Wielkie miasta mają to do siebie, że nie da się ich zwiedzić
w krótkim czasie. Jeśli przyjeżdżacie na jeden dzień na przykład
do Londynu, macie dwie możliwości: albo od razu wracać, albo
przeprowadzić ostrą selekcję i zdecydować się na dwa, trzy
miejsca lub obiekty. Oba warianty są bez sensu. Ale skoro
już znaleźliście się w stolicy Albionu i macie nań tylko jeden
dzień, to... idźcie na zakupy. W końcu nie co dzień kupuje
się w najsłynniejszym domu towarowym Europy.
Nie sposób "zaliczyć" Harrodsa za jednym zamachem.
To prawdziwy gigant. Na siedmiu piętrach jest w sumie 300
działów, które zajmują powierzchnię 8 hektarów. Pracują tu
4 tysiące ludzi. Łatwo sobie wyobrazić, że przez dom handlowy
przewala się prawdziwa fala klientów. Każdego dnia jest to
35 tysięcy osób. No to na zakończenie jeszcze jedna liczba
- codziennie do kas wpływa półtora miliona funtów. Półtora
miliona! Nie dziwota, skoro u Harrodsa robi zakupy między innymi królowa,
a ta wydaje przecież niemało. Ceny też są kolosalne. Teraz
chyba już rozumiecie, że musiałbym pracować całe życie, żeby
móc sobie tam kupić np. krzesło.
Krezusowskie zakupy za nami, no to teraz odrobina high life'u.
I to od razu z grubej rury. Polecam pałac Buckingham. Sprawa
jest jasna - tam mieszka królowa. To jej londyńska rezydencja
i w zasadzie centralny punkt stolicy. Tłumy turystów i sympatyków
monarchii gromadzą się tam, by pomachać królowej i by popatrzeć,
jak sama macha do nich. Sympatyczne.
Dzień dobiega końca? Może jeszcze zdążycie do British Museum.
To nie tylko największe muzeum Wielkiej Brytanii, ale jedno
z największych w Europie i na świecie. Ma ponad 4 miliony
eksponatów, większość tak cennych, że można by za nie kupić
jakieś małe państewko. Codziennie zmieniają tam ekspozycję,
na pewno traficie na jakąś ciekawą wystawę okresową.
To tyle. Dziękujemy Państwu i polecamy się na przyszłość.
Zwłaszcza, że od 1 maja 2004 roku nie będziemy musieli mieć
wiz, by móc swobodnie wjeżdżać do Wielkiej Brytanii. Może
wtedy spróbuję jeszcze raz i zostanę na dłużej. Amen.
|