Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



PUNKT WYJŚCIA

Sprawca Naczelny




Być może mam głowę pełną stereotypów, ale ostatnią rzeczą jaka kojarzyła mi się z Chinami była muzyka rockowa. Orientalne brzdąkanie na instrumentach strunowych i delikatne dźwięki piszczałek - tak. Ale rock? Podejście z gruntu niewłaściwe...

Składający się z samych dziewczyn pekiński zespół Hang On The Box pojawił się na scenie muzycznej pod koniec lat 90-tych. Malkontenctwo i niewyparzone gęby dziewcząt były charakterystyczne dla punkowego nurtu, ale w Chinach wiało od nich świeżością. Nic dziwnego - kultura Państwa Środka była jeszcze wtedy stosunkowo konserwatywna, a zwracanie się ku zachodnim trendom powolne. Można sobie wyobrazić, ile zdziwienia i niechęci budziły dziewczyny paradując po korytarzach szkoły średniej w swoich podartych jeansach i czarnych martensach.
Po wysłuchaniu tony płyt sprowadzonych z Zachodu przyszedł wreszcie ten moment, w którym trzeba był postawić sprawę jasno - zakładamy zespół! Po początkowych nieporozumieniach na tle instrumentarium i podziału ról (każda z dziewczyn chciała grać na gitarze) zaczęły pracować nad swoimi piosenkami.
20 lipca 1998 roku zagrały pierwszy raz przed publicznością pekińskiego Scream Club. Zespół przypuścił szturm na publiczność agresywnymi, ale melodyjnymi piosenkami. Wystarczył kwadrans, by stało się jasne, że słuchacze kupili ich muzykę. Sala eksplodowała. Tak narodził się Hang On The Box.
W kwietniu 2001 roku ukazała się debiutancka płyta HOTB "Yellow Banana" - co zabawniejsze, w Japonii. W rodzimych Chinach dopiero półtora roku później. W ogóle początkowo Japonia przyjęła muzykę grupy znacznie cieplej. - Niewielu Chińczyków wychowało się na rock'n'rollu - tłumaczy perkusistka Shenggy. - To muzyka dla ludzi o otwartych umysłach, nie pasuje do chińskiej mentalności. Chiński przemysł fonograficzny nie rozumie nas i ignoruje. Podobnie zresztą jak większość odbiorców muzyki w naszym kraju.
Drugi album "Di Di Di" też został najpierw wydany w Kraju Kwitnącej Wiśni. O ile na "Yellow Banana" dominowały punkowe melodie i pokrzykiwania No Sexy, to kolejna płyta okazała się krokiem naprzód. Piosenki mają charakterystyczne punkowe brzmienie Di Di Di, dziewczyny ciągle ubierają się i zachowują "punkowo", ale przysięgają, że nie są zespołem punkowym.
- Punk był dla nas punktem wyjścia, czymś w rodzaju wyrzutni rakietowej - mówi w jednym z wywiadów wokalistka i gitarzystka Wang Yue. - Identyfikowałyśmy się z jego duchem i naturą. Ale od tamtej pory wiele się zmieniło. Rozwinęłyśmy się zarówno jako ludzie, jak i muzycy. Nie chcemy być ograniczane przez ramy jednego nurtu oraz oczekiwania słuchaczy.
Agresywna, indywidualistyczna postawa dziewczyn z HOTB zwróciła na nie uwagę publiczności, ale zespół chciał iść dalej. Nowy kierunek został ochrzczony future rock Shanghai. Dawniej piosenki Hang On The Box powstawały w ciągu jednego dnia - teraz dziewczęta poświęcają więcej czasu na proces komponowania i budowania aranżacji.
W 2003 roku brytyjska niezależna wytwórnia Cherry Red wydała składankę - wybór dotychczasowych dokonań HOTB uzupełniony przez jeden kawałek nagrany podczas koncertu w Tokio You Lost Everything But It's Not My Fault. W tym samym czasie zespół zaczął jeździć w trasy po Stanach Zjednoczonych. Rok 2004 przyniósł EP-kę "Foxy Lady" z coverem Hendrixa i kilkoma ponownie nagranymi kawałkami z "Yellow Banana". Potem znów: koncerty, koncerty i jeszcze raz koncerty. A w marcu tego roku dziewczyny zaczną nagrywać nowy album Hang On The Box.
Blixa Bargeld z niemieckiego zespołu Einstürzende Neubauten, weterana industrialnego rocka, zaskoczył ostatnio członkinie HOTB mówiąc, że scena rockowa w Pekinie przypomina mu to co się działo w Berlinie na początku lat 80-tych. - Zaczynamy czuć, że nadchodzi nasz czas - mówi Shenggy. - Może choć raz okaże się, że jesteśmy we właściwym miejscu o właściwym czasie.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone