Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



GHOST STORY

Lucjan Bilski



 


Przywykło się uważać, że kiedy ktoś słyszy tajemnicze głosy, to najprawdopodobniej szwankuje mu psychika. A jeśli takie głosy nie z tego świata zarejestruje aparatura elektroniczna?

Eksperymenty z urządzeniami nagrywającymi duchy trwają od wielu lat. Zresztą to szeroko rozpowszechnione zjawisko. Zajmują się nim niezliczone stowarzyszenia w jedenastu krajach. Setki, a może tysiące ludzi uruchamiają swoje komputery i magnetowidy, by rejestrować dowody komunikowania się ze zmarłymi. Komunikacja ta ma się odbywać za pośrednictwem radia, telewizji i ogólnie urządzeń elektronicznych. Zwłaszcza wtedy, kiedy sprzęty te emitują tzw. biały szum, czyli zakłócenia. Zjawisko to nazywane jest EVP - od angielskich słów Electronic Voice Phenomenon. Pierwsze teorie dotyczące EVP pochodzą z lat 20-tych XX wieku. Sformułował je nie byle kto, bo sam Thomas Edison.
Z EVP zetknie się także bohater filmu "Głosy". Jonathan Rives, znany i szanowany architekt przeżyje bolesną stratę, kiedy pewnej nocy w tajemniczych okolicznościach zniknie jego żona, Anna. Mężczyzna długo nie będzie dopuszczać do siebie najgorszej myśli. O tym, że żona Jonathana nie żyje, powie mu spotkany na ulicy człowiek, który w dodatku twierdzi, że zmarła nawiązała z nim kontakt z zaświatów. Jonathan - realista i pragmatyk, nie uwierzy w tę opowieść. Dopóki seria niewytłumaczalnych zjawisk nie wytrąci go ostatecznie z równowagi. Jego komórka odbierze sygnał od wyłączonego telefonu Anny. Automatyczna sekretarka zarejestruje dziwne odgłosy. A w radiu Jonathan usłyszy wołanie swojej żony. Krok po kroku mężczyzna zainteresuje się aparaturą EVP, a zainteresowanie to wkrótce zmieni się niemal w obsesję.
"Głosy" reklamowane są jako thriller/horror. Kolejność jak najbardziej właściwa. O ile początkowo więcej jest w fabule treści kryminalnej oraz dochodzenia do tajemnicy, o tyle ostatnie kwadranse filmu mają już klasyczną atmosferę "ghost story". Akcja zagęszcza się powoli, ale nie nuży. Rozczarować może natomiast zakończenie. Reżyser niskobudżetowych programów telewizyjnych, Geoffrey Sax, chyba nie udźwignął ciężaru dużej produkcji. Myślę, że mimo wszystko nie psuje to ogólnego dobrego wrażenia, jakie pozostawiają "Głosy".
W roli Jonathana Riversa wystąpił Michael Keaton. To akurat nie najszczęśliwszy wybór. Za spokojna rola jak na tego aktora, który o niebo lepiej wchodzi w skórę szaleńców i oryginałów. Ale skłamałbym, gdybym napisał, że popsuł film. Co to, to nie. Za wysoka klasa.
Czy film "Głosy" może przestraszyć? Nie ma tu przeraźliwych upiorów, nie fruwają krwawe szczątki, nie wyją potępieńcy, a żaden poltergeist nie demoluje mieszkań. Włos jeży się na głowie głównie dzięki niesamowitej atmosferze pełnej napięcia i paru ciekawym rozwiązaniom scenariuszowym. Oszczędne dozowanie efektów specjalnych tylko pomogło filmowi. Mimo wszystko radzę nie przenosić do domu podpatrzonych eksperymentów z EVP i przesiadywać przed telewizorem po zakończeniu nadawania nocnego programu. Nawet jeśli zza zasłony "białego szumu" nie dostrzeżecie żadnego ducha, to na pewno popsujecie sobie wzrok.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone