Mając potworne wyrzuty sumienia z powodu niezliczonej ilości
jedzenia, jakie na nieszczęście udało mi się władować do mojego
małego ciałka, zdecydowałam się pójść na aerobic. Żeby się
nie przetrenować, zaczęłam od 45 minut. Nie spodziewałam się
jednak, że te zajęcia okażą się pobudzające nie tylko dla
zwiotczałych mięśni, ale także dla umysłu.
Na początek ćwiczenia rozgrzewające (czytaj: zwykły bieg w
miejscu). Kolka zaczęła mi dokuczać po upływie około 5 minut,
ale nie mogłam się tak łatwo poddać. Wytrzymałam do końca
rozgrzewki. Kolejną katorgą dla ciała okazał się stretching.
Siedząc w rozkroku z wyprostowanymi nogami udawało mi się
dotknąć dłonią pięt. Zostało to w mojej głowie okrzyknięte
mianem sukcesu. Problemy zaczęły się chwilę później. Zadaniem
ćwiczących było jak najniższe zejście do szpagatu. Wykonując
polecenie instruktorki zaczęłam zbliżać się udami do podłogi.
Gdy miałam jeszcze około 40 cm do parkietu, którym była wyłożona
cała sala gimnastyczna, poczułam, że jeden centymetr niżej
będzie oznaczać zerwanie ścięgien, mięśni i poszarpanie wnętrza
uda na części!
Ale nie to było najgorsze. Fizyczny ból dolnych partii ciała
spowodował jeszcze większe, bo psychiczne cierpienie zwojów
mózgowych, wszystkich razem i każdego z osobna. Po całej głowie
chodziły mi myśli: kiedy ostatnio czytałaś książkę; kiedy
ostatnio się uczyłaś; kiedy twój mózg ostatnio pracował? Moment,
gdy zdałam sobie sprawę, że telewizor, komputer i piwo prawie
całkowicie wyparły z mego życia książki, podręczniki, a nawet
gazety, był potworny. Wyobraziłam sobie, jak wygląda wnętrze
głowy, która od dawna nie była wykorzystywana do myślenia.
Wizja rozprostowujących się zwojów mózgowych, następnie ich
zanikanie i wytworzenie się jedynie sznurka biegnącego od
jednego ucha do drugiego, poraziła mnie. Uciekłam z sali!
Nieużywane mięśnie wiotczeją. Jest to zrozumiałe. Ale czy
ktoś się kiedyś zastanawiał, co dzieje się z nieużywanym mózgiem?
Nie chodzi tu bynajmniej o biologiczne czynności, a o rozwój
intelektualny. Przy braku ćwiczeń fizycznych nawet najlepszy
sportowiec traci formę. Czy przy codziennej dawce ogłupiania,
jaką funduje nam telewizja, nasz poziom rozwoju umysłowego
również się obniża? Jeśli tak, jak wyglądają wnętrza głów
większości społeczeństwa?
Dręczyła mnie myśl, że rzadko używane zwoje mojego mózgu wiotczeją
podobnie jak mięśnie. Po przyjściu do domu, nie włączyłam
największego pożeracza czasu pomimo tego, że leciał mój ulubiony
serial. Wzięłam Tolkiena i zniknęłam w świecie stworzonym
przez niego, w którym ludzie, hobbity i wszelkie inne stworzenia
mają większe problemy na, a raczej w głowie.
|