Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



CHORY UMYSŁ ZWYRODNIALCA

Bartosz-po-prostu




Pierwszy raz ujrzałem Queenadreenę w nie istniejącej już stacji Viva Zwei, w teledysku, w którym jakaś niewidzialna siła topiła ją w akwarium. Akwarium było ludzkich rozmiarów, skąpo oświetlone, a wokalistka występowała w czymś, co przypominało strzępy sukni ślubnej. Tak to przynajmniej pamiętam.

Jadłem wtedy kanapki, pora była dość wczesna, akurat przerzucałem kanały pilotem i aż usiadłem z wrażenia pomieszanego z przerażeniem, na podłodze, z kawałkiem chleba utkwionym w środku gardła. Wzburzona woda wylewała się na wszystkie strony, bohaterka dławiła się pięściami łapiąc powietrze, i nie umiem sobie przypomnieć, czy zdołała się wydostać.
Brzmienie Queenadreeny przypomina chory umysł zwyrodnialca, któremu przyszło do głowy wrzucenie do takiego akwarium Tori Amos i PJ Harvey jednocześnie. A potem nagrywanie ich głosów, wrzasków i jęków, kiedy się topią. Albo jeszcze lepiej - postawienie im na dnie tego akwarium fortepianu i gitary elektrycznej, żeby - próbując się wydostać, wspinały się po instrumentach i zaczęły wydawać dźwięki stopami ślizgającymi się po klawiszach oraz palcami zahaczającymi o struny. Taka właśnie jest muzyka Queenadreeny. Rzeczywistość jak z krainy (bardzo złych) czarów. Bajka o dziewczynce, która znalazła się po drugiej stronie (bardzo strasznego) lustra.
Nie trzeba chyba mówić, że dziewczynka jest zła na wskroś, perwersyjna do szpiku kości, w dzieciństwie była molestowana seksualnie, a teraz nienawidzi wszystkiego i wszystkich, jednocześnie nie potrafiąc uwolnić się od wspomnień.
Projekty Queenadreeny od początku były nastawione na wywołanie szoku i skandalu, nigdy jednak nie wywołały ani jednego, ani drugiego. Ukazując się w niezależnych wytwórniach i w niezbyt wielkim nakładzie, bez specjalnej promocji, zwykle przechodziły bez wielkiego echa. Raz tylko udało im się przykuć uwagę Trenta Reznora z Nine Inch Nails, który będąc pod sporym wrażeniem wizerunku zespołu wyprodukował "Sleeping Pill", piosenkę, która ukazała się na ich drugim albumie. Ze wspólnego, długogrającego projektu nic jednak potem nie wyszło.
Wówczas zainteresowała się nimi One Little Indian, wytwórnia Björk, dla której zespół nagrał swój trzeci album "The Butcher and the Butterfly". Ze strony internetowej zespołu zniknął mrok będący połączeniem klimatu współczesnych japońskich horrorów ze stylistyką filmów lat dwudziestych. Ba! Zniknął nawet ślad po dwóch pierwszych płytach - dziwaczny krótkometrażowy film nakręcony w odcieniach sepii, i tajemniczy utwór, w którym wokalistka zespołu, Katie Jane Garside, składała wstrząsającą deklarację: "I only make love to Jesus, I only fuck God". Na ich miejscu pojawiły się dzikie pedalskie róże i wizerunek młodocianej, ale już zużytej prostytutki. Ta nowa wizja zespołu zdaje się doskonale pasować do wytwórni Björk, problem jednak w tym, że teraz jest to już tylko wizja, za którą kryje się coraz mniej dobrej muzyki.
Najważniejszym atutem Queenadreeny na dwóch pierwszych płytach było niebywałe, charakterystyczne brzmienie I Adore You. Zdarte klawisze fortepianu, szalone gitary, perkusja nie trafiająca w tempo - magiczny brud, który zaskakiwał najbardziej tym, czym zaskakiwać nie powinien - niewinnością Razorblade Sky. Duża w tym zasługa głosu wokalistki - dziecinnego, czy wręcz zdziecinniałego na siłę i zdradzającego ślady coraz trudniejszego do ukrycia szaleństwa. Ten głos na nowej płycie pozostał. Ciężko mi jednak powiedzieć, czy nowy wizerunek zdoła przekonać i zainteresować nowych słuchaczy do obecnej, "grzeczniejszej" wersji zespołu, bo mnie nie przekonał. Nawet nowa wersja piosenki znanej mi niegdyś jako "Fuck Me Doll" pojawiła się tutaj (w gorszej, niestety, aranżacji) pod poprawnym politycznie tytułem "FM Doll" FM Doll. Takie zmiany mogą co najwyżej śmieszyć.
Co wcale nie oznacza, że fascynacja Queenadreeną mi przeszła.

Autor publikuje również na stronie internetowej
http://bartosz-po-prostu.blog.pl.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone