Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



NIE CIERPIĘ UPAŁÓW

Lucjan Bilski



 


Jest gorąco. Zdecydowanie za gorąco. Upał nie sprzyja myśleniu. Za to jest dobrą pożywką dla dezorientacji, frustracji i agresji. Ludzie zaczynają skakać sobie do gardeł, albo wyżywają się na innych werbalnie. Ale to tylko wymówka. Nie da się zwalić na upał odpowiedzialności za tkwiące w nas paskudne cechy. Po prostu tacy jesteśmy. Odrażający, brudni, źli.
W filmie "Upały" Ulricha Seidla oglądamy sześć historii. Wszystkie rozgrywają się w bardzo upalne dni gdzieś na przedmieściach Wiednia. Mamy tu psychopatę, który maltretuje swoją dziewczynę, bo oglądają się za nią inni faceci. Jest stary wdowiec, który wykłóca się w sklepie o parę fenigów, chociaż na niczym mu nie zbywa. Jest nauczycielka śpiewu, poniżana przez kochanka. Jest też para eks-małżonków, skłócona po śmierci ich córeczki. Mamy wreszcie sprzedawcę systemów alarmowych, w podły sposób odreagowującego swoje niepowodzenia zawodowe. W każdej z tych historii ktoś cierpi, dlatego zadaje ból komuś innemu. Nie przynosi to wcale ulgi, więc dręczy go nadal. Zbrodnia wisi na włosku, i to bardzo cienkim.

Skąd się to wszystko bierze? Z samotności? Z głupoty? Anarchiści powiedzą, że z dobrobytu (i nie będą bez racji). Część odpowiedzialności spada na media. Dobitnie pokazują to sceny z szurniętą kobieciną, która co chwilę prosi kogoś o podwiezienie. Dokąd? Do najbliższego hipermarketu. Przygodnych znajomych zadręcza idiotycznymi rankingami np. najchętniej kupowanych kosmetyków, albo najczęściej stosowanych pozycji seksualnych. Kłaniają się kolorowe czasopisma, które specjalizują się w takich wyliczankach. Wariatka śpiewa też piosenki z reklam (niech mi nikt nie mówi, że telewizja nie ogłupia!) i zadaje wścibskie pytania (zupełnie jak paparazzi).
Społeczeństwo austriackie należy do najbogatszych na świecie. Może osiągnęło już jakąś masę krytyczną, powyżej której zaczyna się dezintegracja - najpierw jednostek, potem ogółu. Czy można jeszcze coś uratować? Reżyser daje nam cień nadziei. Niektóre z historii kończą się tak, jakby ich bohaterom obiecano szansę na wyjście z tego bagna. Czy będą umieli ją wykorzystać - nie wiadomo.
"Upały" to nie jest film, który ogląda się przyjemnie. Wręcz przeciwnie, króluje to odpychająca brzydota. Tak jakby Ulrich Seidl chciał nam powiedzieć: "zobaczcie, też będziecie tak wyglądać, ale wcale nie musicie się tak zachowywać".

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone