Po
ekranach kin przemyka gdzieniegdzie ciekawy czeski film dokumentalny
pt. "Czeski sen". Zrobiony jest w konwencji zbliżonej
do na przykład "Supersize me" - czyli twórcy są
jednocześnie głównymi bohaterami, sprawcami jakiegoś zamieszania.
Co zrobili bohaterowie "Czeskiego snu"? Zdobyli
ogromne pieniądze, za które rozkręcili profesjonalną kampanię
reklamową sklepu, który nie istniał.
Film ma lepsze i gorsze momenty, ale niektóre spostrzeżenia
są szokujące. Oto ludzie zwabieni do telewizji pod pretekstem
teleturnieju o zakupach opowiadają, że gdy są w supermarkecie
czują, że żyją, są szczęśliwi. Jedna dziewczyna całkiem serio
relacjonuje, że na pieszej wycieczce w lesie czuła się, jakby
cały czas padał deszcz, dopiero wieczorem w markecie wyszło
dla niej słońce. "To od nas zależy, co zrobimy ze swoim
życiem" - mówiła pewna kobieta po kilkugodzinnym bieganiu
między półkami w sklepie.
Przychodzi mi na myśl, że cała historia wolności i praw człowieka
sprowadzała się do obrony przed zakusami władzy. Dzisiaj mamy
wolność polityczną, ale daliśmy się zniewolić przez nowego
tyrana. Życie wydaje nam się o tyle szczęśliwe, o ile uda
się osiągnąć model wykreowany przez media. Sensem życia jest
kupowanie. Zamiast propagandy mamy reklamę, zamiast przekraczania
norm pracy - przekraczanie ceny (promocje), tłumy nie spotykają
się na pochodach, ale na wyprzedażach sprzętu dvd. Czyż nie
jesteśmy totalnie zindoktrynowani?
Ale czy można się dziwić? Dyrektor największego w Europie
sklepu Tesco w Pradze mówi, że w młodości stał w kolejce po
banany. Wtedy przechodzący obok Japończycy wyjęli aparaty
fotograficzne i zaczęli robić zdjęcia, bo nie mogli zrozumieć
tego co widzą. "Było mi bardzo wstyd" - mówił dyrektor
Tesco. Doskonale go rozumiem. Ja też stałem w takich kolejkach.
Wtedy to wydawało się normalne, dzisiaj odbieram to jako deptanie
godności, poniżanie, odbieranie podmiotowości ludziom zmuszonym
do stania po sznurek z nawiniętymi na niego rolkami papieru
toaletowego. Paradoksalnie, dziś to pracownicy marketów są
poniżani, choć to osobny temat.
Jesteśmy zniewoleni przez media. To one podtykają nam pod
nos nowe przedmioty, których istnienia nigdy nie podejrzewaliśmy,
a które teraz wydają się niezbędne. Tworzą potrzeby, których
nie jesteśmy w stanie zaspokoić, potęgując frustrację. Życie
zamienia się w walkę o kupienie nowego volvo. Brakuje pieniędzy?
Nic trudnego, przecież można wziąć jeden z reklamowanych kredytów!
Szczęście trzeba później spłacać przez wiele lat.
Reklama kłamie. Twórcy "Czeskiego snu" mieli w sobie
na tyle uczciwości, że na swoich bilboardach i w reklamach
telewizyjnych wypisywali "nie przyjeżdżajcie tu!",
"nie wydawajcie swoich pieniędzy!", ale już w prospektach
wysyłanych do domów były pokazane konkretne produkty z marką
"Czeski sen" w bardzo atrakcyjnych cenach. Czy to
nie oszustwo? Czy oszustwem nie jest namawianie ludzi przez
największą polską firmę telekomunikacyjną do zmiany abonamentu
na wyższy i droższy wmawiając jednocześnie ludziom, że na
tym skorzystają? Wystarczy mieć odrobinę oleju w głowie, by
zdemaskować szwindel. Niestety wiele razy to jest niemożliwe,
albo bardzo trudne. Ludzie są w większości bezbronni. Nie
potrafią rzetelnie oceniać kierowanego do nich przekazu. W
dodatku reklamy wykorzystują kompleksy, grają na emocjach,
wykorzystują najczulsze miejsca. Często kierowane są nawet
wprost do dzieci. Czego można wymagać od dzieci, skoro nawet
dorośli dają się robić w balona.
Jakoś nie powstaje Komitet Obrony Konsumentów, albo Niezależny
Samorządny Związek Zwiedzionych. Znikąd pomocy. Nachalna propaganda
trwa. Na otwarcie "Czeskiego snu" przyszło kilka
tysięcy osób. Zamiast taniego telewizora, albo aparatu fotograficznego
zobaczyli ogromną fasadę sklepu rozciągniętą na rusztowaniach
stojących w szczerym polu. Niektórzy pojawili się tam już
trzy godziny przed otwarciem, a przecięcie wstęgi było dla
nich sygnałem do startu, dosłownie do szaleńczego biegu.
Można się z tych ludzi śmiać, że to ciemna masa. To prawda.
Ale nie wolno pozwalać by ludzka naiwność była wykorzystywana
przez spryciarzy, dla ich własnych korzyści.
|