Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



ZOSTAWMY FUTRA ICH WŁAŚCICIELOM

Dariusz Gzyra




Czym jest naturalne futro? Miękkim, ciepłym okryciem na chłodne dni? Symbolem luksusu? A może końcowym produktem przemysłowej rzezi na niewinnych zwierzętach? Futro nie rośnie na drzewach - zanim stanie się towarem w sklepie, ktoś musi je zedrzeć z jego właściciela.

Zwierzęta hodowane na futra - m.in. lisy, jenoty, norki, nutrie, króliki, szynszyle - przeżywają swoje krótkie życie na specjalnych fermach hodowlanych, budzących najgorsze skojarzenia z obozami zagłady. Są stłoczone w niewielkich klatkach, pozbawione możliwości ruchu, co powoduje ich nienaturalne zachowania takie jak gryzienie własnego ciała czy zjadanie młodych. Żyją w skrajnie nienaturalnych warunkach. Zabijane są prądem elektrycznym, gazami spalin samochodowych, chloroformem, uderzeniem w tył głowy lub złamaniem kręgosłupa. Nie wszyscy ludzie posiadający luksusowe futra zdają sobie sprawę, że noszą na sobie produkt będący efektem wyjątkowego okrucieństwa.
Aby uszyć jedno futro przeciętnej wielkości zabija się 27 szopów, 40 soboli, 150 gronostai, 11 rysi, 18 rudych lisów, 55 dzikich norek, 100 szynszyli lub 100 wiewiórek. Pomyśl o tym następnym razem, kiedy będziesz przechodzić obok sklepu futrzarskiego.

Minusy hodowli

Hodowla zwierząt futerkowych, oprócz ogromnego cierpienia zwierząt, ma także inne zasadnicze minusy. Polowania na zwierzęta z powodu ich futer doprowadziły wiele gatunków do wyginięcia lub na jego skraj. Konwencja Waszyngtońska, której Polska jest sygnatariuszem, zakazuje handlu dzikimi gatunkami zagrożonymi wyginięciem, ale czarny rynek futrzarski wciąż egzystuje.
Do środowiska przenikają obce gatunki - część zwierząt ucieka bowiem z hodowli. Jeśli uda im się zasiedlić pobliskie środowisko, często stanowią znaczne zagrożenie dla rodzimych gatunków. Bardzo ciężko z nimi walczyć, ponieważ nie mają naturalnych przeciwników. Przykładem może być tu norka amerykańska, której udało się zasiedlić praktycznie wszystkie kraje naszego kontynentu i prawie zupełnie wyparła stamtąd swoją krewniaczkę - norkę europejską.
Hodowala bywa uciążliwa dla mieszkających w pobliżu ludzi. Wystarczy wspomnieć smród odchodów, ciągły hałas nawołujących się zwierząt, resztki jedzenia i inne odpadki przyciągające muchy, szczury i myszy.
Wreszcie zanieczyszczenie środowiska - odchody wymywane przez deszcz i wsiąkające w glebę mogą doprowadzić do jej skażenia. Również futro, zanim trafi do kuśnierza i na sklepowy wieszak, musi zostać oczyszczone i wygarbowane - chemikalia do tego używane są bardzo szkodliwe dla środowiska.

Futra: problem, czy interes?

Argument, jakoby futro było jedynym materiałem zdolnym zapewnić nam ciepło, już dawno nie jest prawdziwy. W dzisiejszych czasach, przy ogromnej rozmaitości materiałów i rozwoju techniki, istnieją znakomite alternatywy. Czy alpiniści, wspinający się w skrajnie surowych warunkach, ubierają się w futra? Oczywiście, że nie. I my też nie musimy.
"Walka z futrem" trwa również na wybiegach kreatorów mody. Kilku projektantów, np. córka Paula McCartneya - Stella, programowo w swoich kolekcjach nie korzysta z futer naturalnych. Część top-modelek również odmawia promowania takich futer. Nie jest to więc walka z całym "przemysłem modniarskim" jako takim, a z tą jego częścią, która zaspokaja specyficzne gusta ludzi, dla których cierpienie zwierząt jest abstrakcyjnym problemem.
Niestety problem niemal nie istnieje w mediach. Więcej powiem - sprawa futer często w ogóle nie jest postrzegana jako problem. Redakcje czasopism dosyć ochoczo promują futrzane kolekcje i czynią to pomimo protestów wysyłanych przez organizacje walczące o prawa zwierząt. Być może, jak to się często zdarza, ostatecznym argumentem są w tym przypadku pieniądze. To smutne, że przegrywają argumenty odwołujące się do elementarnych zasad etycznych, mówiących o konieczności niezadawania zbędnego cierpienia. Jest bardzo ważne, żeby podkreślić, że w naszych warunkach klimatycznych, tu i teraz, futro jako odzież jest rodzajem szkodliwego kaprysu. Jest to zwykła zachcianka, okupiona cierpieniem zwierząt.

Wątpliwa elegancja

W niektórych krajach, np. w Wielkiej Brytanii, publiczne pokazywanie się w naturalnym futrze wyszło z mody i uważane jest wręcz za niestosowne. Pamiętam, jak swego czasu żona któregoś ze znanych i wpływowych polskich polityków popełniła podczas podróży zagranicznej faux-pas, zakładając na siebie takie futro, co wypomniały jej media. Niedawno mieliśmy też przypadek Pani Prezydentowej, Jolanty Kwaśniewskiej, która wyraziła publiczny zachwyt nad płaszczykiem uszytym ze skór źrebiąt i chęć jego zakupu! W Polsce wciąż można spotkać sklepy futrzarskie na głównych ulicach miast, a niektóre znane osobistości utożsamiają futro z elegancją, szykiem i prestiżem. Ja widzę to jako zaściankowość elit.
Niestety stoją za tym ofiary, tysiące zamęczonych zwierząt. Być może zdjęcia i filmy dokumentalne z ferm, na których hoduje się te zwierzęta, powinny dotrzeć wreszcie do opinii publicznej. Nic tak dobrze nie przemawia, jak obraz. Pytanie tylko, czy opinia publiczna będzie chciała przerwać swój sen, żeby spojrzeć na coś, co tak drastycznie nie pasuje do wizji eleganckiego świata, jaki kreowany jest w mediach. Bardzo trudno jest uprzytomnić sobie związek pomiędzy puszystą zawartością witryn sklepów futrzarskich, a realiami ferm futrzarskich, ukrytymi gdzieś na peryferiach miast. Dlatego tak ważne są akcje informacyjne i edukacyjne. Są o wiele skuteczniejsze niż akcje oparte na przemocy.

Autor jest przewodniczącym Stowarzyszenia Empatia, zajmującego się między innymi walką o prawa zwierząt (www.empatia.pl).

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone