Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



PRZEZ CHWILĘ BYŁO NORMALNIE

Paweł Oses



 


Tydzień żałoby narodowej był jednym z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Wcale nie chodzi mi o manifestacje jedności Polaków. Owszem, to było budujące. W te dni wydarzyło się jednak coś być może mniej istotnego, ale również bardzo poruszającego.

Świat na te dni kompletnie się zmienił. Wszystko stanęło na głowie, wyraźnie przy okazji zwolniło. W telewizji w kółko papież i papież. I dobrze. Ale poza tym kompletnie nic. Żadnych reality shows, kretyńskich teleturniejów, konkursów muzycznych, głupich seriali, nawet kanał z reklamami sex-telefonów przestał nadawać. Co za oczyszczenie! Katharsis. I właściwie okazało się nagle, że nie ma po co włączać telewizora. Na dodatek zamknięto kina, odwołano koncerty...
Czy to możliwe? Cywilizacja jakby się cofnęła. Wszystko to, co skupiało uwagę milionów ludzi, nagle zniknęło. Nieważne stały się programy o samochodach, wyniki lig piłkarskich, doniesienia o kulisach życia łóżkowego gwiazd. Czy stała mi się przez to krzywda? Nie. To było przepiękne.
Przez tydzień słuch zaginął o politykach. O, tak! Z pewnością niejeden garnął się przed kamery, by mówić o tym jak bardzo kocha Jana Pawła Drugiego. Na pohybel! Won z mojego domu! Nie wpuszczam! Po stokroć dzięki dziennikarzom, że zrozumieli to tak samo jak ja. O ileż ciekawszy okazał się świat bez komisji śledczych, wyników ankietowych poparcia dla poszczególnych partii, jak cudowny jest świat bez buraków w biało-czerwonych krawatach. Jak piękne były wiadomości telewizyjne, w których nie mówiono przez tydzień o tym kto kogo okłamał, zastrzelił, skorumpował.
Świat zaiste oszalał. Nagle stacje radiowe zaczęły nadawać normalną muzykę. Dlaczego dopiero teraz? Co je dotąd powstrzymywało? Nawet kibice piłkarscy na chwilę znormalnieli. Nie jest to towarzystwo, któremu kiedykolwiek poświęcałbym swoją uwagę, jednak tym razem naprawdę mnie zaskoczyli.
Ktoś uznał, że w te dni nie wypada nadawać reklam. Boże kochany! Toż one pojawiają się nawet w dniu Twoich urodzin i w dniu Twojej męki! Pal licho, tak czy inaczej postanowili ich nie dawać. Czy nastała z tego powodu pustka? Czy z mojej głowy zniknęła przez to świadomość konieczności kupna papieru toaletowego, albo butów? Czy stałem się uboższy? Nieopodal Ronda Kaponiera w samym centrum Poznania wisi ogromna reklama. Widać na niej całkiem - przyznać muszę - apetyczną cycatą blondie. To reklama bielizny. Dziewczę jest odziane tylko w strój bikini. Ale w te dni reklama została zakryta. Czyżby ktoś uznał, że może ona ranić jakieś uczucia? Gdybym wcześniej wyznał w jakichś okolicznościach, że ta reklama jest niestosowna, to zapewne zyskałbym sobie miano Taliba. Ale oto zdarzył się cud. Ktoś uznał to za mnie.
Ileż wokół nas jest takich sytuacji? Jak ogromne są zasoby brudu, pomyj, szamba, które każdego dnia sączą się przez każdą najmniejszą szczelinę? Z radia, przez okno, z telewizji, w windzie, z gazet, bilboardów. Wyzwolenie się od tego na kilka dni było wstrząsem. To były naprawdę cudowne dni.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone