"Tajemnica
Brokeback Mountain" jest absolutnym arcydziełem filmowym
pod każdym względem, i pod niemal każdym została nominowana
do Oscara - zarówno w kategorii najlepszy film, jak i najlepszy
reżyser, najlepszy aktor, najlepszy aktor drugoplanowy, najlepsza
aktorka drugoplanowa, najlepszy scenariusz adaptowany, najlepsze
zdjęcia, najlepsza muzyka filmowa, naj... naj...
Nie ukrywam, że obraz Anga Lee jest trudny do omówienia.
Trudny nie dlatego, że w filmie mało się dzieje, bo to nieprawda,
ale dlatego, że lepiej się go czuje niż opowiada.
Początek zapowiada się trywialnie - dwaj młodzi chłopcy pochodzący
z ubogich, a nawet patologicznych rodzin, skazani na własną
zaradność, poznają się szukając pracy. Oferta pracodawcy jest
nieatrakcyjna, ale zbliżająca się zima i całkowity brak środków
na utrzymanie sprawia, że obaj propozycję tę przyjmują. Zostają
kowbojami, których zadaniem jest pilnowanie ogromnego stada
owiec, wypasanie go, dbanie o bezpieczeństwo zwierząt i porządek
w stadzie. Zakwaterowani w górach, gdzie jedynym kontaktem
z cywilizacją jest pojawiąjący się co tydzień dostawca jedzenia,
skazani są na cieżkie warunki noclegowe, nocne przymrozki,
niebezpieczeństwo kontaktu z dzikimi zwierzętami, a przede
wszystkim na potworną samotność. Naturalnym jest psychiczne
zbliżenie się dwóch młodych ludzi, a spory zapas whisky, jaki
zabrali ze sobą w góry łamie bariery nieśmiałości i skłania
do zwierzeń. I oto poznajemy banalne i smutne historie życia
obu świeżo upieczonych kowbojów. Ennis Del Mar (Heath Ledger),
osierocony przez rodziców, po których odziedziczył tylko niebanalne
nazwisko, za zaoszczędzone pieniądze chce ożenić się z ukochaną
dziewczyną i założyć własne ranczo w rodzinnym Wyoming. Jack
Twist (Jake Gyllenhaal), skłócony z rodzicami żyjącymi w biedzie
gdzieś na farmie w Teksasie, szuka swojego miejsca w życiu
i nie ma żadnych konkretych planów na przyszłość. Whisky rozwiązuje
języki, oszałamiające górskie pejzaże nastrajają refleksyjnie,
delikatność obu chłopców zaczyna kontrastować z brutalną ekonomią
i kryzysem na rynku pracy Zachodniej Ameryki lat 60-tych.
Osamotnieni, skazani na własne towarzystwo przez wiele chłodnych
dni i mroźnych nocy, zbliżają się do siebie również fizycznie,
złaknieni ciepła, czułości, opieki i poczucia bezpieczeństwa.
"To był jednorazowy wypadek" mówi nazajutrz Ennis
do Jacka. Obaj chłopcy tracą wymuszone zainteresowanie pracą,
zaniedbują stado owiec, ich myśli krążą wokół fizyczności
jaką odkryli, i wokół uczuć, których nie do końca są świadomi,
a które przepełniają ich coraz bardziej. To nie był "jednorazowy
wypadek" - ich wzajemna psychiczna i fizyczna fascynacja
trwa aż do momentu skończenia zlecenia, kiedy obaj rozstają
się, i ich życiowe drogi rozchodzą się w przeciwnych kierunkach.
Ileż można udawać miłość, gdy jej nie ma? Ileż można skrywać
tęsknotę, gdy zaprząta myśli, opanowuje sny, wkrada się w
podświadomość i gryzie ją aż do fizycznego bólu?
Po czterech latach dorośli już mężczyźni spotykają się na
Brokeback Mountain, by w sposób jasny i dojrzały zdefiniować
swoją tożsamość: homoseksualizm. "To ty mnie takim uczyniłeś"
- mówi Ennis do Jacka. Dziś wiemy, że skłonności homoseksualne
mają podstawy genetyczne, ale pół wieku temu, w zaściankowym
Wyoming, młodzi ludzie na przemian czynili sobie wzajemne
wyrzuty i obdarzali miłością, jaka nigdy nie przypadła w udziale
kobietom, które poślubili.
Lata cierpień, tęsknoty, wyczekiwanych uniesień, i znów tęsknota...
to życie, jakie obydwu zgotował los. Jack wydaje się być bardziej
świadom swej gejowskiej tożsamości; Ennis wie, że wyrządza
krzywdę rodzinie, walczy z rzeczywistością i walkę tę przegrywa.
Nieszczęśliwe kobiety, nieszczęśliwe dzieci, nieszczęśliwi
mężczyźni, ukrywający się przed ostracyzmen społecznym, skazani
na emocjonalną banicję. Nie można cofnąć czasu, nie można
wyczyścić zapisu pamięci, nie można zburzyć Brokeback Mountains,
z tej sytuacji nie dobrego wyjścia.
Film nosi zarówno cechy dramatu romantycznego, jak i melodramatu,
choć dla mnie oscyluje także w kierunku tragedii. Czego w
nim nie znajdziemy? Akcentów komediowych, co mnie zaskoczyło,
bo Hollywood za szczytny cel przyznaje sobie wtrącenie choć
jednej zabawnej pointy na jakikolwiek temat. Zarówno dramat,
jak i radość rozgrywają się wewnątrz postaci. To kino moralne,
spektakl z osobowością w roli głównej, zaś fizyczność jest
tylko środkiem, gdyż bohaterowie grają duszami. To już drugi
film Anga Lee o skrywanych uczuciach i fascynacjach. Wszyscy
pamiętamy "Rozważną i romantyczną", gdzie tabu ustanowione
przez człowieka przejmowało nad nim władzę.
Ang Lee, urodzony w komunistycznych Chinach, wychowany na
Tajwanie przez surowego ojca, od dziecka miał wpajany patriarchalny
model rodziny. Kiedy stał się wykładowcą w amerykańskiej szkole
filmowej, został odrzucony przez ojca, jako przynoszący hańbę
konserwatywnej chińskiej rodzinie. Wiele wskazuje, że to właśnie
osobiste przeżycia reżysera miały niemały wpływ na jego twórczość,
która jest swoistym buntem przeciwko narzuconym schematom,
okrutnym stereotypom i bezmyślnym tabu. Może gdyby chłopcy
urodzili się 20 lat poźniej, w mniej konserwatywnym środowisku
i w zamożnych rodzinach - mieliby szansę na życie takie, jakie
sobie wymarzyli, nie krzywdząc bliskich... Statystyki mówią
jasno, że Jacków i Ennisów są na świecie miliony... i żyją
wokół nas. Gdzie więc są?
Obaj aktorzy są heteroseksualni, ale swoje zadanie u podnóża
góry Brokeback wypełnili oscarowo. Udział w zdjęciach był
dla nich podwójnie trudnym zadaniem, po pierwsze ze względu
na surowe warunki plenerowe. Ledger i Gyllenhaal pokazali
profesjonalizm i wyjątkową odwagę przede wszystkim w scenach
zbliżeń fizycznych, pocałunków i pieszczot, kręcenie których
- jak twierdzą obaj, nie przyszło im łatwo. "Panu Angowi Lee
się nie odmawia" - odpowiedział Jake na pytanie, czy przyjmie
na kilka miesięcy rolę aktywnego homoseksualisty. Nie odmówił,
i przysięgam, że było warto.
Są już Złote Globy, jest Złoty Lew i inne nagrody, a czekamy
tylko na Oscary, których spodziewam się kilku. Spodziewam
się też, że film zmieni sposób odbierania świata przez homofobów,
konserwatystów i być może również środowiska klerykalne.
|