Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



WYŻYNY OLIMPU

Krzysztof Surma




W czasach antycznych Igrzyska Olimpijskie były zarezerwowane dla młodych bohaterów oraz dla Zeusa, ku czci którego procesją brała początek. Na czas olimpijskich zmagań zawieszano konflikty wojenne, etniczne, waśnie, tak by igrzyska były rzeczywistym świętem. Nawet bezpardonowa walka pomiędzy Atenami a Spartą była odkładana na później.

Od paru tygodni przeżywamy czas igrzysk ateńskich, pierwszych w wieku XXI. Podziwiamy zwycięzców, medalistów, zwycięstwa najbardziej spektakularne i medialne. Bohaterów kreuje telewizja. Telewizja może z kogoś uczynić gwiazdę, może też zrzucić z medialnego piedestału. W pamięci milionów zostają na ogół zwycięzcy, no i ci, których występ był kompletną klapą. Z pola widzenia znikają cisi bohaterowie. Sportowcy, którzy pokonując barierę własnej słabości, poprawiając rekordy życiowe zdobywają piąte, szóste, no może czasem czwarte miejsca. Są to tzw. miejsca punktowane. Niby jest to sukces, ale bardziej osobisty, połączony ze sportową satysfakcją, że wszystko zrobiono tak jak trzeba. Może w epoce nieuchronnej hiper komercjalizacji warto zacząć zwracać uwagę na cichych bohaterów igrzysk, których jeszcze nie dopadła krwiożercza epidemia bezlitosnego sponsoringu.
Na igrzyskach olimpijskich w klasyfikacji medalowej na czele są przeważnie kraje bardzo ludne i bogate. Bogate nacje sięgają po najlepszych sportowców oraz najlepsze technologie. Kraje małe i biedne stanowią tło. Nie jest to jednak tło bezbarwne i nijakie, skoro Puerto Rico potrafi pokonać gwiazdorów NBA. Jedna z mieszkanek Puerto Rico powiedziała, że to zwycięstwo to coś więcej niż mistrzostwo świata. Takie zwycięstwo uzmysławia opinii publicznej, że Puerto Rico jest na mapie i mieszkają tam zupełnie fajni i zdolni ludzie. Na olimpiadzie w Rzymie w 1960 roku maraton wygrał Bikila Abebe - niemal nieznany Etiopczyk, który trasę wyścigu (42 km 195 m) przebiegł boso. Kto dziś powtórzyłby jego wyczyn?

Czasami potrzebne jest przysłowiowe szczęście, którego często po prostu brakuje. Niestety są dyscypliny, które w ogromnej mierze kreuje grono "sprawiedliwych". Układy etniczne, animozje, brak sprawiedliwości odbijają się najczęściej na ubogich krajach. Może należałoby zupełnie odpolitycznić igrzyska olimpijskie? Klasyfikacje medalowe potraktować jako coś niepotrzebnego, a start firmować tylko swoim nazwiskiem. Wtedy byłaby większa przyjemność i radość z olimpijskich występów, które przecież są znaczącym i wielkim przeżyciem.
Medale wyzwalają ambicje. Ambicja każe być najlepszym, a doping to znakomity środek do osiągnięcia celu. W wielu przypadkach mam wrażenie, że w zmaganiach sportowców dochodzi do konfrontacji żywcem wziętej z dawnego dwubiegunowego podziału świata. Kiedy sympatyczna i miła dziewczyna, Otylia Jędrzejczak zdobyła dwukrotnie wicemistrzostwo olimpijskie,a potem złoty medal, to ważne wydarzenie zostało zauważone pewnie tylko przez zmęczonych ludzi walczących z niedoborem pracy i wartości socjalnych.

Igrzyska olimpijskie są wydarzeniem, ale kiedy się skończą, świat będzie wyglądał tak samo albo gorzej. Szkoda, że MKOl nie wysłał pokojowej misji do Iraku. Byłaby to mocna karta w historii olimpizmu, którego ideą jest pokój i szczęście. Igrzyska oglądam z dystansem. Ale popatruję na szafę, w której leży dres i sportowe buty. Tłuszcz, który urósł w pracy najlepiej spala się w ruchu. Jeśli sportowcy przekonają nas, że zamiast pilota do telewizora lepiej chwycić piłkę, to warto będzie patrzeć na olimpijskich bogów.

 

 
Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone