"Dirty"
znaczy po angielsku brudny. Ale nie tylko "zabrudzony".
Także "zepsuty (moralnie), mroczny" i ogólnie szwarccharakter.
Na takich nieczystych próbowali pozować kiedyś chłopcy z zespołu
Agressiva 69. Ci z fanów , którzy dali się uwieść temu emploi
musieli się nieźle rozczarować, kiedy zespół zaczął nagrywać
muzykę techno i pop.
Historia Agressivy 69 zaczęła się w 1989 roku w Krakowie,
kiedy byli członkowie zespołu Fast Nails, Tomasz Grochola
i Jacek Tokarczyk założyli nowy zespół. W 1992 roku podpisali
kontrakt z polskim oddziałem wytwórni SPV, specjalizującej
się w wydobywaniu na światło dzienne mrocznych talentów. Kiedy
do grupy dołączyli Robert Tuta oraz Bodek Pezda (ukrywający
się początkowo pod pseudonimem Patrick Ashley), talentów było
już dość, by nagrać debiutancką płytę. Demoniczny album "Deus
Ex Machina"
ukazał się w 1993 roku i pobudził wyobraźnię kilku tysięcy
słuchaczy, którzy nabyli wtedy tylko kasetę magnetofonową.
Rock industrialny kojarzył się wtedy z szaleńcami w rodzaju
Nine Inch Nails. Facetami o rozwianym włosie i wzroku nieprzeniknionym,
wyżywającymi się w graniu lekko elektronicznego rocka o ekspresji
młota pneumatycznego i brzmieniu rodem z kombinatu metalurgicznego.
Przyznaję, że i ja dałem się porwać fali muzycznego industrializmu.
Wciągnęła mnie ta specyficzna atmosfera tajemniczości, mroczne
klimaty i szalony rytm. Agressiva 69 była dla mnie jednym
z pierwszych polskich objawień industrialu.
Fani nie musieli długo czekać na zaspokojenie swych muzycznych
chuci. "Hammered By The Gods" wydany w 1994 roku
został uznany za najlepszy polski album industrialny przez
magazyn rockowy "Brum", a także uzyskał bardzo pochlebne
recenzje w "Tylko Rocku". Wśród recenzentów pojawiły
się opinie, że płyta brzmi jak ścieżka do nieistniejącego
filmu. Kompozycje brzmiały bardziej elektronicznie niż na
pierwszej płycie. Oczywiście ciągle był to industrial, ale
nie przypadkiem najbardziej wpadającym w ucho i najbardziej
przejmującym utworem był "rozlany", wolny, prawie
balladowy "She Was Soulless" .
Po trzech latach zespół zmienił "stajnię". Przenosinom
do KOCH International Poland towarzyszyły narodziny grupy
producenckiej 2.47 Production Team, której głównym działaniem
jest produkowanie remiksów wykonawców polskiej sceny, nie
tylko rockowej. Założyciele grupy, Bodek Pezda i Sławek Leniart
do tej pory pracowali m.in.: z Illusion, Tuff Enuff, Jesus
Chrysler Suicide, Maanamem, czy Kasią Nosowską.
Identyczny tytuł miała kolejna płyta firmowana przez Agressivę
69. "2.47" to połączenie elektroniki z ostrym brzmieniem
gitar, jednak z przewagą tej pierwszej. Dystrybuowana na Zachodzie
otworzyła zespołowi możliwość występów przed Prodigy oraz
na międzynarodowych festiwalach w Holandii, Belgii, Niemczech
i Luxemburgu. W Polsce została nominowana niefortunnie przez
Akademię Fonograficzną do Fryderyka w kategorii "Techo-Dance".
Być może jednak nominacja nie była tak chybiona, jak się powszechnie
uważa. Moim zdaniem trafnie oddała przemianę, jaka zaszła
w muzykach Agressivy, szczególnie w Bodku. Czy było to zwykłe
wypalenie, czy jakiś konformizm - trudno orzec. Faktem jest,
że piosenki stały się bardziej melodyjne, a instrumentarium
coraz dalsze od rockowego.
W tym roku Agressiva uraczyła swoich fanów specjalnym 4-płytowym
boxem zatytułowanym "Dirrrt", co można śmiało przetłumaczyć
jako "Brrrud". Wydawnictwo składa się ze zremasterowanych
trzech pierwszych albumów oraz nagrania koncertu w Trójce,
do tego dołączono remiksy i nowe utwory. Całość promuje cover
"Relax" z repertuaru Frankie Goes To Hollywood .
Między nami mówiąc, rzadko zdarza się podobna dbałość o detale
produktu. Do boxu jest dołączona książeczka zawierająca historię
grupy, wywiad, zdjęcia i teksty. Płyty, umieszczone w kopertach,
wraz z książeczką znalazły się w starannie zaprojektowanym
pudełku.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że to klasyczny skok na kasę,
przedsięwzięcie szykowane zwykle wtedy, gdy konta bankowe
muzyków robią się niebezpiecznie puste lub gdy szefowie wytwórni
chcą jeszcze trochę wydrenować portfele słuchaczy. Czyż prawdziwy
fan nie pokusi się bowiem na tak ekskluzywne wydawnictwo?
Otóż ja się nie pokuszę. Agressivę 69 nadal bardzo lubię,
zwłaszcza za jej "brudny" okres. Ale boxu nie kupię.
Mam wszystkie płyty osobno i to mi wystarczy.
|