Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



KRÓLESTWO SKARBNIKA

Monika Liza




Kiedy nie dopisuje pogoda, a koniecznie chce się gdzieś pojechać, coś pozwiedzać - najlepiej wybrać się w takie miejsce, gdzie kapryśna aura nie ma nic do powiedzenia i na pewno nie popsuje wycieczki.

Miłośnikom penetracji podziemi niestraszny deszcz, bo przecież pod ziemią nie pada. Zachmurzone niebo nie jest więc dla nich czynnikiem odstraszającym. Dlatego bez względu na warunki pogodowe biorą latarki, zakładają kaski, ciepło się ubierają i zstępują w głąb ziemi.
Co może być ciekawego w nieczynnej kopalni węgla? Wszystko! Od muzealnej ekspozycji w budynku na powierzchni, przez stare urządzenia naziemne i podziemne, po same szyby i sztolnie. Taką ofertę ma dla turystów kopalnia w Nowej Rudzie. Pierwszym wyzwaniem jest jednak odnalezienie samej kopalni. Skąpa ilość tablic informacyjnych może tu być pewnym utrudnieniem. Najlepiej, w myśl starej zasady zdać się na koniec języka.
Kopalnia nie jest jeszcze szeroko znaną atrakcją turystyczną. Stąd brak tłumów wycieczkowiczów. Wieliczki na razie Nowa Ruda nie przegoni. Co nie znaczy, że nie można tego zmienić w przyszłości. Tak czy inaczej, kopalnia jest doskonale przygotowana do zwiedzania, jest bezpieczna, ma obsługę przewodnicką i kilka niespodzianek.
Kopalnia w Nowej Rudzie to jedna z najstarszych w Polsce kopalni węgla. Zawsze należała do bardzo niebezpiecznych z powodu zagrożenia wyrzutami gazów i skał. W 1958 roku doszło tu do największego w świecie wybuchu, w trakcie którego zostało wyrzucone 5000 ton węgla. Świadectwom walki człowieka ze skałą - długiej, ciężkiej, czasem tragicznej - można się przyjrzeć w salach Muzeum Górnictwa.
Gabloty prezentują historię górnictwa węgla na terenach Dolnego Śląska, rozwój techniki górniczej i zmiany zachodzące w sposobie ubierania górników na przestrzeni dziejów (ach, te czapki!). Są też urządzenia ratownicze i kontrolne stosowane w kopalniach. Ba! Jest wręcz cała dyspozytornia, z której kiedyś koordynowano pracę grup ratowniczych. Ciekawe są aparaty tlenowe używane przez ratowników.
Ale oto zbliża się chwila zstąpienia w głąb ziemi. Zanim jednak turyści przekroczą bramę sztolni, wybierają sobie marki. To blaszki z wybitymi numerami, te same, które przed laty górnicy zabierali do pracy pod ziemią. Ułatwiały one kontrolowanie, czy wszyscy po szychcie wyjechali na powierzchnię. Oprócz marki każdy turysta dostaje lampę górniczą (a co!) i kask.
W chodniku - jak to w chodniku, ciemno i chłodno. Trasa w podziemnych wyrobiskach ma około 700 m. Można tu zobaczyć cały przekrój techniki i urządzeń do urobku węgla, które są lub były używane w kopalniach węgla. Ale technika i ślady działalności człowieka to jedno, a historia przyrody to drugie. W chodnikach noworudzkiej kopalni są bowiem skamieniałości roślinności rosnącej na tych terenach przed przeszło 300 mln lat!
Legenda mówi, że kopalni strzeże duch Skarbnik. Nie będę wchodzić w szczegóły, żeby nie popsuć niespodzianki, ale osoby o słabych nerwach nie powinny chyba wchodzić do sztolni. Czy to Skarbnik, czy ktoś inny - kopalnia w każdym razie nie jest zupełnie opustoszała...
Spory odcinek chodnika pokonuje się podziemną kolejką - bodajże jedyną w Polsce. Do 3 wagonów zmieści się 36 osób. Skład ciągnie lokomotywa elektryczna, obsługuje ją maszynista-górnik, który pracował w noworudzkiej kopani jeszcze za czasów jej funkcjonowania dla celów wydobywczych.
Trasa jest krótka, ale ciekawa. A na powierzchni można jeszcze kupić pamiątkową monetę (wybitą na miejscu przez mini-mennicę), przejechać się konno albo wozem taborowym, postrzelać z łuku i wiatrówki albo poszukać skarbów ukrytych na hałdach. A że można tam znaleźć nie byle co, wie każdy student geologii!

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone