Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



UROKI RUIN

Ewelina Maciejewska



 


Zima - co to za beznadziejna pora roku! Nie dość, że zimno, to jeszcze śnieg pada. Niby można bałwana ulepić, albo na nartach pojeździć - ale tak się składa, że ja nart nie lubię, a bałwany mnie śmieszą. Lubię za to chodzić po górach. Jak tu chodzić, kiedy biała masa pokrywa drogi i bezdroża? Ślisko, mokro, niebezpiecznie... Strasznie marudzę, prawda? No bo przecież nie ma istnienia bez marudzenia!
Oczywiście po górach da się łazić także zimą. Praktykowałam to z powodzeniem. Z tym, że raczej w niższych partiach, gdzieś po lasach, rzadziej po graniach. A najchętniej zwiedzałam ruiny zamków. Uznacie to za śmieszne, ale moim zdaniem najlepiej odwiedzać je zimą. Spowija je wtedy tajemnicza cisza. Nie pałętają się szkolne wycieczki z rozwydrzonymi bachorami. Można oglądać i kontemplować ruiny w spokoju.

Jest taki zamek, który lubię najbardziej. Byłam tam chyba ze sto razy. Mam blisko, mieszkam niedaleko. Chodziłam tam nawet na wagary. Zimą też! To zamek Bolczów w Rudawach Janowickich. Dla niezorientowanych: Sudety Zachodnie. Zamek stoi na wzgórzu nad Janowicami Wielkimi. Latem ciągną tam tłumy turystów. Bo też zamek jest urokliwy, poza tym przebiega tam jeden z bardziej uczęszczanych górskich szlaków.
Pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak ojciec zabierał mnie i brata na wycieczki w Rudawy. Bolczów był obowiązkowym punktem na trasie. Bawiliśmy się tam w chowanego, słuchaliśmy legend, czasem paliliśmy ognisko. No i udawaliśmy rycerzy. To znaczy mój brat był rycerzem, a ja księżniczką zamkniętą w wieży. Rycerz mnie uwalniał, historia kończyła się szczęśliwie, potem uciekaliśmy tajnym przejściem w murze zamkowym.

Taka tajna furtka jest naprawdę. Są piwnice, niestety przysypane. Są schody prowadzące do zamkowej kapliczki, i jeszcze wyżej. Ładny roztacza się stamtąd widok na dolinę Bobru.
Historia Bolczowa, jak wielu innych zamków w okolicy, miała mroczne karty. Gnieździli się tu kiedyś rycerze zbójnicy i stąd wypuszczali się na grabieże. Przez jakiś czas mieszkali tu husyci - "heretycy" z Czech. W końcu zamek spłonął od uderzenia pioruna. Wiecie, to się kiedyś zdarzało nagminnie, piorunochronów wtedy nie znano. Ostały się mur i resztka fosy, no ale na pewno dałoby się Bolczów odrestaurować. Może się narażę, ale ja wolę go takim, jaki jest teraz. Ruiny mają więcej uroku.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone