wywczasie ze ślubną, ona chodzi zapuszczona jak ostatnia fleja, w ubraniach typu "kiedyś znów będą modne". On widzi tylko najnowsze kreacje, których ma ona trzy, i nie musi wiedzieć, że są zakładane tylko na te magiczne wtorki czy czwartki. Wystarczy kilka wizyt z zaskoczenia, żeby zaczął myśleć. Po pewnym czasie zaczynają, proszę mi wierzyć.
3. Podczas uwodzicielskiej kolacji przy świecach bryluje celnymi ripostami i anegdotkami godnymi Oscara Wilda. Nie ma żadnego znaczenia, że łaziła pół nocy po internecie, i wynotowawszy sobie "zapożyczone" riposty czy komentarze nauczyła się ich na pamięć, tak na wszelki wypadek, gdyby on miał ochotę również rozmawiać. Żona w tym czasie przyswajała sobie po raz kolejny pisownię ż i rz albo równania z jedną niewiadomą, bo nazajutrz dziecko miało mieć klasówkę. W końcu przyjdzie taki moment, że kochanka idealna będzie musiała zdać egzamin z intelektu poza sypialnią. A proszę mi wierzyć - kryteria oceny egzaminatora zawsze są surowe. Bo podświadome porównania to absolutna norma.
4. Jest niezależna finansowo i doskonale ustawiona zawodowo. Zawsze dysponuje pieniędzmi, w lodówce frutti di tutii i łosoś w sosie z łosia, gdyby cudzy niewierny miał nagle smaka na coś egzotycznego. To, że w pozarandkowe dni żyje o starej pasztetowej nie ma tu żadnego znaczenia, bo przecież ukochany tego nie widzi. Fakt, że w tym czasie ślubna kombinuje, za co zorganizować dzieciom i kino, i szkolną wycieczkę, i codzinną porcję owoców, jest błahy i go pominę. Co zrobić? Poczekać, aż na wspólny wciąż adres zaczną przychodzić wezwania do spłat kart kredytowych czy niskooprocentowanych pożyczek pracowniczych. Nic tak nie psuje romantycznego nastawienia do życia jak wezwania do zapłaty.

Zdradzający mężowie są jak weksle - najczęściej wracają. Skruszeni, onieśmieleni, zdezorientowani i trochę jakby... spsiali. Naprawiają w domu wszystko, jeszcze zanim się popsuje i doceniają to, że mieli dokąd wrócić. Chwalą spalony kotlet i starą sukienką żony. W znacznie gorszej sytuacji są ci, którzy z walizką i bukietem czerwonych róż dla nagle ukochanej nad życie małżonki grzebią kluczem w zamku, który dawno został zmieniony. Ale prawdziwy zimny prysznic dostają ci, którym drzwi od wspólnego domu otwiera ON - czysty, pachnący, uśmiechnięty i szczerze oddany swojej nowej kobiecie - kochanek idealny...

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone