Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



"ŚWIŃSKI" ATUT czyli JAK WYKORZYSTAĆ PROSIACZKA

Marek Ratajczak




Już nieraz na twarzy moich rozmówców odnotowałem pobłażliwy uśmiech, wywołany odpowiedzią na ich pytanie: "skąd jesteś?". Nazwa miasta z "dorosłym samcem świni domowej", jak głosi encyklopedyczna definicja "knura", budzi wszak jednoznacznie humorystyczne skojarzenia. Czy można jednak knura wykorzystać promocyjnie?
Najpierw kilka faktów. Brakuje dokładnej genezy nazwy "Knurów". Możliwe, że dawni mieszkańcy tych ziem byli fascynatami hodowli trzody chlewnej. Najstarszym dokumentem, w którym pojawia się wzmianka o Knurowie, jest "Księga uposażeń biskupstwa wrocławskiego" (koniec XIII wieku). Właściciele tych ziem nosili swojsko brzmiące nazwisko - Knurowski. Dokumenty z XVI wieku mówią o Mikołaju i Piotrze Knurowskich. Ale ciągle nie wiemy skąd wzięła się "świńska" nazwa. Czy rzeczywiście należy ją wywieść od lokatora chlewika? Pytanie to - w tej chwili - pozostaje bez odpowiedzi.

Pewne jest, że w czasach gdy w marketingu i promocji sięga się po najprzeróżniejsze, mniej lub bardziej wyszukane środki, sympatyczny prosiaczek mógłby się okazać świetnym chwytem reklamowym. Skoro promocyjna wartość nazwiska bramkarza Jerzego Dudka została odrzucona, być może umiejętnie wykreowana świnka dałaby radę na marketingowym froncie zwrócić uwagę na nasze prowincjonalne miasto?
Przykładowo: wielkopolski klub piłkarski Amica ma w swym oficjalnym logo trzy wrony. W końcu drużyna reprezentuje miasto Wronki. W herbach polskich miast pojawia się również szlachetna leśna zwierzyna (Jelenia Góra). Na różny sposób wykorzystuje się skojarzenia, bawiąc się grą słów ku chwale i rozgłosie własnych gmin.

Problemem knura jest to, że kojarzy się jednoznacznie negatywnie. Bo do czego, jak nie do świń i ich pędu do koryta, porównuje ulica polskich polityków? Brak knurowi dostojeństwa. W języku potocznym słowo "świnia" ma negatywne konotacje, a i pisarze dołożyli swoje, obsadzając w rolach "szwarccharakterów" właśnie dawców wieprzowiny (że wspomnę choćby "Folwark zwierzęcy"). Jednak z drugiej strony naukowcy dowodzą, że świnie są inteligentne, zaś twórcy kreskówek sukcesywnie wyprowadzają świnie na światło dzienne z podziemia (kłania się słodki Prosiaczek, nieoceniony kompan Kubusia P.).
Zarówno KNURowski klub sportowy, jak i gmina mają herby i emblematy. Bynajmniej nie są one związane z różowym zwierzątkiem. Po rozstrzygnięciu (na korzyść knura) dylematu, czy może on zrobić karierę w promocji, pozostaje strona nieoficjalna przedsięwzięcia. Gdyby cokolwiek z niej wyszło (już trzymam kciuki!), autor powyższej "świńskiej" prowokacji z góry uznaje swoje ojcostwo. I właśnie w kategoriach prowokacji (powiedzmy pompatycznie - intelektualnej), należy postawioną kwestię traktować. Piszę to na wypadek ewentualnej interwencji ekologów czy Towarzystwa Miłośników Knurowa, bo nigdy nic nie wiadomo...

Wykorzystano informacje z pracy autorstwa Hermana Hojki - "Materiały pomocnicze do nauki historii regionalnej".

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone