Czy
można być samoukiem i zrobić karierę w showbiznesie? Jasne,
że tak. Wystarczy wspomnieć Paula McCartneya, który do dziś
nie potrafi czytać nut. Takich przykładów jest znacznie więcej.
Jednym z nich jest gitarzysta Chuck Loeb, który karierę zaczynał
jako kompletny amator.
Na gitarze uczył się grać naśladując muzyków, których słuchał.
Na dodatek ze swoją pasją wystartował już bardzo późno, bo
dopiero w wieku 11 lat. W wieku 13 lat grał już w zespoliku
o nazwie The Sinclair's. W każdy piątek i sobotę występował
na potańcówkach w rodzinnej miejscowości kilkadziesiąt kilometrów
pod Nowym Jorkiem. The Sinclair's próbowali też czegoś więcej.
Loeb wynajął z kolegami studio. Nagrane w nim demówki rozsyłali
do różnych wytwórni. Niewiele z tego wyszło, ale Loeb wiedział
już za to, jak wygląda praca w profesjonalnym studio.
Gdy z płyt Beatlesów, Stonesów czy B.B. Kinga nauczył się
już wszystkich chwytów, solówek i riffów, postanowił wreszcie
zgłosić się do nauczyciela. W wieku 16 lat znalazł mistrza
w Filadelfii. Nauczyciel jednak po paru lekcjach dał mu najlepsze
rekomendacje, i uznawszy, że niczego młodziaka nie nauczy,
wysłał do rodzinnego Nowego Jorku. Tam Chuck trafił do słynnego
Jimma Halla, gitarzysty takich gwiazd jak Ella Fitzgerald,
Bill Evans, Sonny Rollins (niedawno był w Warszawie), a ostatnio
także Pat Metheny. Później Chuck Loeb studiował jeszcze w
słynnej Berklee School of Music w Bostnie. Studia jednak przerwał
i od 1976 roku zaczął regularnie występować w klubach jazzowych
Nowego Jorku. Lada dzień miała nadejść jego życiowa szansa.
W 1979 roku legendarny Stan Getz zaprosił Loeba na próbę.
Po wspólnym zagraniu paru utworów zaproponował gitarzyście
skomponowanie piosenki. Tymczasem Loeb miał już w zanadrzu
przygotowanych kilka kawałków. Wyjął nuty - i po chwili cały
zespół Stana Getza grał już numery Loeba. Tym sposobem gitarzysta
znalazł pracę u genialnego saksofonisty. Na jednym z wyjazdów
poznał swoją żonę - Carmen Cuestę. Tworzą nie tylko rodzinę,
ale i zespół, bowiem Cuesta jest ulubioną wokalistką Loeba
.
Zresztą sama ma już na swoim koncie bardzo udane płyty. Jak
wygląda praca małżonków nad wspólnymi nagraniami? Loeb opowiada,
że do studia w piwnicy schodzi z żoną w przerwach między obiadem,
a myciem naczyń.
Chuck Loeb jest artystą, który nie musi już niczego udowadniać.
Od czasu do czasu wypuszcza płytę pod swoim nazwiskiem, angażuje
się też jako producent. Współpracuje z pierwszoplanowymi gwiazdami
jazzu. Na okładkach jego płyt można znaleźć takie nazwiska
jak Bob James, Dave Samuels, John Patitucci. Pierwsze szlify
mają już też za sobą córki Loeba - flecistki Christina i Elisabeth
.
Czyżby początek muzycznej dynastii?
|