Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



KOMNATA SINOBRODEGO

Ryszard Kólka



 


Pani A. miała przed panem A. jedną tajemnicę - pierścionek z dużym brylantem, schowany w skrytce za szafą, pamiątkę rodzinną po babci i jednocześnie zabezpieczenie na tzw. czarną godzinę. Leżał sobie latami w miejscu tajemnym i pani A. nie myślała o nim wcale.

Pewnego dnia pan A. jak zwykle wyszedł rano do pracy, jednak przez nieuwagę zostawił swoją aktówkę w domu. Pani A. długo walczyła ze sobą, aż wreszcie postanowiła otworzyć wyjątkowo wypchaną tego dnia małą skórzaną teczuszkę. Między dokumentami, kluczami i kwitkami leżał zawinięty w papier brylantowy klejnot pani A.
Pan A. wyparł się, jakoby miał cokolwiek ze sprawą wspólnego. Nie wie, nigdy nie widział, nie ma pojęcia, i ogólnie jest zaskoczony. Zaskoczenie jego trwa do dziś, bo państwo A. nadal są razem, z tym, że pani A. regularnie przeszukuje torby i dokumenty swojego męża.

Państwo B. mieli chwilowe kłopoty, powakacyjna bieda dopadła ich jak co roku, a konieczność wyposażenia dzieci do szkół dopełniła resztek finansowego spustoszenia. Pieniądze się skończyły, więc pan B. obiecał, że nazajutrz poprosi swojego szefa o sporą zaliczkę, lub nawet pożyczkę z tzw. funduszu zakładowego. Zaprosi go na kawę, i załatwi sprawę. Poprosił żonę o wyprasowanie mu garnituru.
Pani B. włożyła rękę do ciemnej szafy i przez pomyłkę wyjęła z niej nie garniturowe, ale inne spodnie, w których pan B. był w pracy wczoraj i dziś. Kieszonka z tyłu była wypchana. Otworzyła ją bez wiedzy męża. W kieszeni był rulon banknotów. Suma znacznie większa, niż potrzebowali do tego, by spokojnie przeżyć jesień.
Pan B. nigdy nie powiedział, skąd miał taką kwotę, i na co ją nazajutrz przeznaczył. Pożyczki nie dostał. Pani B., nim się wyprowadziła z dziećmi do swoich rodziców, przeszukiwała obsesyjnie kieszenie męża; kiedy spał, patroszyła jego portfel i torbę, szaleńczo poszukując czegokolwiek.

Pani C. brała prysznic, gdy zadzwoniła jej komórka. Poprosiła pana C., by odebrał. Pan C. po skończonej rozmowie nie wyłączył telefonu żony. Pokusa zwyciężyła - otworzył archiwum z SMS-ami i znalazł jeden, ale wyjątkowy. Czuły, nawet intymny. Numer nie był opisany. Pani C. wyjaśniła, że zapomniała mu pokazać, jaką zabawną wiadomość otrzymała dziś omyłkowo - właśnie miała dzwonić do nadawcy i poinformować o pomyłce. Pan C. przypomniał sobie, że kiedyś również dostał SMS-a adresowanego nie do siebie i temat został zakończony.
Jednak pan C. nie mógł zasnąć tej nocy. Przeszukał torbę żony. W jej służbowym notatniku znalazł numer nadawcy, a jego pozycja na kartce notatnika świadczyła, że nie został zapisany ostatnio. Pan C. przestał wierzyć żonie. Podejrzenia i awantury stały się nie do zniesienia i państwo C rozstali się definitywnie po półrocznej męczarni.

Pan D., Bardzo Ważny Pan w Bardzo Ważnej Firmie zapowiedział pani D., że w najbliższym czasie wszystkie soboty będzie spędzał w pracy, ślęcząc nad Bardzo Ważnym Projektem dla Bardzo Ważnego Kontrahenta. Pani D. przyjęła sprawę do wiadomości i w każdy piątkowy wieczór szykowała panu D. ciasto do pracy.
Kilka tygodni póżniej przyjaciółka pani D. poinformowała ją, że w sobotni ranek o mało nie rozjechała pana D. na przejściu dla pieszych. W innej części miasta niż znajdowała się jego Bardzo Ważna Firma. Pan D. miał się gdzieś bardzo spieszyć. W następną sobotę pani D. postanowiła śledzić męża. Wymknęła się z domu i podążała za nim aż do bloku, blisko tamtego przejścia dla pieszych. W tym bloku mieszka ich dawna koleżanka, z którą pani D. od dawna nie miała kontaktu, gdyż zawsze za bardzo podobała się panu D.
Pan D. przyznał się do faktu, że kilka tygodni wcześniej spotkał koleżankę na mieście, a ta prosiła go o pomoc w jakiejś Bardzo Ważnej Zawodowej Sprawie. Pan D. sprawę pomógł załatwić, a tego dnia przyjął jedynie dziękczynne zaproszenie na kawę. O całej sprawie, ze względu na to, że była błaha, zapomniał poinformować żonę. Państwo D. rozstali się po 2 latach śledztw, inwigilacji i obsesyjnej zazdrości pani D.

Czy kiedykolwiek otworzyliście komnatę Sinobrodego? Przeszukiwaliście kieszenie, portfele i torby, korespondencję i komórkę partnera? Korciło was, żeby zajrzeć do pozostawionego na stole notatnika?
Czy naruszyliście kiedykolwiek czyjeś terytorium prywatności, przypadkiem lub celowo, i okazało się, że rzeczywistość wygląda inaczej, niż Wam się wydawało?
Czy Wasze życie nigdy potem nie było juz takie samo...?

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone