Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



OCZY WULKANÓW

Olaf Ważyński




Podróże kształcą. To stary frazes, ale i święta prawda. Nie dowiesz się, człowieku, wiele o świecie, jeśli nie wyściubisz nosa poza swoje podwórko. Dlatego lubię podróżować. A już góry i pagórki kocham szczególnie. Kiedyś zaniosło mnie w góry niemieckie, pod granicę z Luksemburgiem, do Nadrenii-Palatynatu. Jest tam górzysta kraina, Eifel.
To tereny powulkaniczne, śladów gorącej przeszłości jest tu mnóstwo na każdym kroku. A to jakiś ładny stożek bazaltowy, a to bomba wulkaniczna gdzieś pod lasem. O kraterach nie wspomnę. A może właśnie wspomnę, bo są najbardziej godne uwagi. To tzw. maary, kratery eksplozywne. Powstały wskutek wybuchu gazów wulkanicznych. Często są wypełnione wodą. Są to jeziora o charakterystycznym okrągłym kształcie, średnicy od kilkuset metrów do kilku kilometrów. Są bardzo głębokie i bardzo ładne. Te "oczy gór Eifel", jak nazwała je poetka Clara Viebig, leżą w okolicach miasteczka Daun.

To sympatyczny kurorcik ze źródłami wód mineralnych. Czyste, pachnące powietrze macie tu jak w banku przez cały rok. Przyjemnych knajpek jest tu pod dostatkiem, w dodatku niedaleko są mozelskie winnice, a co to znaczy, wie każdy szanujący się miłośnik szlachetnych trunków. Nawiasem mówiąc, po Mozeli płynąłem statkiem wycieczkowym, spacerowałem też po winnicach, ale wtedy jeszcze byłem zawziętym abstynentem, więc straciłem conajmniej połowę wrażeń z tej wyprawy...
Wracając do maarów - nad kilkoma z nich rozsiadły się kąpieliska. Pływałem tam łódeczką, ależ gorąco wtedy było! Lasy wokół jezior są wprost wymarzone do spacerów, albo przejażdżek rowerowych, albo konnych, albo... Generalnie - jakikolwiek rodzaj ruchowej aktywności wam się zamarzy, w Daun możecie te marzenia zrealizować. A jeśli wolicie leniwy bezruch, to grzmotnijcie się na zieloną trawkę i obserwujcie obłoki. Też będzie miło.


Daun to dobre miejsce na bazę do dalszych wypadów. 60 km stąd leży Trewir, bodaj najstarsze z niemieckich miast, założone jeszcze przez starożytnych Rzymian. Równie niedaleko jest do Koblencji i Renu. Można się też wypuścić do Moguncji, stolicy Nadrenii-Palatynatu. Albo do Luksemburga. Możliwości jest wiele. W końcu wszystkie drogi prowadzą do... ciekawych miejsc. Przyjemnie jest potem wrócić do wulkanicznego krajobrazu, usiąść gdzieś na tarasie wiejskiej gospody, zjeść miejscowy przysmak i wysączyć chłodnego Bitburgera. Ech... Podróże kształcą, nie ma co.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone