Dobry
terrorysta to martwy terrorysta. Na świecie w ostatnich dniach
zrobiło się troszkę lepiej, bo ubyło jednego z nich. Umierał
z pięć razy, ale widok trumny z jego ciałem rozwiał wszelkie
wątpliwości. Był to zresztą jeden z najbardziej hańbiących
widoków, na jakie można się było natknąć w telewizji. Zwłoki
Jasera Arafata w asyście kompanii honorowej...
Świat stanął na głowie. Jakby w usprawiedliwieniu można teraz
usłyszeć, że szef Organizacji Wyzwolenia Palestyny równoważył
w tej strukturze różne wpływy. Jednak nic nie zdejmuje z niego
odpowiedzialności za akty terroru, jakich dokonała OWP. Również
to, że zaczął negocjacje pokojowe z Izraelem.
W imię poprawności politycznej wstydliwie przemilcza się jeden
fakt z życiorysu Arafata. Na początku lat 90. po inwazji wojsk
irackich na Kuwejt poparł Saddama Husajna. Zgodnie z tym co
wówczas mówił Arafat, irackie czołgi wjechały do Kuwejtu w
imię słusznej sprawy. Tego było za wiele. Szef OWP stracił
swoją pozycję. Skazał się na totalny ostracyzm. Nie było nikogo,
kto chciałby go traktować poważnie. Sam zepchnął się na margines.
To może byłoby jeszcze dla niego do zniesienia, ale wysechł
jednocześnie strumyk z dolarami z Arabii Saudyjskiej. Trzeba
było jakiegoś spektakularnego kroku, by odzyskać splendor.
Okazało się, że jedynym sposobem, który utorowałby Arafatowi
drogę do międzynarodowej polityki było podjęcie rozmów pokojowych
z Izraelem. Dogadywanie się z odwiecznym wrogiem było ceną,
jaką Arafat musiał zapłacić za powrót na salony.
Jaki był skutek tych rozmów, widać. Wtedy jednak niektórzy
mieli złudzenia. Arafat dostał Pokojową Nagrodę Nobla.
Obrzydzenie, zażenowanie - trudno opisać uczucia, które targają
człowiekiem na samą myśl o fakcie, że ktoś taki dostał pokojowego
Nobla. Czy jeśli za 10 lat Osama bin Laden nagra w swojej
norze oświadczenie, że wyrzeka się przemocy i wyściska się
z prezydentem USA (najpewniej byłaby to Hillary Clinton),
to też dostanie pokojowego Nobla? Zresztą czy po tym, co zaszło,
takie wyróżnienie jest jeszcze coś warte? Wart pałac Paca,
a Pac pałaca.
Zbrodniarz nie przestaje być zbrodniarzem tylko dlatego, że
z koniunkturalnych powodów wyrzeka się dotychczasowych metod.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że Arafat był naśladowcą
Żydów, którzy niespełna 60 lat temu w imię walki o ojczyznę
stosowali bardzo podobne terrorystyczne środki. Niektórzy
spośród ludzi, którzy splamili się najgorszymi plugastwami,
są w tym kraju bohaterami narodowymi; są również tacy, którzy
zajmują eksponowane stanowiska rządowe. Izrael to chyba jedyne
państwo, w którym w majestacie prawa stosowano (stosuje się?)
tortury.
Sytuacji na Bliskim Wschodzie nie sposób rozwiązać fałszując
historię. Na początek warto nazwać zbrodnię po imieniu. Trzeba
też sobie przypomnieć, że 29 listopada 1947 roku Zgromadzenie
Ogólne ONZ większością dwóch trzecich głosów uchwaliło podział
Palestyny na państwo arabskie i żydowskie.
|